Rekordy online
Shatter
Udane odświeżenie starego jak malowidła naskalne w Lascaux gatunku arkanoid. Warto, o ile nie robi ci się niedobrze na myśl o kolejnych godzinach spędzonych na niszczeniu klocków odbijającą się kulką.
Twórcy rzeczywiście zrobili, co mogli, by tchnąć życie w skostniałą rozgrywkę. Możemy przede wszystkim delikatnie wpływać na tor lotu kuli, odpychając ją lub przyciągając w swoją stronę. Sprawne wykorzystanie tej umiejętności pozwala budować efektowne kombosy i kilkoma przemyślanymi ruchami ogołocić połowę planszy. Nic też nie stoi na przeszkodzie, by równocześnie wypuścić kilka kul: poziom trudności wówczas zdecydowanie wzrasta, ale dzięki temu można jeszcze bardziej podkręcić swój końcowy wynik. Nie zapomniano o power-upach: jeden z nich sprawia, że kula przebija się przez klocki, zamiast odbijać się od nich, inny pozwala z większą precyzją kontrolować jej lot.
Pochwalić należy również level design. Prócz klasycznych, "kwadratowych" poziomów, trafiają się np. podłużne i okrągłe, a układ klocków (również występujących w kilku rodzajach) na każdym etapie jest nieco inny. Pod koniec każdego "świata" czeka nas również walka z bossem. Jeśli oceniać różnorodność, Shatter naprawdę daje radę.
Także oprawa audiowizualna stoi na przyzwoitym poziomie (jak na tytuł niezależny sprzed trzech lat). Do gustu przypadła mi zwłaszcza muzyka, stylizowana na elektroniczne bity rodem z lat 80. Buduje to naprawdę niezły klimat.
Jeśli nigdy wcześniej albo od bardzo dawna nie grałeś w Arkanoida, przepadniesz z Shatter na kilka godzin. Ja, choć doceniam wysiłek włożony przez twórców, kolejne poziomy przechodziłem raczej z obowiązku niż rzeczywistego "wciągnięcia". (Podobnie odrzucają mnie zresztą kolejne odsłony Angry Birds i klony Bejeweled). Ale to pewnie tylko moje skrzywienie, zaś samej grze zdecydowanie warto dać szansę, zwłaszcza że można ją upolować tu i ówdzie za parę groszy.