Internet/LAN & Kilku graczy przy 1 komputerze, Rekordy online
Rayman Legends
Gra roku.
Serio. Niech schowają się te wszystkie GTA, BioShocki, Asasyny i CoD-y. Żadna inna produkcja nie sprawiła mi w ostatnim czasie równie dużo czystej, nieskrępowanej przyjemności, co wyjątkowe dzieło studia Ubisoft Montpellier.
Już Rayman Origins był nadzwyczaj udaną platformówką, jednak Legends udało się pod każdym względem pobić swojego poprzednika.
Wrażenie robią przede wszystkim projekty poziomów. Każdy z nich jest na swój sposób wyjątkowy, a kolejne światy oferują nam coraz bardziej zakręcone, nietuzinkowe rozwiązania. Rewelacyjnie sprawdzają się też etapy muzyczne, stanowiące wisienkę na torcie, miłe zwieńczenie każdego ze światów. Magicy z Ubisoftu przerobili na modłę Raymana takie hity jak Eye of the Tiger, Black Betty czy nawet Woo Hoo z Kill Billa. Jak ktoś nie boi się spoilerów, może zobaczyć je poniżej, wraz z bonusowymi wersjami 8-bitowymi:
Ale to nie wszystko. Mamy też całą masę etapów na czas. Dodatkowe 40 poziomów z Origins. Codzienne i tygodniowe wyzwania on-line. Szaloną odmianę piłki nożnej. Całą masę alternatywnych skórek dla bohaterów do odblokowania. Puchary i zdrapki do zdobycia. Galerię stworków. Poziomy czaderskości... Rayman Legends jest po brzegi wypełniony zawartością i zapewni co najmniej kilkanaście godzin rozrywki, jeśli – tak jak ja – postawisz sobie za cel zebranie wszystkich małaków.
W stosunku do poprzednika, obniżono nieznacznie poziom trudności. Ale to dobrze, bo szukający wyzwań wciąż je odnajdą, a wszyscy ci, którzy chcą po prostu dobrze spędzić czas na zabawie solo lub z przyjaciółmi, nie będą sfrustrowani koniecznością przechodzenia tego samego etapu kilkadziesiąt razy pod rząd.
Nie przedłużając, Rayman Legends to wybitny przedstawiciel swojego gatunku, którego powinien poznać każdy szanujący się gracz. Dawno nie widziałem produkcji równie radosnej i pozytywnej, a jednocześnie odpowiedniej i dla casuala, i dla hardkora. Na dodatek w Polsce można dorwać nówkę w śmiesznie niskiej cenie – już za 60 zł. Nie zastanawiaj się, lepszego tytułu w tym stylu nie zobaczymy prawdopodobnie do premiery kolejnej części serii.