Zbieranie klejnocików jest już oklepane. Można tworzyć coraz wymyślniejsze plansze, dodawać różne bonusy, ale mało kto myśli o zmianie głównego bohatera. Nie, nie tylko wymienić chłopka na mrówkę albo samolocik. Trzeba czegoś więcej. A Swarm Racer ruszył w dobrym kierunku.  Cel się nie zmienił. Należy zebrać wszystkie kwadraciki z planszy w jak najkrótszym czasie. Gracz kieruje jednak rojem pszczół. Choć na początku brzmi to dosyć skomplikowanie, to zapewniam, że tak nie jest. Sterowanie odbywa się przy pomocy czterech strzałek i dwóch klawiszy służących do rozpraszania i ciasnego zbijania roju. Stojące na drodze przelotu przeszkody mogą skutecznie spowolnić rój o ile nie zastosuje się odpowiedniej formacji. Poza tym zostawianie więcej niż jednego owada za sobą powoduje zatrzymanie przesuwania się ekranu.  Plansze są zrobione z pomysłem, grafika jest porządna, choć nie wystrzałowa. Bardzo ładnie wyglądają hipnotyzujące tła, chociaż skupiając się na lataniu pszczółkami, można ich tak nie odbierać. Całości dopełniają muzyka oraz efekty dźwiękowe. Jest naprawdę porządnie. Szkoda jedynie, że w podstawowej wersji istnieje tylko osiem plansz. Po kilku godzinach można w każdej zdobyć złoty puchar (kolor jest zależny od czasu przelotu). Sytuacji nie ratują także cztery dodatkowe "tory". Może gdyby był dostępny edtyor... Ale i tak warto chociażby spojrzeć.