Rekordy online
Legend of Grimrock
Jak wskrzesić martwy od kilkunastu lat gatunek i to w taki sposób, żeby oderwać nie mogli się ani oldschoolowcy, ani nowi gracze? Właśnie tak!
"Paaanie, takich gier dziś się już nie robi". Ano, jak widać, się robi. Legend of Grimrock ożywia legendę dungeon crawlerów: specjalnego tyou RPG-ów, koncentrującego się na penetrowaniu lochów przez grupę bohaterów. Scenariusz nie pełni tu wielkiej roli: liczy się sama przyjemność z odkrywania labiryntu podziemi, rozwiązywania zagadek i rozwijania postaci.
Gracze pamiętający przełom lat 80. i 90. poczują się od razu jak w domu. Nie oznacza to na szczęście, że produkcja Almost Human broni się jedynie wywoływaniem nostalgii za starymi, dobrymi czasami. To zadziwiające, ale wiele – zdawałoby się – przestrzałych rozwiązań, m. in. konieczność znajdowania bohaterom pożywienia czy "skokowe" poruszanie się, sprawdza się tu wyjątkowo dobrze. Kto jednak woli nieco łatwiejszą zabawę, nie musi tworzyć postaci od zera, ani rysować mapy na kartce papieru.
Podziemia – łącznie trzynaście poziomów – eksplorujemy czwórką dzielnych wojowników, magów lub łotrzyków: każda profesja ma oczywiście swoje plusy i minusy. W niewielkich komnatach walki z przeciwnikami bywają całkiem emocjonujące, a na każdym rozwidleniu dróg nerwowo nasłuchujemy, czy w naszą stronę nie zbliża się coś wielkiego.
Jednak najbardziej udanym elementem Legend of Grimrock są bez dwóch zdań zagadki. Na tyle proste, żebyśmy nie musieli uciekać się do solucji i na tyle skomplikowane, by ich rozwiązanie sprawiało dużo satysfakcji. Twórcy umiejętnie wykorzystali przyciski w ścianach, zapadnie, łańcuchy, portale i magiczne artefakty, a jednocześnie zadbali o to, by każda z łamigłówek była na swój sposób unikalna.
Niestety, choć oprawa graficzna sprawia naprawdę dobre wrażenie, po kilku godzinach monotonia kolejnych, podobnych do siebie korytarzy, daje się we znaki. Rozumiem jednak, że przy ograniczonych nakładach, nie zawsze da się zrobić drugiego Skyrima.
PODSUMOWANIE
Legend of Grimrock to jedna z najlepszych produkcji niezależnych ostatnich lat. Dlatego, że pozwala raz jeszcze poczuć się smarkaczem, stawiającym pierwsze kroki w świecie elektronicznej rozrywki, ale też przypomnieć sobie, jak gęste i satysfakcjonujące były gry. Stopniowo zanurzasz się w mroczny, nieprzyjazny świat, a gdy wracasz do rzeczywistości, za oknem widać już pierwsze promienie wschodzącego słońca.
Jak kiedyś.
1