Edytor poziomów, Rekordy online
Duolingo
Dziś będzie o grze dość nietypowej. Bo tak naprawdę sam nie wiem, czy Duolingo można nazwać grą.
Wiem za to co innego: nigdy wcześniej nauka języków obcych nie sprawiała mi tyle frajdy. Od dwóch miesięcy nie miałem żadnego dnia bez przynajmniej jednej lekcji, a liczba znanych mi słówek w języku francuskim wzrosła z kilkudziesięciu do ponad sześciuset.
Zaraz... nauka języków? Zgadza się: Duolingo to nic innego jak rewelacyjna gra do nauki języków obcych. Z jej pomocą można opanować na całkiem przyzwoitym poziomie angielski, niemiecki, hiszpański, francuski, włoski i portugalski, a nowych języków stale przybywa.
Gdzie tu gra? Otóż każda lekcja składa się z kilkudziesięciu krótkich zadań, które na różne sposoby próbują wtłoczyć ci do głowy słówka i podstawowe zasady gramatyczne. Na przemian tłumaczymy wyrażenia, układamy rozsypanki, mówimy na głos zdania i zapisujemy je ze słuchu. Jedna "runda" w Duolingo trwa zaledwie kilka minut, więc argument braku czasu odpada.
Kilka tematycznie powiązanych lekcji składa się na sekcję, czyli coś w rodzaju poziomu. Ukończona sekcja wyświetla się złotym kolorem na drzewku umiejętności, trzeba jednak ją sobie co jakiś przećwiczyć na nowo, bo przerobione słówka umykają z pamięci. Jednak algorytmy Duolingo potrafią same zadbać o to, który materiał wymaga powtórki. Nie ma więc obawy, że natrafisz na ścianę: uczysz się w swoim tempie tak długo, aż załapiesz.
Każda lekcja pozwala zdobyć punkty, które przekładają się na kolejne poziomy doświadczenia. Za wytrwałość, dobre odpowiedzi i ukończone sekcje dostaje się również wewnętrzną walutę Duolingo – lingoty. Można wymienić je w sklepie na szereg bajerów: od ubranek dla maskotki aplikacji, przez "eliksiry" przywracające utracone serduszka (odpowiednik żyć w platformówce), aż po zupełnie nowe, trudniejsze lekcje.
Przyznam, że sporą motywacją do codziennej nauki jest ranking znajomych. Gdy widzę, że do pierwszego miejsca brakuje mi kilkudziesięciu XP, z miejsca włącza mi się duch rywalizacji. I dobrze, bo efekty tego są dużo bardziej przydatne w prawdziwym świecie niż kolejny medal zdobyty w Call of Duty.
Twórcy zadbali też o masę przydatnych dodatków dla początkujących i tych bardziej zaawansowanych. Wbudowany słownik z przykładowymi zdaniami jest rewelacyjny, podobnie jak tryb Immersion, w którym możemy sprawdzić się w roli tłumacza całych artykułów – weryfikują nas potem inni uczniowie. Trudniejsze zadania można też przedyskutować, a nawet zasugerować nowe odpowiedzi.
Duolingo sprawia mnóstwo radości. Wiem, to brzmi dziwnie, wszak mamy do czynienia z nauką i edukacją, a to rzadko kiedy idzie w parze z dobrą zabawą. Na szczęście tym razem eksperyment udał się w stu procentach. Gorąco, gorąco polecam założenie konta na duolingo.com, zwłaszcza że nie kosztuje to ani grosza.