Czwarta część wnosi duży powiew świeżości w postaci całkowitej zmiany klimatu. Sympatyczny Yeti postanowił opuścić mroźne tereny Antarktydy i udał się na sąsiadującą Australię.

 Akcja YetiSports 4 rozgrywa się na gorącej, australijskiej plaży, a dyscyplinę, jaką tym razem wybrał Yeti jest dosyć dziwna. Pomimo zmiany klimatu z zimnego na gorący nie mogło zabraknąć pingwina, który tradycyjnie dostaje najciekawszą rolę :) Spotkamy również charakterystyczne dla Australii zwierzęta, takie jak kangury, które wskażą nam wynik oraz albatrosy, które będą transportować biednego pingwina. Na piasku ustawione są dwie deski na wzór wyrzutni. Zadaniem Gracza jest w odpowiednim momencie wyrzucić pingwina w górę tak, aby przelatujący wyżej albatros mógł go złapać. Jeśli go złapie w swoje szpony, to zacznie opadać na dół, lecz w zapasie ma jeszcze troszkę energii, którą wskazuje umieszczony na dole ekranu wskaźnik. Klikając w klawisz myszki powodujemy wzbicie się ptaka w górę – łącznie energii starcza na kilkanaście ruchów skrzydeł. Należy w odpowiednim momencie wzbić się w górę, bo jeśli zrobimy to za szybko, ta ptak wzleci za wysoko i zostanie automatycznie przyhamowana. Jeśli albatros straci już siłę, to razem z pingwinem opadnie na ziemie, a kangur wskaże nam wynik, jaki uzyskaliśmy.

 Grafika jest bardzo ładna, a efekty dźwiękowe zostały dobrze dobrane. Szkoda, że wydawca gry jeszcze nie pomyślał o podkładzie muzycznym, który umilałby zabawę. YetiSports 4 posiada bardzo dużą grywalność. Uruchamiając grę planowałem pograć dwie minuty, a jak skończyłem zabawę i spojrzałem na zegarek, to okazało się, że minęło już pół godziny. Warto zagrać.