pomysł
bronie
dźwięki
błędy
AI
poziomy
grafika
INFORMACJE
Gatunek: Strzelanki
Licencja: freeware
Data wydania: 2008
Pobrań: 1859
Producent: Havoc Games
Wymagania sprzętowe:
Dodatkowe opcje:
Rekordy online
Rekordy online
Język: Angielski
INNE Z TEMATU
Friday The 13th 3D
OCEŃ
Slashery to typ horrorów, za którym, szczerze mówiąc, nie przepadam. Ich głównym założeniem jest wystraszenie publiczności przez głośne efekty specjalne, a nie poprzez uczucie zaszczucia i niepewności. Należą do nich filmy, o których istnieniu zapominamy po kilku miesiącach. Są także takie, o których nie da się nie pamiętać. Dlaczego? Bo są inne niż wszystkie. Mowa tutaj o takich klasykach jak Halloween, Texas Chainsaw Massacre czy Friday The 13th, na podstawie to którego została stworzona owa gra.
Ludzie, w przerwach podczas kolejnego ratowania świata, lubią być także „tym złym”, który zabija bez zbędnych idei i wyrzutów sumienia. Moda na czarne charaktery trwa już od wielu lat, czego przykładem jest chociażby seria Grand Theft Auto. Problem tkwi jednak w tym, iż mimo zdecydowanie złych intencji, lubimy tych typów, uosabiamy się z nimi, ponieważ każdy z nich posiada wiele pozytywnych cech charakteru, co widać dobitnie w najnowszej części wcześniej wspomnianej antologii. Tutaj tego nie spotkasz, o nie. Facet, którego dzisiaj przedstawię to antagonista w najgorszym tego słowa znaczeniu. Nie posiada żadnych uczuć, nie wypowiada ani jednego słowa, morduje, bo ktoś wszedł na jego teren i nosi hokejową maskę. Tak w skrócie można opisać Jasona Vorheesa, „bohatera” serii Piątków Trzynastego. Sam fakt, iż sterujemy ową maszyną do zabijania zasługuje na olbrzymiego plusa. Jest to niczym wcielenie się w Freddiego Koszmarze Z Ulicy Wiązów czy w Hannibala Lectera w Milczeniu Owiec. Mamy do wyboru trzy typy Jasona: z trzeciej, czwartej i szóstej części. Zapewne zadajesz sobie pytanie – „dlaczego akurat z tych?”. Odpowiedź jest oczywista: w pierwszej i piątej części nie występował, a w drugiej nosił worek zamiast swojej klasycznej maski. Super, można grać w trzy tryby rozgrywki! Niezupełnie. Zmiany wpływają tylko i wyłącznie na sposób w jaki pan Vorhees jest „zzombifikowany”, gra wygląda tak samo, niezależnie od wyboru. Dobrze, co z tego? Mimo wszystko gramy Jasonem zgodnie z fabułą filmów! Zapomnij o tym, historia wygląda jak zlepek niedokładnie obejrzanych kilkunastu małych wątków ze wszystkich (prócz feralnej dziesiątej, brr) epizodów. Jest tutaj policja, małżeństwo, cmentarz i, oczywiście, nastolatki. Głównym celem każdego poziomu jest wyrżnięcie wszystkiego, co się rusza i ewentualnie zdobycie cennej broni. Proste, prawda? Tak właśnie powinno być, w filmach jest wręcz identycznie. Tyle, że w tym momencie zaczynają się schody. Z ręką na sercu mogę stwierdzić, że jest to najbardziej zabugowana gra jaką miałem okazję widzieć w tym roku, a jest już środek czerwca! Zwykłe przejście przez drzwi często kończy się utknięciem we framudze, niektóre miejsca powodują upadek poza planszę, a postaci niekiedy nie da się ukatrupić, bo od razu są martwe. Skoro już mowa o ofiarach, ich kwestia wygląda podobnie – są głupi jak but. Widok dziewczyny próbującej uciec przez ścianę napawa żalem i współczuciem. Mawiają, że młodzież nie myśli rozsądnie. Owszem, lecz ich wirtualni odpowiednicy są cofnięci w rozwoju umysłowym do poziomu plemnika. Mają jednak jedną zaletę, która zapewne ma wiele wspólnego z ich wcześniejszym problemem - potrafią biec tak szybko, iż nawet olimpijczyk dostałby zadyszki. Aż dziw, że potrafią nas zranić... Zaraz zaraz, zranić?! Tak, Jason ma pasek życia, który mogą mu obniżyć uzbrojeni idioci. Jeśli autorzy są fanami Piątku na tyle, iż stworzyli produkcję na jej podstawie, powinni wiedzieć, że jest on nieśmiertelny. Do czego by się tu jeszcze przyczepić...? Wiem. Jeśli oglądałeś pierwszą część Friday The 13th, powinieneś wiedzieć jak wygląda jezioro Crystal Lake. Niczym nie różni się wielkością od tych, które widać na naszych polskich Mazurach. W Friday The 13th 3D wygląda ono niczym średniej wielkości basen, co jest istną kpiną. Rozumiem, że autorzy byli ograniczeni wielkością poziomów, lecz, na wielkiego Szkota, nie mogli go przynajmniej trochę powiększyć? To jezioro, nie kałuża!
By nie wyjść na zgryźliwego krytyka, muszę przyznać, że Friday The 13th 3D ma kilka zalet. Pierwsza z nich to stan furii, w który możemy wpaść po kilku morderstwach. Dzieli się ona na zieloną, żółtą i czerwoną, z których oczywiście najlepsza jest ta ostatnia. Ciekawy jest też sposób ukrywania się przed ofiarą. Jak dobrze wiemy, pan Vorhees zabijał ludzi po wyskoczeniu z cienia. Podobnie możemy robić w Friday The 13th 3D, co potrafi przynieść wiele frajdy. Na uwagę zasługuje także asortyment broni, w które wchodzi łopata, topór, noż bojowy czy słynna maczeta. Można także atakować z dwóch broni jednoręcznych, co oczywiście szybciej wykańcza delikwentów. Istnieje tutaj także tryb multiplayer, lecz, niestety, nie mogę go opisać, gdyż nie miałem możliwości zeń skorzystać.
Grafika trójwymiarowa w Friday The 13th 3D nie stoi na dobrym poziomie, wszędzie widoczne są duże piksele. Mimo to, ciekawym rozwiązaniem jest nakładanie na model Jasona powoli niknącego czerwonego koloru, który symbolizuje krew. Efekty dźwiękowe są niezłe - występują tutaj motywy muzyczne z antologii, a efektu grozy dodaje stłumiony oddech Jasona Vorheesa.
Friday The 13th 3D to produkcja mimo wszystko nieudana. Jej błędy, otępiałość sztucznej inteligencji czy źle wyglądające poziomy przeważają nad świetnym pomysłem. Podsumowując, miało być pięknie, a wyszło tak jak zawsze.
Ludzie, w przerwach podczas kolejnego ratowania świata, lubią być także „tym złym”, który zabija bez zbędnych idei i wyrzutów sumienia. Moda na czarne charaktery trwa już od wielu lat, czego przykładem jest chociażby seria Grand Theft Auto. Problem tkwi jednak w tym, iż mimo zdecydowanie złych intencji, lubimy tych typów, uosabiamy się z nimi, ponieważ każdy z nich posiada wiele pozytywnych cech charakteru, co widać dobitnie w najnowszej części wcześniej wspomnianej antologii. Tutaj tego nie spotkasz, o nie. Facet, którego dzisiaj przedstawię to antagonista w najgorszym tego słowa znaczeniu. Nie posiada żadnych uczuć, nie wypowiada ani jednego słowa, morduje, bo ktoś wszedł na jego teren i nosi hokejową maskę. Tak w skrócie można opisać Jasona Vorheesa, „bohatera” serii Piątków Trzynastego. Sam fakt, iż sterujemy ową maszyną do zabijania zasługuje na olbrzymiego plusa. Jest to niczym wcielenie się w Freddiego Koszmarze Z Ulicy Wiązów czy w Hannibala Lectera w Milczeniu Owiec. Mamy do wyboru trzy typy Jasona: z trzeciej, czwartej i szóstej części. Zapewne zadajesz sobie pytanie – „dlaczego akurat z tych?”. Odpowiedź jest oczywista: w pierwszej i piątej części nie występował, a w drugiej nosił worek zamiast swojej klasycznej maski. Super, można grać w trzy tryby rozgrywki! Niezupełnie. Zmiany wpływają tylko i wyłącznie na sposób w jaki pan Vorhees jest „zzombifikowany”, gra wygląda tak samo, niezależnie od wyboru. Dobrze, co z tego? Mimo wszystko gramy Jasonem zgodnie z fabułą filmów! Zapomnij o tym, historia wygląda jak zlepek niedokładnie obejrzanych kilkunastu małych wątków ze wszystkich (prócz feralnej dziesiątej, brr) epizodów. Jest tutaj policja, małżeństwo, cmentarz i, oczywiście, nastolatki. Głównym celem każdego poziomu jest wyrżnięcie wszystkiego, co się rusza i ewentualnie zdobycie cennej broni. Proste, prawda? Tak właśnie powinno być, w filmach jest wręcz identycznie. Tyle, że w tym momencie zaczynają się schody. Z ręką na sercu mogę stwierdzić, że jest to najbardziej zabugowana gra jaką miałem okazję widzieć w tym roku, a jest już środek czerwca! Zwykłe przejście przez drzwi często kończy się utknięciem we framudze, niektóre miejsca powodują upadek poza planszę, a postaci niekiedy nie da się ukatrupić, bo od razu są martwe. Skoro już mowa o ofiarach, ich kwestia wygląda podobnie – są głupi jak but. Widok dziewczyny próbującej uciec przez ścianę napawa żalem i współczuciem. Mawiają, że młodzież nie myśli rozsądnie. Owszem, lecz ich wirtualni odpowiednicy są cofnięci w rozwoju umysłowym do poziomu plemnika. Mają jednak jedną zaletę, która zapewne ma wiele wspólnego z ich wcześniejszym problemem - potrafią biec tak szybko, iż nawet olimpijczyk dostałby zadyszki. Aż dziw, że potrafią nas zranić... Zaraz zaraz, zranić?! Tak, Jason ma pasek życia, który mogą mu obniżyć uzbrojeni idioci. Jeśli autorzy są fanami Piątku na tyle, iż stworzyli produkcję na jej podstawie, powinni wiedzieć, że jest on nieśmiertelny. Do czego by się tu jeszcze przyczepić...? Wiem. Jeśli oglądałeś pierwszą część Friday The 13th, powinieneś wiedzieć jak wygląda jezioro Crystal Lake. Niczym nie różni się wielkością od tych, które widać na naszych polskich Mazurach. W Friday The 13th 3D wygląda ono niczym średniej wielkości basen, co jest istną kpiną. Rozumiem, że autorzy byli ograniczeni wielkością poziomów, lecz, na wielkiego Szkota, nie mogli go przynajmniej trochę powiększyć? To jezioro, nie kałuża!
By nie wyjść na zgryźliwego krytyka, muszę przyznać, że Friday The 13th 3D ma kilka zalet. Pierwsza z nich to stan furii, w który możemy wpaść po kilku morderstwach. Dzieli się ona na zieloną, żółtą i czerwoną, z których oczywiście najlepsza jest ta ostatnia. Ciekawy jest też sposób ukrywania się przed ofiarą. Jak dobrze wiemy, pan Vorhees zabijał ludzi po wyskoczeniu z cienia. Podobnie możemy robić w Friday The 13th 3D, co potrafi przynieść wiele frajdy. Na uwagę zasługuje także asortyment broni, w które wchodzi łopata, topór, noż bojowy czy słynna maczeta. Można także atakować z dwóch broni jednoręcznych, co oczywiście szybciej wykańcza delikwentów. Istnieje tutaj także tryb multiplayer, lecz, niestety, nie mogę go opisać, gdyż nie miałem możliwości zeń skorzystać.
Grafika trójwymiarowa w Friday The 13th 3D nie stoi na dobrym poziomie, wszędzie widoczne są duże piksele. Mimo to, ciekawym rozwiązaniem jest nakładanie na model Jasona powoli niknącego czerwonego koloru, który symbolizuje krew. Efekty dźwiękowe są niezłe - występują tutaj motywy muzyczne z antologii, a efektu grozy dodaje stłumiony oddech Jasona Vorheesa.
Friday The 13th 3D to produkcja mimo wszystko nieudana. Jej błędy, otępiałość sztucznej inteligencji czy źle wyglądające poziomy przeważają nad świetnym pomysłem. Podsumowując, miało być pięknie, a wyszło tak jak zawsze.
KOMENTARZE
NightWarrior
+0
2010-09-01 18:41:21
Typowa gra żerująca na popularności serii o Jasonie.Gra się bardzo powtarzalnie a głupota przeciwników denerwuje.Polowanie z ciemności trochę jednak bawi a pomysł był całkiem niezły.I za to się należy słabiutka,,dwójka''
Gość
+0
2010-08-31 21:25:39
Imie bohatera to Jason Voorhees, nie Vorhees.
Nazgut
+0
2010-03-12 17:53:03
ale co ja zrobiłem złego ? :) Chyba raczej recenzenci powinni się postarać, a nie programista.
Gość
+0
2010-03-12 16:37:49
victorygames niech admin troche sie wysili
Gość
+0
2010-03-12 16:29:40
powiedział bym tyle że victorygames mogło by sie troch postarać i wstawic jakołś nowszą gre ;(!
Gość
+0
2010-03-12 16:27:06
eeeeeeeeeeeeeeeeee ta gra niejest taka zła
Gość
+0
2009-10-03 21:29:53
sory coś mi się zacieło
Gość
+0
2009-10-03 21:26:33
jak chce rozpakować a tam pisze że archiwum jest zepsute czy coś w tym stylu
Gość
+0
2009-07-06 13:50:37
Ta gra wcale nie działa! :(
Gość
+0
2009-04-15 14:46:03
fajna gra