Edmus to z pewnością jedna z tych produkcji, które na długo stają się "małym uzależnieniem". Trudno powstrzymać się od codziennej gry, a to przynajmniej z trzech powodów.

Po pierwsze, całość obsługuje się wyłącznie lewym przyciskiem myszy. Nasz czarny bohater z wielkim okiem startuje w szaleńczym wyścigu bez końca. Naszym zadaniem jest zmuszenie go do skoku w odpowiednim momencie – tak, żeby nie wpadł z impetem na ścianę lub – co gorsza – nie runął w przepaść. Banalnie proste do pojęcia, trudne do opanowania.

Po drugie, to pełną gębą gra multiplayer. Cały czas widzimy wszystkich biorących udział w wyścigu graczy i możemy porównywać swoje wyniki z osiągnięciami innych.

I po trzecie – codziennie udostępniona zostaje nowa plansza. W połączeniu z osiągnięciami i – uwaga – uproszczonym modelem rozwoju postaci, pokusa, żeby każdego dnia uszczknąć parę minut na Edmusa, jest bardzo silna.

Dlatego nie mówcie, że nie ostrzegaliśmy. A teraz – dobrej zabawy!