Kilku graczy przy 1 komputerze, Rekordy online
LEGO Władca Pierścieni
To w sumie całkiem zabawne, że najlepsza gra na motywach Władcy Pierścieni, jaka kiedykolwiek trafiła na rynek, ma w tytule słowo "LEGO".
Dawno nie byłem tak pozytywnie zaskoczony. Co prawda, gdzieś tam przemykały mi wysokie oceny inny produkcji TT (np. LEGO Harry Potter albo LEGO Star Wars), ale spodziewałem się mimo wszystko dość sympatycznej, ale robionej na kolanie platformówki, która mogłaby może przypaść do gustu młodszej siostrze.
Nic z tego. Wciągnąłem się na dobrych kilkadziesiąt godzin.
Przede wszystkim, LEGO Władca Pierścieni jest piekielnie rozbudowany. Na każdym poziomie mamy dziesiątki "znajdziek", dzięki którym możemy potem odblokowywać nowe grywalne postaci, różnego rodzaju "ułatwiacze", a nawet wytwarzać specjalne mithrilowe przedmioty! Dzięki tym ostatnim możliwe staje się wykonywanie przeróżnych zadań pobocznych albo dotarcie w niedostępne na początku miejsca. Nic nie stoi na przeszkodzie, by np. po pewnym czasie wrócić się do Shire (nawigację ułatwia mapa) i przemierzać wioskę hobbitów jako – na przykład – Radagast Bury albo Gollum.
Najbardziej jednak zaskoczyła mnie oprawa graficzna. Choć modele postaci opadu szczęki nie wywołują, to już same lokacje i gra świateł stoją na naprawdę przyzwoitym poziomie. W połączeniu z muzyką filmową i głosami aktorów wziętymi prosto z dzieła Petera Jacksona, po jakimś czasie zapomina się, że Drużyna Pierścienia to w istocie proste ludziki z namalowanymi twarzami.
W LEGO Władca Pierścieni możesz grać sam, ale jeśli masz przyjaciela do zabawy – tym lepiej, bo wszystkie misje można ukończyć w trybie kooperacji. Gwarantuję, że będzie to dobrze spędzony czas. "Egranizacje" zwykle kojarzyły mi się z wyciąganiem pieniędzy od fanów – w tym przypadku za ok. 90 zł dostajesz naprawdę solidną platformówkę na wiele wieczorów. Polecam!