Życie płatnego zabójcy nie jest łatwe – każdy szczegół jego akcji musi być precyzyjnie zaplanowany, a każda możliwość przewidziana i wykorzystana. W tym fachu należy się wykazać refleksem, inteligencją, mądrością i kreatywnością, jeśli nie chce się być złapanym. Każdy człowiek podczas zadania jest potencjalnym zagrożeniem – jeśli okażesz im litość, zapewne zwrócą się przeciwko tobie. No i jeszcze jedno: prawdopodobnie pewnego dnia to na twojej głowie zawiśnie krzyżyk celownika snajperskiego.  

  Taki los spotkał właśnie bohatera 6 Day Assassin. Pewnego dnia zadzwoniła do niego pani Halloway – sekretarka jego szefa. Jej głos był bardzo roztrzęsiony, co wzbudziło jego uwagę. Przez telefon powiedziała, że musi się z nim natychmiast spotkać w swoim pokoju w hotelu Lumberton Arms. Pojechał tam od razu, był ciekawy tego, co zamierza mu powiedzieć. Gdy wszedł do środka, stwierdziła, że jest on jedyną osobą, której może zaufać. Już miała do niego podejść, gdy nagle bezwładnie osunęła się na ziemię. Została zastrzelona z karabinu snajperskiego. Kula przeleciała przez otwarte okno w mieszkaniu, to było pewne. Podobnie jak to, iż snajper najprawdopodobniej cały czas obserwuje pokój. Co najgorsze, drzwi wyjściowe znajdują się w zasięgu strzelca, więc normalne wyjście z budynku odpada. Co zrobić? Na to pytanie musisz odpowiedzieć ty – graczu.  

  6 Day Assassin to prosta przygodówka utrzymana w stylu gier ze złotych lat tego gatunku. Wszystkie polecenia wydajemy myszką, korzystając z wysuwanego menu bądź prawego przycisku myszki. Do wyboru mamy pięć klasycznych akcji: ruch, badanie, podniesienie, mowa i używanie przedmiotu. Produkcja ta nie wymaga zbyt wielkich umiejętności analitycznych, jest naprawdę krótka i niezobowiązująca. Przejście jej (z czasem na zastanowienie) może zająć nie więcej niż piętnaście minut. Zagadki nie są zbyt trudne, zwłaszcza, iż pole do manewru nie jest za duże, gdyż składa się jedynie z jednego pokoju. Równie dobrze można klikać wszędzie i (po jakimś czasie) uzyskać w ten sposób odpowiedź. Muszę jednak przyznać, że, pomimo ich prostoty, są dosyć ciekawie skonstruowane. Na uwagę zasługuje moment, gdy zasłonimy się przed wzrokiem strzelca i dobędziemy karabinu snajperskiego. Włącza się wtedy minigra - ekran zamienia się w widok z okna, a kursor w celownik. Role się odwracają, tym razem to naszym celem staje się wyeliminowanie przeciwnika. Tak jak wcześniej, tutaj także można strzelać na oślep, lecz możliwości jest jeszcze więcej, a liczba naboi jest ograniczona. Jest to bardzo nietypowe rozwiązanie w przygodówkach, za co należy się plus. Przypomina mi to grę La Croix Pan, którą miałem okazję zrecenzować jakiś czas temu. W przeciwieństwie do 6 Day Assassin, większość jej akcji składała się z strzelania do wrogów. Był to bardzo ciekawy eksperyment, produkcja ta wymagała szybkiego myślenia w niespodziewanych sytuacjach, co jest rzadko spotykane w tym gatunku. Szkoda, naprawdę szkoda, gdyż takie zabiegi są naprawdę interesujące i trzymają gracza przy grze jeszcze dłużej.     

  Cóż mogę powiedzieć o grafice? Wygląda „staro” – gra jest rozdzielczości mniejszej od średniego ekranu telefonu, wszystko jest kanciaste i brzydkie, za co autorowi należy się wielki zielony plus. Dodaje to klimatu, którego brakuje dzisiejszym dopieszczonym technicznie tytułom. Jeśli chodzi o muzykę, mogę powiedzieć to samo – dźwięk sączący się z głośników jest naprawdę świetny, przypomina mi stare dobre lata, gdy wszystkie gry były na kilku (-nastu) dyskietkach, a płyty CD bardzo powoli wchodziły na rynek.  

  6 Day Assassin to przygodówka w starym, dobrym stylu. Niestety, dobry klimat nie zastąpi karygodnie krótkiej rozgrywki i stosunkowo prostych zagadek. Element „strzelankowy” trochę poprawia całość, ale wciąż nie rekompensuje to wad. Mimo to, należy się jej solidna trójka.