Wątki mitologiczne stały się ostatnio modne w świecie gier. Will Rock, Age Of Mythology, Zeus - Władca Olimpu i wiele innych gier czerpie z mitologii garściami. Ta moda dotarła również do świata gier shareware, co zaowocowało nową produkcją o tytule Theseus - Return of the hero. Tezeusz był bohaterem, który poderwał Ariadnę i dzięki jej pomocy wszedł do labiryntu. Zmasakrował tam biednego Minotaura i uciekł dzięki nici, której jeden koniec przywiązał przy wejściu do labiryntu. Po nitce do kłębka - jak to mawiają. spryciarz wyszedł na światło dzienne, zostawił Ariadnę na wyspie, a sam udał się w drogę powrotną do domu. Trzeba przyznać, że miał facet łeb na (szerokim) karku. Bohater gry Theseus - Return of the hero dzieli z mitologicznym herosem nie tylko imię, ale również skłonność do pakowania się w kłopoty. Gdy świat został zaatakowany przez hordy krwiożerczych obcych, on zamiast schować się do szafy wyciągnął z niej broń i ze spokojem wycedził przez zęby „come get some”.

 Theseus - Return of the hero to nowa strzelanka bazująca na pomyśle i silniku wspaniałego Alien Shooter. Zwolennicy radosnej rzeźni poczują się jak w domu. Osobiście uważam, że opisywana przeze mnie produkcja, nie tylko nie jest gorsza od Aliena, ale bije go na głowę! Lokacje, w jakich przyjdzie nam się poruszać, to typowe amerykańskie miasta i wsie. Grafika jest wspaniała! Mamy tu takie smaczki jak zmienne warunki pogodowe, czy płynne przejścia dzień/noc. Bardzo realistycznie odwzorowano efekty świetlne wywoływane przez latarkę. Spróbujcie oświetlić zarośla lub drzewa, to zobaczycie o czym mówię.

 Sama gra zrealizowana jest genialnie. Na planszy znajduje się kilku ludzi, których musimy uratować. Po drodze atakują nas stada potworów, które czają się w gęstwinie drzew i wyskakują w najmniej spodziewanym momencie. Nie radzę walczyć w wysokiej trawie, mniejsze potwory są ledwo widoczne i zmuszeni jesteśmy strzelać na oślep. Czasami podchodzimy do budynku, nagle drzwi wylatują z hukiem, a w środku kotłuje się zbita masa stworów. Takich momentów jest dużo, zbyt dużo. Adrenalina podnosi się tu do niebezpiecznie wysokiego poziomu. Po większej bitwie z setkami potworów, ich trupy tworzą dywan, a całą okolicę pokrywa czerwona posoka. Na ziemi leżą nadjedzone zwłoki ludzi, krów – klimat jest ciężki i makabryczny. To, co się dzieje z ciałami po posłaniu w ich kierunku rakiety określę jednym słowem – fuuuj! Nie polecam tej gry osobom wrażliwym na tego rodzaju „urozmaicenia”. Dobrze, że przynajmniej można zmienić kolor krwi na zielony.

 Jeśli chodzi o narzędzia eksterminacji to mamy: dwa pistolety, shotgun, wyrzutnie granatów, karabin maszynowy, wyrzutnie rakiet i działo jonowe. Klasyczny zestaw, bez udziwnień - brawa dla autorów!. Broń i amunicję kupujemy po każdej misji. Możemy też zaopatrzyć się w radar, pancerz i implanty. Te ostatnie pozwalają nam: szybciej chodzić, zabierać więcej amunicji lub celniej strzelać.

 Cieszą szczegóły, o jakie zadbali autorzy. Zarówno postać głównego bohatera, jak i potwory są doskonale wykonane i animowane. Strzałka naprowadzająca na ocalałych ludzi oszczędza nam dużo chodzenia. Można przesuwać lub niszczyć skrzynki i inne elementy otoczenia, wreszcie można wyłączyć HUD, co jest mało praktyczne, ale przynajmniej mamy możliwość wyboru. Udźwiękowienie stoi na wysokim poziomie. Broń brzmi dobrze, a muzyka jest dynamiczna i wpadająca w ucho.

  Mam nadzieję, że dotrwaliście do końca recenzji. Jeśli tak, to słowa zachęty nie będą potrzebne, po prostu ściągajcie.

UWAGA: 17.10.2008 producent zmienił licencję gry na FREEWARE. Innymi słowy, można teraz legalnie pobrać pełną wersję!