Z niecierpliwością czekam na bijatykę, która odchodziłaby od ostatnio narzuconych standardów i zawierała w sobie choć odrobinkę oryginalności. Niestety, na to przyjdzie mi jeszcze trochę poczekać. Z racji tego, że owe produkcje projektowane są głównie w Kraju Kwitnącej Wiśni standardowo opierają się na tak bardzo lubianych tam charakterystycznych dla tego regionu kreskówek, tym samym dziś przedstawiam grę, którą można by określić „ja to już gdzieś widziałem”.

 Tak jak wspomniałem na wstępie, głównymi bohaterami tejże bijatyki są małe, mangowe ludziki, które z jakichś niewyjaśnionych przyczyn uwielbiają sobie wzajemnie dokopywać. Na początku standardowo wybieramy interesujący nas rodzaj rozgrywki z dwóch dostępnych: gra z komputerem, albo z człowiekiem. Później pozostaje zaznaczenie interesującej nas postaci z dwunastu możliwych i można zaczynać. Walka, jak przystało na nieoryginalną produkcję, toczy się do dwóch wygranych, umożliwiając dostęp do kolejnego poziomu. Już od pierwszej potyczki inteligencja sztucznego przeciwnika pokazuje jak dużo trzeba będzie włożyć trudu, by go pokonać. A to dopiero początek męczarni, bo im dalej tym nasi rywale są coraz bardziej uciążliwi.

 Graficznie opisywana produkcja przedstawia się podobnie jak Super Cosplay War Ultra, czyli określić ją można jako nic szczególnego, ot typowy średniak. Postacie wykonane zostały całkiem przyzwoicie, choć ich zróżnicowanie pod względem wyglądu oraz prezentowania rodzaju walki nie wygląda najlepiej. Za ciosy teoretycznie odpowiada sześć klawiszy, w praktyce są tylko trzy, ale mieszając je ze sobą można uzyskać wiele ciekawych efektów. Od strony graficznej trochę lepiej wygląda sfera dźwiękowa. I tak w tle słychać szybkie melodie dodające smaczku potyczkom, a każde uderzenie ma swój odgłos.

 Mój pierwszy kontakt z Limit Impact nie był zbyt entuzjastyczny. Z racji tak dużej instalki, spodziewałem się czegoś, co zawiera w sobie jakieś niesamowite fajerwerki, a tu zastało mnie coś raczej słabego, coś, co nie łamie schematów, a je tylko powiela. Później było już tylko lepiej i muszę przyznać, że nawet z miłą chęcią wracam do tej produkcji. Jeżeli jesteś fanem wspomnianego wcześniej Super Cosplay War Ultra to myślę, że powinno i to ci się spodobać (choć przestrzegam, że pod względem rozbudowy Limit Impact wypada gorzej!), reszta nielubująca się w mandze, czy też po prostu japońskich bijatykach, może sobie spokojnie darować.