Z początku nie byłem przekonany, czy to co widzę na screenach ożyje na monitorze na tyle, że mnie wciągnie. Może to żaden hit, ale byłem pozytywnie zaskoczony po uruchomieniu.

Już na samym początku wita nas sympatyczny cytat, który kształtuje całą rozgrywkę. A na czym ona polega? Jak wskazuje nazwa - na życiu. "Dzień z życia Boba" to taka wczesna wersja Simsów - podnosimy umiejętności, zdobywamy pracę, cieszymy się z małych przyjemności i wykonujemy zadania. Niby nic, ale intrygująca oprawa graficzna tylko dodaje smaczku (szczególnie drzewa). Pograć można nawet dłużej niż 15 minut. Po tym jak przyzwyczaicie się do sterowania.

I jeszcze zdanie wyjaśnienia. Gra nie jest nowa, ma już prawie dwa lata. Ale autor postanowił ją odświeżyć, a że wcześniej o niej nie pisaliśmy...