Turbo Tanks jest grą bardzo podobną do SNES'owej produkcji, w której dwa "czołgi" (nazwijmy tak te dziwaczne konstrukcje) strzelały do siebie nawzajem wykorzystując osłony terenowe. I tu jest tak samo, tylko jeszcze bardziej archaicznie wykonane Gracz steruje jednym z czołgów i ma za zadanie zniszczyć pojazd(y) przeciwnika. Wieża tego pojazdu jednak się nie obraca i strzela on tylko w linii prostej, lecz pociski przypominają piłeczki kauczukowe i swobodnie odbijają się od ścian. To pozwala "podcinać" przeciwnika. Wygrywa ten, kto pierwszy trafi nieprzyjaciela 10 razy. Komputerowe AI niestety nie stoi na wysokim poziomie. Wróg większość salw po prostu przyjmuje na siebie, czasem wykonując unik. Na szczęście, można spróbować swoich sił przeciwko żywemu graczowi. Zabawa toczy się na coraz to nowych poziomach, różniących się od siebie ułożeniem osłon/przeszkód. Grafika jest czarno biała (znów skojarzenia z Vib Ribbon na PSX) i składa się z kresek:). Ma to swój urok - mi nie przeszkadza. W grze muzyki nie uświadczymy, jedynymi odgłosami są trafienia, wystrzały i "zryw" czołgu (zryw czołgu? do tego trzeba być specjalistą:)). Produkcja bardzo sympatyczna, niewymagająca myślenia i pozwalająca się odprężyć. Wystarczająco przyjemne, aby pograć w wolnych chwilach - polecam:)