Wiedziałem, że nadejdzie taki dzień, że nie będę wiedział jak rozpocząć. Nie przyjdzie do głowy żadna śmieszna anegdota, porównanie czy cokolwiek innego żeby zacząć opis. Na szczęście stało się to w dniu, w którym chcę opisać świetną produkcję, która na pewno wynagrodzi wszelkie braki recenzji. A zatem do rzeczy…
W grze kierujemy uzbrojonym myśliwcem i stajemy do walki na śmierć i życie z bezwzględnymi przeciwnikami sterowanymi przez komputer – czy to samoloty, czy statki, UFO czy też różne inne mniej lub bardziej zidentyfikowane obiekty latające. Początkowo mamy do dyspozycji tylko działko podstawowe o słabiutkiej mocy, ale niektórzy zestrzeleni wrogowie zostawiają gwiazdki, czyli powerupy. Strzelając do gwiazdki zmieniamy jej kolor, a tym samym rodzaj broni, którą otrzymamy po jej złapaniu. Jako, że ani przeciwników, ani dopalaczy nie brakuje, już po chwili nasz samolocik będzie tak uzbrojony, że Potęga Posępnego Czerepu będzie niczym w porównaniu z mocą kierowanego przez nas myśliwca, a atakujący wrogowie będą mieli takie same szanse jak kosynierzy atakujący czołgi.
Jako, że rozgrywka w Platypus II różni się od innych produkcji tego typu tak samo jak murzyńskie dziecko od swojego brata bliźniaka, tak więc nikomu nie trzeba szczegółowo tłumaczyć o co chodzi. W skrócie: lecimy i strzelamy do wszystkiego co się nawinie pod lufę, zbieramy dodatki, owoce (dodają punktów) i pieniążki. Przechodzimy kolejne plansze, przemierzamy kolejne etapy i… cały czas strzelamy. Do eksterminacji czeka kilkanaście typów wrogów, do pomocy mamy kilka typów broni (na początku wybieramy też typ samolotu – są cztery różniące się dostępnymi działkami), a do przejścia czeka 5 światów.
O tym co jest powielone już było, teraz o tym co jest oryginalnego w tej grze. Mianowicie, całość jest zbudowana z plasteliny! Dosłownie: myśliwiec, wrogowie, otoczenie, strzały – wszystko. Mało tego, elementy są wykonane dokładnie, szczegółowo i wyglądają pięknie. Muzyka i odgłosy również nieźle wkomponowują się w całość. Rozgrywka jest bardzo dynamiczna, jest dużo wrogów, dużo strzelania i bardzo dużo radości z gry. Gra się naprawdę świetnie, Platypus II dostarczył mi tyle frajdy, ile ciocia, która powiedziała mi, jak byłem mały, że lizaki się odwija z folii. Tym bardziej, że można rozwalać nieprzyjaciół w dwie czy nawet trzy osoby. Niestety ten ostatni wariant wymaga dżojstika.
Nie przedłużając, żeby nie marnować czasu tym, którzy dotrwali do tego momentu… Z czystym sumieniem mogę polecić wszystkim tę grę. Jest naprawdę niesamowita i godna uwagi. Niestety jest ona płatna… Ale żeby nie psuć wesołego nastroju, każdy może przetestować ją przez godzinę, a kto co potem zrobi, to jego sprawa. Warto…