OPINIA: Otwórzmy się na Nintendo
W naszej małej, wschodnioeuropejskiej bańce przez lata nie istniało nic poza pecetami. Wytrwale i całkiem skutecznie ignorowaliśmy ogromny świat gier, który przemykał całkowicie niezauważony. Można powiedzieć, że się to zmieniło, bo dziś gramy i na komputerach, i na konsolach, i na smartfonach – i na szczęście idiotyczne stwierdzenia w stylu „PC Master Race” są coraz rzadsze.
Wciąż jednak uparcie nie zwracamy uwagi na niezwykle żywotną i bogatą część elektronicznej rozrywki, nad którą pieczę od lat trzyma Nintendo.
Zanim ktoś zarzuci, że to tylko nisza, odwiodę od błędu: na 10 najlepiej sprzedających się konsol wszech czasów, aż 5 należy do Nintendo, a sam 3DS znalazł ponad 65 milionów nabywców, ponaddwukrotnie więcej niż Xbox One. Jedyną poważniejszą wtopą w ostatnim czasie było fatalnie wypromowane Wii U (stąd pewnie głosy o zmierzchu popularności firmy), ale nadchodzący wielkimi krokami Nintendo Switch niemal na pewno sprzeda się jak ciepłe bułeczki.
Nasze wyobrażenie o Nintendo kończy się zwykle na produkcjach z SNES-a (jak Super Mario Bros.) lub GameBoya (jak Pokémon), a takie oldschoolowe tytuły nie mają szans w starciu z fotorealistyczną grafiką i otwartymi światami współczesnych produkcji. Jednak i dziś Nintendo regularnie wypuszcza prawdziwe hity, doskonale zaprojektowane, supergrywalne gry, którymi zachwycają się wszyscy na Zachodzie i na Wschodzie – i tylko u nas przechodzą niezauważone.
Trudno się dziwić. Handheldy nigdy się u nas nie przyjęły, a „duże” konsole nie należą do najtańszych, więc jeśli już kogoś na jakąś stać, zwykle wybiera bezpiecznie, a więc PS4 lub XBO. Trudno się dziwić. Nintendo Switch też nie zrobi u nas furory – nie jeśli za konsolę, dodatkowego pada i dwie gry trzeba będzie zapłacić ponad 2000 zł, czyli ot, taką przeciętną pensję. „I po co? Żeby pograć w kolejnego Mario, jakby był 1985?” – pomyśli większość.
Mam lepszy pomysł. Skoro i tak większość z was nie zna gier Nintendo, może zacząć od podstaw? Stare, dobre Wii można znaleźć za 300-400 zł na portalach aukcyjnych, często z kilkoma grami na dzień dobry. Jasne, grafika może nie powala, ale gry – i owszem. Sama seria Super Mario Galaxy jest jedną z najwyżej ocenianych w historii – obie części mogą poszczycić się średnią ocen 97/100 (!) na Metacriticu – w pełni zresztą zasłużoną. The Legend of Zelda: Twilight Princess i Skyward Sword, Super Smash Bros. Brawl, Xeonblade Chronicles, Metroid Prime – wszystkie te tytuły są wybitne i wyjątkowe. Nie przesadzę, stwierdzając, że każdy szanujący się gracz powinien je poznać – choćby po to, by odkryć coś nowego i docenić bogactwo świata gier.
Zresztą, kto z was nie lubi eksploracji nowych krain? Jeśłi nie odkryłeś jeszcze Nintendo, szczerzę ci zazdroszczę, bo czeka cię wiele niespodzianek, które zapamiętasz dużo dłużej niż kolejnego Battlefielda.
Dlatego uważam, że wciąż warto sprawić sobie Wii. A na Switcha kiedyś też przyjdzie pora. Gdy stanieje i dorobi się pokaźnej biblioteki tytułów. W końcu gry Nintendo mają jedną ogromną zaletę: nie starzeją się zbyt szybko.
Informacje dodatkowe: