PAMIĘTAJ MNIE:
1 / 2 lewo
Guardian
5
Pobierz:
Dodany: 2007-02-05
Artykuł: Guardian

daje możliwość wykazania się
tryb bitwy
narrator :)
INFORMACJE
Gatunek: Strategiczne
Licencja: shareware
Data wydania: 2007
Pobrań: 2543
Producent: Scott Thunelius
Wymagania sprzętowe:
CPU 1.6 GHz, 128 MB RAM, 64 MB VRAM, Directx 7.0 lub nowszy
Dodatkowe opcje:
Rekordy online
Język: Angielska wersja językowa Angielski
INNE Z TEMATU

 

Kingdom Elemental

Kingdom Elemental Kingdom Elemental Kingdom Elemental
OCEŃ
Świat od pokoleń uwikłany był w niezliczone wojny. Najpowszechniejszym ich powodem (zaraz po chciwości władców) są konflikty rasowe. Wiadomo - Elfy i Krasnoludy, Ludzie i Orkowie, Ład kontra Chaos... Nudne? Praktycznie wszystko już było, ale czy to powód aby zapomnieć o fantasy? Ten ostatni przytoczony przykład zdaje sie mieć coś jeszcze do zaprezentowania...

 Cywilizacja musiała przymusowo zapomnieć o wszelkich różnicach dzielących poszczególne ludy. Krainy znów (te konkretne po raz pierwszy) zostały nawiedzone przez nieznane widmo zwiastujące nadejście zła, chaosu i pewnie czegoś jeszcze. Zwierzęta zaczęły się organizować i wychodzić z lasów, truposze przypomnieli sobie o życiu i starają się "ciepłym" przypomnieć o śmierci i nawet najstarsi druidzie nie wiedzą co jeszcze dzieje się w krainach. W celu powstrzymania plugastwa od przekraczania ludzkich progów (a przynajmniej od zbliżania się na odległość wzroku/węchu) powołano do istnienia Zakon ("The Order" w oryginale) będący symbolem zjednoczenia wszystkich ras miłujących pokój, harmonię i równowagę.

 Kingdom Elemental jest grą strategiczną, ale taką "małego" kalibru - grą taktyczną. Do "bitewniaków" pokroju wojennego młota jej jeszcze daleko, ale i tak jest bardzo dobrze. Różnica polega na tym, że nie dostajemy kontroli nad państwem i tym co dla wielu strategii jest najważniejsze, czyli ekonomii. Jedyne, czym będziemy mogli się poszczycić to nasza skromna sakiewka - i oczywiście jedyny słuszny surowiec, złoto. Jak to zwykle w grach tego typu bywa, przed każdym zdaniem dostajemy określoną sumkę do rozdysponowania. Co z tym zrobimy zależy już dalej tylko od naszej wyobraźni (taktycznej rzecz jasna - ustawianie piramidek to pod inny adres proszę).

 Główny tryb zabawy to kampania. Przebijając się przez kolejne sektory nasza dzielna drużyna (którą jak pamiętamy możemy sobie składać sami) stara się dowiedzieć co gnębi biednych wieśniaków, co w trawie piszczy i czym różni się wycie wiatru w stodole od zawodzenia zombich. Każdy etap podzielony został na kilka fal, czyli na kolejne natarcia sił wroga. Czas do przybycia posiłków (a od poziomu trudności zależy kto kogo będzie jadł na śniadanie) płynie nieubłaganie i nawet jeśli ktoś ze starej gwardii jeszcze walczy, bramy i tak się otwierają, goście wchodzą, a impreza trwa dłużej. Ktoś przyniósł orzeszki? Nie? Szkoda... "Eat this" jak mawiają ramboidzi podczas faszerowania przy pomocy metalu.

 Bardzo ciekawie prezentuje się zakres różnorodności poszczególnych jednostek. Pomijając fakt, że każdy bohater ma swoje imię, najważniejsze pozostają różnice rasowe/klasowe (klasy są przypisane do ras, więc to wszystko jedno - RPG to nie jest). Wyszkoleni wojownicy mogą ogłuszyć lub parować ciosy, łuczniczki podpalać strzały, kapłani leczyć... Tak - wszystkie te umiejętności trzeba najpierw "wykupić". Walutą w tej materii są punkty przyznawane na końcu misji: po jednym w standardowych przypadkach i aż pięć w przełomowych dla fabuły momentach. Nie jest tego dużo, ale przy odpowiednim gospodarowaniu wystarczy. Zawirowania zaczynają się później, bo o ile wybór pomiędzy grupowym leczeniem a parowaniem ma stosunkowo mały wpływ na pole bitwy z (pomijam przypadek nieumiejętnego ich wykorzystania), to już po pierwszym rozszerzeniu oddziału zaczynają się schody. Mnich z auto-leczeniem i odpornością na ogłuszenie, nekromanta animujący szkielety-wojowników i siejący strach, a może bard z nieustającymi pieśniami, które mogą np. co chwila leczyć przyjaciół? Możliwości się mnożną i prześcigają - rozstrzygnie pole bitwy. Całe szczęście, że przy restarcie mapy zwracane są punkty, ale to dotyczy tylko tych aktualnych - te dawno wydane są zamrożone.

 Dla wytrwałych pozostawiono jeszcze jedną niespodziankę - tryb bitwy (Skirmish). Ustawiając wszystkie cechy (tzn. ilość rund, fal, poziom trudności) i dostosowując w ten sposób grę do własnych upodobań i potrzeb, łatwo i przyjemnie można poćwiczyć odwracanie uwagi od łuczników lub zabawić się w "dziesięciu wojów tłucze jednego ogra". Jedyny problem to losowość w doborze oponentów, ale od czego jest tak w zasadzie losowa bitwa? Jeśli poczujecie się znużeni przechodzeniem tego samego etapu po raz enty będzie w sam raz. No i jeszcze te konfetti...

 Dzieło tego jednego heroicznego twórcy już teraz ma taką ocenę jaką widać powyżej, ale mimo tego nie obyło sie bez paru niedociągnięć. Podczas bitwy bardzo łatwo stracić kluczowe dla rozwoju sytuacji jednostki, które są raczej mało odporne. Zazwyczaj wystarczy rzucić "uzdrowienie" aby skierować na siebie kilka strzał, bez względu na poprzedni cel strzelca i jego zaangażowanie w walkę z kimś innym. Tak już została skonstruowana sztuczna inteligencja, że skupia się na największych dla siebie zagrożeniach, a zawadiackie okrzyki bojowe czasem mało mogą pomóc. Nie wiem, czy takie sytuacje były celową robotą, ale wiem jedno - z czasem może to zacząć irytować. Dochodzi bowiem do tego, że strzelcy żyją tak długo, aż nie zaczepiają wrogich miotaczy, a klerycy są bezpieczni jeżeli są po przeciwnej stronie mapy (bo jak wspomniałem leczenie jest równoznaczne z oznakowaniem się napisem "tu strzelać - teraz").

 Idąc powoli ku zakończeniu, zatrzymajmy sie chwilkę na oprawie Kingdom Elemental. Grafika nie jest może "oszałamiająca", ale zdecydowanie trzyma poziom powyżej klasy średniej. Tutaj jeszcze popłynie sobie rzeczka, tam pokręci się wiatraczek... Obszary na których przyjdzie nam walczyć nie są bynajmniej puste. O ile milej jest zmagać się ze sługusami zła wiedząc, że ktoś o nas dba, nieprawdaż? Z dźwiękiem jest podobnie - muzyczka sobie gra, a trzeba przyznać, miło sie jej słucha. Nie wspominam już o głosie lektora, on jest kapitalny! "Na oko" to ta sama osoba, a głos oddaje powagę różnych sytuacji. Sam narrator czasem rzuci też jakiś żarcik - poobijajcie się nieco w treningu, zobaczycie.

 Podsumowując, Kingdom Elemental jest grą zasługującą na naszą lokalnie najwyższą ocenę. Smucić może jednak fakt, że jest to gra płatna; przyznać jednak trzeba, że za to się jednak coś komuś należy. Polecam zwłaszcza fanom gier taktycznych, ostatnio mało takich się widuje, a prezentowana dziś gra zasługuje na uznanie. Pobrać trzeba, kupić warto. Gra w każdym razie jeszcze ciepła. Polecam!

Może Ci się spodobają

Shattered Galaxy Glest League of Legends
KOMENTARZE

Wynik działania (5 + 6):

Regulamin
Gość:
Gość
+0
2007-02-06 08:51:29
sorki ale ten pan mnie rozbawil:) [Mnie też.- dop. Kola256]
Gość
+0
2007-02-06 08:05:56
O matko dobrze że mam procesor 3.2 GHz 448 MB RAM Directx 9.0 chodź czekam na Directx 10
Gość
+0
2007-02-05 19:27:28
Trochę waży, ale imo warto.
Gość
+0
2007-02-05 17:01:53
Interesujące... Jakie ograniczenia w wersji shareware? [Demo to kilka pierwszych map. ~Guardian]

(1) Poprzednia 1 2