grywalność
subtelny humor
niezły model fizyczny
obszerna instrukcja w wersji elektronicznej
brak możliwości zapisu w dowolnym miejscu
drobne błędy w tłumaczeniu, również w instrukcji
czasami
INFORMACJE
Gatunek: Platformowe
Licencja: freeware
Data wydania: 2005
Pobrań: 1239
Producent: GR3 Project
Wymagania sprzętowe:
Pentium MMX 166MHz, 32MB RAM, DirectX 7
Pentium MMX 166MHz, 32MB RAM, DirectX 7
Język: Angielski
INNE Z TEMATU
La-Mulana
OCEŃ
Chyba każdy z graczy, niezależnie od wieku, czuje sentyment do gier z dzieciństwa. Nie ważne czy chodzi o produkcje z czasów ośmiobitówek i konsol 3. generacji (NES, znany w Polsce jako Pegasus), czy też o dużo bardziej zaawansowane tytuły z PlayStation. Refleksja zawsze jest taka sama: kiedyś gry miały w sobie więcej "tego czegoś", co przyciągało do ekranu na długie godziny. Właśnie dlatego panowie z GR3 Project, najwidoczniej rozgoryczeni przesadną dbałością o oprawę audiowizualną i brakiem duszy w dzisiejszych grach, postanowili zabrać nas w podróż do przeszłości.
Na samym początku muszę zaznaczyć, że La-Mulana została wydana w 2005 roku, chociaż załączony obrazek mógłby sugerować coś innego. Mamy tu bowiem do czynienia ze stylizacją na lata 80. i to jeszcze jaką! 16 kolorowa paleta kolorów i niska rozdzielczość, a na dodatek muzyka i dźwięki kompletnie niewykorzystujące możliwości dzisiejszych kart dźwiękowych być może odstraszą nowych, młodych graczy, ale, zapewniam, zahipnotyzują natychmiast wszystkich nieco starszych odbiorców. Tym bardziej, że nieskomplikowana grafika okazuje się czytelna i klimatyczna, a lecący w tle podkład muzyczny, mimo że zmienia się rzadko i bardzo szybko zapętla, nie irytuje, lecz szybko wpada w ucho.
Na tym jednak się nie kończy. Oprawa a-v sprzed 25 lat rzeczywiście buduje interesujący klimat, ale La-Mulana to coś więcej. To czysta, nieskalana wodotryskami, grywalność. Już po pierwszym uruchomieniu gracz zostaje zaczarowany aurą tajemniczej legendy o pozostałościach po wielkiej cywilizacji gdzieś w ruinach miasta. Niestety, nie wiadomo o niej zbyt wiele, gdyż poprzedni badacze do dziś nie powrócili na powierzchnię. Sam główny bohater, profesor Lemeza, również nie dokonał żadnych szczególnych odkryć. Wyruszył do La-Mulany natychmiast po przeczytaniu listu od przyjaciela o bardzo krótkiej treści: "I finally found it. I win!".
Na pierwszy rzut oka widać, że profesor wybrał się w niebezpieczną podróż, delikatnie mówiąc, nieprzygotowany. Nie ma żadnych funduszy, a jego jedyną bronią jest niezbyt użyteczny bat. Wprawdzie zabrał jeszcze ze sobą "superkomputer" MSX, ale chyba tylko dzięki szóstemu zmysłowi, bowiem i to urządzenie początkowo nie zda się na wiele. Na szczęście szybko okazuje się, że okolice ruin pełne są niezwykłych tajemnic i kryją w sobie wiele cennych skarbów, a braki w ekwipunku można uzupełnić w pobliskich sklepach. Wędrówka będzie naszpikowana zagadkami wymagającymi użycia nie tylko głowy, ale także refleksu. Czasem wystarczy położyć w odpowiednie miejsce odważnik, innym razem zabić wszystkie potwory, ale równie często łamigłówki będą dużo trudniejsze (nie chciałbym w tym miejscu zdradzać fabuły, ale zapewniam, że są one nie tylko zróżnicowane, ale też bardzo wymyślne). Mogłoby się wydawać, że rodzaj gry - platformówka - ogranicza możliwości urozmaicania zdań. Rzeczywiście "mogłoby", jednak tylko tym graczom, którzy jeszcze nie grali w La-Mulana.
Przy okazji eksploracji podziemi znajdujemy mnóstwo przedmiotów i broni. Bogactwo wszelkiego rodzaju ekwipunku to kolejna zaleta opisywanej produkcji. Ich właściwe wykorzystanie zadecyduje o tym, czy ukończenie gry będzie kaszką z mleczkiem czy raczej niekończącą się męczarnią. O to ostatnie szczególnie łatwo, gdyż gra stawia graczowi duże wymagania. Poziom trudności jest wysoki i początkowo szybko zmuszeni jesteśmy rozpoczynać przygodę od nowa. Bez obaw, istnieje możliwość zapisu stanu gry, jednak nie w każdym momencie. Wprawdzie za każdym razem będziemy zmuszani do powrotu do punktu wyjścia, ale nie będzie to uciążliwe dzięki komputerowi profesora.
Podsumowując, La-Mulana stanowi doskonałą odskocznię od całkowicie współczesnych produktów. Przypomina stare, dobre czasy i wciąga na długie godziny. Doskonały klimat, setki potworów i niezliczona ilość zagadek do rozwiązania z pewnością zaspokoją wymagania najbardziej wybrednych graczy.
UWAGA:
Oprócz pliku z grą, warto pobrać angielskie pliki językowe (domyślnie japońskie).
KOMENTARZE
Gość
+0
2007-06-13 22:23:19
fajna gierka - przypomniała mi o kastelvani, tylko trochę toporne sterowanie
Gość
+0
2007-06-12 22:14:29
Zbyt proste w sensie za mało można zrobić. Na przykład skok i wchodzenie na drabinkę to ten sam przycisk.
Gość
+0
2007-06-12 10:39:37
Co oznacza "czasami zbyt proste sterowanie"? Nie rozumiem...
[Na moje oko prawdopodobnie chodzi o przejście planszy naciskając tylko np. raz strzałkę do przodu - dop. NIC]
Gość
+0
2007-06-12 00:19:38
Mnie tam graficzka tej gry zachęca do ściągnięcia ;) . Czysty oldschool. Wolę to niż jakieś nikomu nie potrzebne najnowsze shadery i inne pierdółki. Freeware'y górują nad komercyjnymi produkcjami, i tyle :P . No, może są wyjątki w postaci wybitnych komercyjnych produkcji (Shadow of the Colossus, tak dla przykładu ^^), ale to naprawdę wyjątki.
A te minusy to chyba na siłę doklejone są :P
Gość
+0
2007-06-11 23:39:55
Tomku jest mało gier freeware na poziomie np.q2-3 (grafika,fabuła,pomysł,grywalnośc [marketing =D] audio itd....)
Pozatym skoro są darmowe spodziewaj że beda one stare lub bedą miały jakieś minusy (jest mało "doskonałych" gier freeware a szkoda) zresztą grafika to nie wszystko ;] (pograj w Unreal 2 The Awakening czy jakoś tak.Po 2-3 godz bedzie ci sie chciało śmiac w niebogłosy ;] )
Gość
+0
2007-06-11 20:09:57
A ty to się akurat najlepiej znasz.Może wolałbyś żeby quake'a VI dali?
Gierka jest naprawdę niełatwa, polecam ;).
Gość
+0
2007-06-11 20:04:41
takie gry zaczeliscie dawac, ze patrzac na grafe sie niechce sciagac. Tracicie poziom.
1