PAMIĘTAJ MNIE:
1 / 2 lewo
Guardian
5
Pobierz:
Dodany: 2007-12-31
Artykuł: Guardian

muzyka (choć podczas gry zdawkowa)
szeroki wachlarz technik
wiele drobnych urozmaiceń
ponad 200 poziomów dobrze zaplanowanej gry
zabawa w podziały (zadania)
[reklamy]
INFORMACJE
Gatunek: RPG
Licencja: freeware
Data wydania: 2007
Pobrań: 3578
Producent: Indy21
Dystrybutor: Acclaim Games
Wymagania sprzętowe:
CPU 2.4 GHz, 1 GB RAM, GeForce FX5900 128MB lub wyższe, połączenie z Internetem
Dodatkowe opcje:
Internet/LAN, Rekordy online
Język: Angielska wersja językowa Angielski
INNE Z TEMATU

 

9Dragons

9Dragons 9Dragons 9Dragons
OCEŃ
UWAGA: 9Dragons nie jest dłużej dostępne dla graczy z Europy. Pozostał już tylko serwer koreański!

Gatunek gier RPG jako taki nie przeżywa wśród darmowych produkcji swoich najlepszych chwil. Nie wspominam już o takich z przedrostkiem "MMO", które to u wielu wywołują pewne dziwne odruchy. Tak to już jest, że ten rynek jest zalewany jak nie klonami, to bardzo podobnymi pseudo-RPG... Ale za to jak trafią się jakieś wyjątki, to warto się im bliżej przyjrzeć. O, i o wilku mowa.

 Dynastia Ming, dawne "średniowieczne" Chiny. Na tym mógłbym spokojnie zakończyć opowiadanie historii... Jeśli ktoś z was do tej pory nie spotkał się z czymkolwiek nawiązującym do tego okresu "wojen, chaosu i blablabla", podnieść rękę. Aż tylu? Cóż... Gry, filmy... Nie za dużo tego? Ale, mniejsza o to. Nas przecież interesuje historia alternatywna, prawda? A więc... Dziewięć Smoków to przywódcy lub ważne osoby z tyluż klanów porozrzucanych po terenach Chin, mistrzowie w swojej dziedzinie. Każdy z nich związany jest z Wojną Dziewięciu Smoków, od której zaczyna się fabuła. Zmagania toczyły się pomiędzy klanami podzielonymi na dwa stronnictwa - Białe i Czarne Klany. Te pierwsze opowiadają się po stronie Cesarza (Shaolin, Wu-tang i Liga Żebraków), a Czarne (Uświęcony Kwiat, Bractwo Złodziei i Niebiański Demon) analogicznie wspierają jego przeciwników. Co ciekawe, nazwy nie oddają w pełni charakteru organizacji, nie dzielą w pełni na czyste "dobro" i "zło" jak można się tego spodziewać - zaczerpnięto je właśnie z tego powodu, polityki. Jak dowiemy się podczas grania, istnieją także odcienie szarości, o czym wie każdy. Ważniejsze jest to, że po wojnie liderzy zniknęli - i nikt nie wie co się stało. Jakiś czas później niebo nad Ziemiami znów pokryły czarne chmury... Pozostałe klany, do tej pory uważane za rozbite lub nie mające znaczenia, urosły w siłę i zagrażają nie tylko nieostrożnym wędrowcom, ale także innym mieszkańcom. Równowaga została zachwiana - a na reakcje nie trzeba było długo czekać. Stare klany, dotychczas zajmujące się swoimi sprawami, znów sięgają po broń, rekrutują nowych członków. Nadszedł czas, w którym zdolni młodzi ludzie mają szansę zaistnieć. Nie zdobyć sławę, ale to ważniejsze w kulturze i filozofii Wschodu - oświecenie, wiedzę i umiejętności. Gdy brakuje Smoków, nowe niebezpieczeństwa wydają się jeszcze groźniejsze. Czy znajdzie się ktoś, kto przywróci Równowagę?

 Historia, na której opiera się fabuła 9Dragons napisana została przez niejakiego Stevena-Elliota Altmana, bardziej może kojarzonego po tej drugiej stronie Atlantyku (i Pacyfiku jak kto woli). W swoim życiu wydał kilka powieści, był autorem scenariuszy, tu zadebiutował jako autor fabuły do gry. Nie znając tych poprzednich dokonań tegoż człowieka, zmuszony (cóż, sam się na to zapisałem) zostałem do wypowiedzenia się na ten temat znając jedynie skrawek twórczości, ową pisaną podstawę przybliżanej Wam dzisiaj produkcji. Ku mojemu zaskoczeniu, a powiedzieć muszę, że pozytywnemu, nie jest to jakaś oklepana historyjka, do jakich przywykliśmy w natłoku MMORPG - to można nazwać fabułą przez duże "F". Opowieść pokrywa nie tylko sam główny wątek, ale także poszczególnych uczestników - Smoków. Na stronie gry znajdziemy całą przeszłość - tyle ile potrzeba przeciętnemu fanowi RPG, aby poczuł się jak w domu. Jeśli zechcemy (ukłon w stronę tych mniej wybrednych), nie musimy się w to zagłębiać, a grać będziemy mogli i tak. Historie klanów czy samej wojny to dzieje "dokonane", co oznacza, że grając piszemy nowe rozdziały. To nawet nie jest to, że kończy się ona w jakimś kulminacyjnym momencie - po prostu się kończy. Od Wojny Smoków, która przecież spokojnie mogła być czymś takim, minęło jakieś dziesięć lat! A co będzie dalej, to już zobaczymy sami. Ba, nawet w tym nie musimy brać udziału - sprzedawcę historii, który za łyk czegoś mocniejszego przybliży nam te "Dziesięć Lat Pokoju", możemy najspokojniej w świecie zignorować (osobiście nie polecam, to przecież tylko gra). Dzięki temu prostemu zabiegowi mamy wrażenie, że uczestniczymy w takiej właśnie fantastycznej baśni z odległego Wschodu. Bardzo miła odmiana. Oczywiście, nie jest to porównywalne z grami "lokalnymi" - ale i tak jest dobrze.

 Tu, jakże by inaczej, wkracza Gracz. Początki są, można powiedzieć, nijakie. W swojej rodzinnej mieścinie (osadzie?) dorastamy pod okiem starszego wioski lub samemu włóczymy się po okolicy w poszukiwaniu doświadczenia. Jeśli znudziliście się wypełnianiem misji polegających na przyniesieniu setek przedmiotów - czeka Was pewna odmiana. Po zabiciu gromadki stworów i odniesieniu kilkunastu ogonów czy skór nie mamy już nic do zrobienia. Właśnie... NIC. Pozostaje już tylko bić je dalej dla lepszej koordynacji... Ale po kolei. Nie ma tego złego jak mawiają - aby awansować nie potrzeba aż tak wiele! Pięćdziesięciu przeciwników brzmi nieźle? Przemnożyć przez jakieś pół minuty na głowę... W dwa dni można stać się naprawdę potężnym, a w tydzień stawać w szranki na poziomie z innymi graczami. Imponujące. Problem w tym, że kiedyś się to jednak kończy - w okolicach pięćdziesiątego poziomu zaczyna się robić niewesoło. Liczba ta skacze do jakichś dwustu łebków. Jakieś dwa tygodnie nienachalnego grania? I tak dobrze zważywszy na konkurencję.

 Druga sprawa to same zadania. O ile wewnątrz tej samej frakcji czy stronnictwa nie będziemy się nudzić wykonując misje (może dopóki nie robimy tego kolejny raz nową postacią), to zaczynając po drugiej stronie barykady możemy się zdziwić. Jedno z dwóch żeby nie było za łatwo sądzić. Przeprowadziłem dwa porównania początkowych zleceń w czterech klanach - Wu-Tang i Niebiańskich Demonów oraz Shaolin z Bractwem. Pierwsza runda przebiegła pomyślnie. Biały Klan to osada w górach (podobnie zresztą jak inne - względy defensywne) obok siedziby "Boskiego Miecza". Zadania polegały na udowodnieniu swojego oddania, wykazania sprawności fizycznej i umysłowej. Nic na siłę - samemu trzeba się paru rzeczy nauczyć. Wszystko pod czujnym okiem starszego wioski, zgodnie z przepisami. Wu Tang to dość wymagający klan - aby się tam dostać trzeba sporo ćwiczyć, a i tak awans dostaje się najpóźniej, na najwyższym spośród innych poziomie. Demon był miłą niespodzianką - nie tylko style walki są skrajne... Osada obok wulkanu zrobiła na mnie spore wrażenie, muszę przyznać. Nawet zestaw potworów inny - zamiast lisów, wilków i bandytów pająki, szkielety i pomniejsze demony. Dalej było nawet lepiej - w pamięci zostało mi jedno z zadań, gdzie konieczne było powtarzanie sentencji klanu za swoim przybranym nauczycielem. Jak w wojsku...

 Drugie porównanie - i tu już klapa. Zlecenia były niemal identyczne! Idź tam, zapytaj tego o tamto... Oczywiście nie wszystkie - noszenie gorącego posiłku na czas jeszcze przebolałem, ale gdy po raz drugi biegałem do sąsiedniej wioski spytać pewnego wieśniaka o nazwę zioła załamałem się. Ileż można? Skoro nawet układ wioski jest zbliżony... Ktoś się nie popisał.

 Idąc dalej, w pewnym momencie stronnictwa spotykają się na wspólnym gruncie - Biali u siebie, Czarni na swoim podwórku. Tu zadania dla nich zlewają się w ramach sojuszy - urozmaicenie zaciera się doszczętnie. Cóż, miło było, ale do czasu. A szkoda.

 Oprócz standardowego doświadczenia zdobywanego standardowymi metodami (ciekawostka - licznik pokazuje jedynie procenty, żadnych liczb), w grze występuje także doświadczenie umiejętności. Nie są to punkty jak w większości MMO, ale wewnętrzna skala. Im częściej korzystamy z mocy, tym lepiej się nimi posługujemy, cała filozofia. Ale, ale, nie tak prędko! W 9Dragons rozwój postaci przewidziano na jakieś dwieście poziomów, a będąc w zgodności z wykładnią sztuk, wysiłek jest po pierwsze konieczny, po drugie - ciągły. Szybko i bezboleśnie ulepszymy pierwsze poziomy, z następnymi nie będzie już tak łatwo. Zasada ta nie odnosi się jednak do magii... Ta wymaga dużo czasu... Bardzo dużo.

 Gdy nasze postępy na "drodze do Oświecenia" będą wymierne, przed nami otworzą się wrota jednej z warowni któregoś z klanów - wybór powinien zostać dokonany już na początku, co nie oznacza jednak, że do tej pory nie można się rozmyślić. Będzie po prostu nieco trudniej się przestawić. Chodzi o to, że każdy z nich ma dwie preferowane bronie, w posługiwaniu się którymi szkolimy się od pierwszych chwil. Lepiej po prostu przemyśleć sobie wszystko zawczasu. Drugi etapem w naszej "karierze" jest pokazanie przełożonym, że jesteśmy czegoś warci. Gdy to nastąpi (a ściany pokryją się trofeami wszelakich kreatur i wykolejeńców...) staniemy przed kolejnym, najważniejszym wyborem - roli. Do naszej dyspozycji oddano cztery - wojownika, dzierżącego główną broń klanu, medyka (oręż poboczny), maga i hybrydy. Pierwsze dwie nie wymagają komentarza, za to ostatnie są dość ciekawe.

 Czarownik szkolący się w mocach umysłu, Chi-Kung, to trudna do prowadzenia postać. Początkowo jego czary są słabe, a awansowanie ich to koszmar. Jak mawiają weterani, na późniejszych etapach są oni w stanie poradzić sobie z każdym innym - wybór należy więc do was... Droga nie będzie łatwa - zwłaszcza jeśli macie problemy z cierpliwością. Nie, nuda związana z ciągłym "grindowaniem" [zabijaniem potworów jedynie w celu awansowania] to pryszcz. Tu liczy się poświęcenie... niekoniecznie czasu, ile siły - wciskać te klawisze i jeszcze o tym pamiętać (zapomnieć to najkrótsza droga do niewyćwiczenia pobocznych sztuk).

 Ostatni typ, hybryda, to coś specjalnego - członkowie tej grupy szkolą się we wszystkich ścieżkach za wyjątkiem broni głównej, jako że wymaga ona osobnego treningu. Nie będą to oczywiście moce oszałamiające - zawsze będą nieco słabsze niż u specjalistów i jest ich mniej. Sztuczka polega na połączeniu, uniwersalności - można walczyć w pierwszej linii mając za pasem magię leczącą i wspomagającą, co czyni z hybryd jednostki powszechnie cenione. Nuda związana z podnoszeniem poziomów sztuk Chi-Kung nie jest tu tak dokuczliwa - wszystko za sprawą dynamizmu walki wręcz. Nie jest oczywiście tak, że przedstawiciele tej klasy są jedynie kalkami innych - mają też swoje asy, często lepsze od pozostałych. Że wspomnę o paraliżującym pocisku, który dla Białego Tygrysa (hybryda) ma znacznie krótszy czas rzucania niż u Czarnego Żółwia (mag). Ale kto powiedział, że konieczne jest przystąpienie do klanu? To nie jest wymagane - można zwiedzać Krainy będąc niezrzeszonym (jako "Vagabond" - włóczęga), żaden problem. Ale pociąga to za sobą pewne konsekwencje - o ile strażnicy nie będą się nas czepiać (a wrogów klanu zabijają bez mrugnięcia okiem), to zamkniemy sobie tym drogę do potężniejszych umiejętności Kung-fu, nie wspominając już o Chi-Kung, którego nie posmakujemy powyżej zwykłej medytacji.

 Będąc już w temacie zdolności, warto wspomnieć o paru rzeczach. Charakterystyczne, napomknięte już, medytacje pozwalają na szybką regenerację energii życiowej - nie potrzeba masy eliksirów (których notabene nie znajdziemy w grze). Jedyne czego trzeba to chwila spokoju i jakieś ustronne miejsce. Inny przyjaciel gracza to Lekka Stopa - przyśpieszenie. Krainy są dość rozlegle, a dzięki temu przemieszczanie się to przyjemność. Obie są podstawą i osiągamy je dość szybko (medytacja na starcie). Jest to swego rodzaju wyróżnik - większość innych produkcji stawia na różnego rodzaju wierzchowce lub minimum każe sobie za podobne zdolności płacić w punktach umiejętności, a tak mamy to praktycznie za darmo. Nic tylko grać, nieprawdaż? Przyznać trzeba - z tym jest jakby przyjemniej.

 Z technikami wiąże się jeszcze jeden mały (ale bardzo istotny) szczegół. Każdą z nich trzeba po pierwsze poznać - potrzebny jest nauczyciel. Następny krok to przećwiczenie poznanej teorii na macie ("magia") lub manekinie (walka). W praktyce wygląda to tak, że gramy w mini-gierkę, której "poziom trudności" odpowiada naszym postępom. W obu przypadkach manewrujemy kulką przesuwającą się na pasku. Sztuki umysłowe to koncentracja - kulę należy utrzymać w centrum przez pewien czas. Z kolei Kung-fu kojarzy się bardziej z refleksem - znajoma krągłość przelatuje z jednego końca paska na drugi, a naszym zadaniem jest złapanie jej gdy pokrywa oznaczony obszar. Obok naszych zmagań z myszą (nią sterujemy, klikamy w zasadzie) dane nam będzie zobaczyć trenowaną sztukę walki w akcji - nasz bohater będzie wykonywał wszelkie przewidziane akrobacje. Dziwne tylko, że potem zredukuje swoje umiejętności do podstaw, zostawiając te zaawansowane ruchy na potem. Taki już widać urok samodoskonalenia się, że najpierw trzeba dopracować niższe szczeble i dopiero potem można iść dalej.

 Gdzieś po drodze może paść pytanie: czym tak w zasadzie różnią się poszczególne klany? Odpowiem na to. Podstawowa (ogólna) różnica to sojusz, do którego należą. Ma to znaczenie zwłaszcza przy pojedynkach, jako że za powalenie swojego są większe kary. Zasadnicza różnica polega jednak na czym innym - ale zaskoczę Was pewnie... Na szczegółach! Klasy te same, misje podobne... Bronie, tak właśnie. Każda organizacja specjalizuje się w dwóch ich typach - dla przykładu zabójczynie z Kwiatu walczą ostrzami w kształcie koła i sztyletami (czyli ogólnie krótki dystans), mnisi z Shaolin będący wierni zasadom niekrzywdzenia innych zdają się na broń drzewcową (obuchową) i pięści, a dwie skrajności, Demony i Wu-Tang to odpowiednio szable (nazywane gdzie indziej ostrzami - pod tą nazwą pewnie je kojarzycie) i proste (kształtem, nie jakością) miecze (plus pięści dla magów). To tak w zasadzie decyduje o sile danej frakcji, ale i tak minimalnie - wahania obrażeń zadawanych danym narzędziem nie są kolosalne. Co innego zasięg - przywilej pierwszego ciosu włócznią daje pewną przewagę. Magia też nie powala - szczegóły, szczegóły... Nawet kwestia ubrań nie przynosi rewelacji. Jak można się domyślać, każda frakcja preferuje inne "uniformy" - żebracy noszą jakieś podarte szmaty i słomkowe kapelusze, mnisi charakterystyczne białe koszule i pomarańczowe "kamizelki", a miecznicy Wu-Tang ubierają się w odcieniach niebieskiego z domieszką bieli. Tu różnice się... kończą. Dodam jeszcze, że nie istnieje tu coś takiego jak klasa pancerza. Wszystko zależy od cech postaci! Stroje dają nam dodatkowe kieszenie na amulety i tylko to je jakoś określa. Reszta to ich wytrzymałość, wygląd i cena. Tyle. Wybór strony zależy więc tak w zasadzie od upodobań gracza. Czy to dobrze czy źle - w myśl tej zasady - oceńcie sami. Zachęcam w tym celu do zapoznania się z dziejami ugrupowań - nie dajmy umrzeć "grom w odgrywanie ról"... Pozostali zadowolą się pewnie oficjalnymi filmikami dostępnymi w serwisie YouTube (tylko nie mówić mi potem, że nie jesteście skończonymi konsumentami).

 Ale, ale, nie traćcie nadziei! Jest coś, co wyróżnia jeden z klanów. O ile magowie każdego z nich potrzebują pewnych przedmiotów do oczyszczenia umysłu przed wykonaniem pewnych sztuk (kadzidełka i inne), to Liga jest pod tym względem szczególna. Każdy słyszał chyba o "pijanym mistrzu"? W teorii (z tego co słyszałem) polega to na udawaniu pijanego i zmyleniu przeciwnika, dając mu do zrozumienia, że łatwo nas pokonać. Przynajmniej dzisiaj. Żebracy upodobali sobie ten styl i ich najsilniejsze umiejętności walki wręcz wymagają... bycia pijanym. Ktoś chętny? Już widzę te wasze uśmiechy! Tam jest pobieranie.

 Gdy przebrniemy już przez całe to zamieszanie, możliwe będzie przyjrzenie się grze z bliska. Jest tu kilka interesujących szczególików, o których watro wiedzieć, a które przekładają się na odbiór gry. Bardzo łatwo jest tu dotrzeć do wysokiego poziomu. Mechanika gry sugeruje jednak, aby postępować inaczej - nie brnąć na oślep. W końcu to droga do Oświecenia, prawda? Samo się nie zrobi. Wraz z postępami w eliminacji przeciwników wzrośnie licznik po prawej stronie ekranu. Gdy zginiemy - wyzeruje się. Co on takiego daje? Gdy osiągnie on stan 999 otrzymamy cenny przedmiot - esencję krwi potrzebną do ulepszania ekwipunku (przekuwania go). Nie jest to jedyna rzecz, którą możemy dostać. Na rynku w najbliższym dużym mieście kłębią się handlarze - za masę przedmiotów dadzą nam potężne eliksiry zwiększające statystyki ponad maksymalną granicę. Gra warta jest świeczki, ale nic za darmo - trzeba się nieco przyłożyć. Obok zbierania pozostałości wciąż aktualny jest temat umiejętności. Jeśli będziemy piąć się po szczeblach zbyt szybko, to zawalimy trening sztuk - i potem trzeba będzie sie pocić osobno tracąc czas na bieganie w kółko. Wszystko za sprawą wymagań wyższych stopni niektórych technik jak Medytacja czy Lekka Stopa. Zazwyczaj aby je kupić należy wcześniej wytrenować niższy stopień na poziom ósmy. A co jeśli spełnimy wszystkie inne kryteria oprócz tego jednego? Chcąc nie tracić cennych chwil i opóźniać pozyskanie mocy konieczna będzie przerwa w podbojach. A wystarczyło pamiętać... Ale nie zawsze jest to takie proste jak się mówi - częstokroć będziemy musieli nieco poćwiczyć na sucho. Aby tego uniknąć i przy okazji zarobić co nieco zaleca się wykorzystanie pewnej własności, a mianowicie tego, że pomiędzy pewnymi poziomami rozwoju postaci trzeba chwilę pomedytować (a dokładniej przekierować strumień Czakra w ciele - to kolejna mini-gra) i dopiero po tym można będzie dalej się oświecać. Trik polega na tym, żeby wbrew pozorom tego nie robić i zyskany tym sposobem czas przeznaczyć na podszkolenie się. Wspominałem już o cierpliwości? Będzie potrzebna. Ale zaręczam - warto. Oczywiście dla tych, którzy zdecydowali się podjąć wyzwanie i zagrać.

 Gdy (w końcu...) przebrniemy już przez te formalności, może w końcu będziemy się mogli skoncentrować na oprawie 9Dragons. Grafika prezentuje się przyzwoicie. Zarówno modele postaci jak i krajobrazy są miłe dla oka. W wyższych rozdzielczościach nie widać pikseli, a i bez tego można załączyć filtr rozmywający (przy okazji rozjaśnia - uważać z tym). Pod tym względem jest dobrze i szczegółowo - zwłaszcza po przestawieniu trawy na maksimum. No aż miło popatrzeć. Takie drobiazgi jak inne ułożenie włosów zależnie od nakrycia głowy to aż nadto. Wspomnieć warto (co uczynię) też i o animacji. Jak wiadomo, sztuki walki są dość rygorystyczne jeśli idzie o ruchy ciała. W 9Dragons sprostano temu zadaniu, a kolejne ciosy przypominają figury taneczne. Zwłaszcza biorąc pod lupę "wyższe" formy uzbrojenia - pięści, miecze. Nie zobaczymy też brzydkich przejść pomiędzy sekwencjami - wszystko za sprawą tego, że ktoś się przyłożył i zrobił to jak należy. Części ciała nie przeskakują w przestrzeni, ale działają jak na ręce i nogi przystało. A muzyka? Bardzo przyjemnie się jej słucha, jest bardzo klimatyczna. Szkoda tylko, że przerwy pomiędzy utworami są aż takie duże - czasem walczy się w ciszy przerywanej okrzykami walczących i chlastnięciami żelaziwa. Te, choć porządne, lepiej ściszyć - ile można wysłuchiwać wciąż tego samego? To jednak jest bolączką każdej innej gry tego typu...

 Zbliżając się pomału do podsumowania, chciałbym powiedzieć jedno. Wymienione wyżej wady (misje!) nie przeszkadzają aż tak bardzo - owe "wadliwe" elementy i tak na ogół są lepsze niż w większości innych gier. Sądzę po prostu, że jak bawić się w tak zaawansowane podziały, to na całego. W sumie mamy dziewięć klanów - sześć na teraz i trzy zaawansowane, dla osób powyżej setnego poziomu. Tak na logikę - czy w tak szerokiej perspektywie komuś będzie to przeszkadzało? Bardziej należy się obawiać o żmudne szkolenie - to może niektórych odstraszyć, ale od czego jest mało wymagająca droga wojownika? Oni też są przecież potrzebni. To wszystko może się wydawać głupie gdy spojrzymy tylko z jednej strony (no bo od czego są gry?). Gdyby porównać 9Dragons do innych, podobnych produkcji, będzie świecić (przykładem). Polecam z czystym sercem. Warto czasem podjąć się czegoś bardziej wymagającego, nawet jeśli to MMORPG. Ale pamiętajcie - to tylko gra... Bo "czyż to nie zabawne, że nikt nie żyje tak długo, aby osiągnąć poziom Nieśmiertelnego?".


UWAGA:
Acclaim zastosował reklamy w celu utrzymania gry (obok sklepu z przedmiotami). Są one dość uciążliwe dla zwykłego gracza - potrafią zasłonić ekran (po śmierci), wydłużają czas ładowania map. Nie wspominam już o lagu, który mogą wywołać - mała ulotka wczytuje się zawsze gdy zmieniamy obszar. Ostatni typ przysłania mapę podczas medytacji. Niby nie wpływa to na samą grę, ale zawsze jest jakoś obecne. Zostaliście poinformowani.

Po drugie, najnowszy klient (oznaczony datą 20 listopada) jest wadliwy. Błędny instalator wymaga podwójnej ilości miejsca na dysku w przypadku wybrania partycji innej niż C. Zatem jeśli planujesz umieścić grę gdzie indziej, poszukaj klienta starszego - z otwartej bety (zawierające w nazwie "Obv3" lub zbliżone). Jego rozmiar będzie mniejszy, a zaległe łatki pobiorą się automatycznie. LINK

Może Ci się spodobają

Divinity: Original Sin Empty Clip Flyff
KOMENTARZE

Wynik działania (5 + 2):

Regulamin
Gość:
Gość
+0
2011-02-09 15:44:26
zalosne
Gość
+0
2010-11-06 11:05:59
Według mnie to kolejne nudne , nieciekawe , mozolne MMO, którego boje się nawet ściągnąć, bo wiem, że wyjdzie z tego klapa. Dosyć już mam klonów klonów. Silkroad to też klon jakiejś pierworodnej gierki w, której można poexpić na potworach. Czekam na coś oryginalnego takiego jak "Undead Labs" , mam nadzieje, że wyjdzie z tej produkcji wyrąbany FPS z dodatkami RPG + zombie. pozdrawiam
Gość
+0
2010-03-15 12:15:08
To MMORPG,tak?
Gość
+0
2009-08-04 23:03:40
mam taki bład ze gdy klikam na ikone 9Dragons to mi wyskakuje strona internetowa 9dragons.acclaim.com mozecie mi powiedziec co to za błąd
Technik
--1
2008-09-23 20:20:30
a ja sie z wami nie zgadzam dla mnie ta gra jest ŚŚWWIIEETTNNAA!!!!!!!!!!!!!!!!!
snake3
+1
2008-05-22 20:08:07
to shit zgadzam się z poprzednikiem
Gość
+0
2008-05-04 16:11:09
Moim zdaniem to jest poprostu shit.
Lepiej zagrać w silkroad. 9Dragons to poprostu nieudany klon silkroad
Gość
+0
2008-03-31 20:32:03
Reklama irytuje i praktycznie uniemożliwia wśród mocniejszych wrogów odrodzenie się. Przeszkadza również gdy robi się quest na czas a tu mapa znika w nieodpowiednim momencie i wskakuje sobie durna reklama.

Więc reklamy obniżają strasznie grywalność, która w tym wypadku równa się 4 ale to nie wszystko, bowiem jest coś tak wspaniałego jak dogrywanie grafiki w stylu Second Life, czyli wbiegam do nowej krainy i nic nie widzę! Na neo 1Mb nawet po 10minutach zdarzyło się mi być atakowanym przez niewidzialne istoty...

Grywalność więc spada do 3+ a grafika do 4+.

Dalej -- gra miała być ciekawa, bo jest trochę inny sposób levelowania? Nieeee, to się tylko inaczej nazywa - minigierki są nudne i za łatwe, trenowanie nowych skilli nie jest pasjonujące tylko przykrym przymusem - grywalność więcspada = 3. Ale to nie koniec, bo czas popatrzeć na questy, które są tak samo nudne jak w 99,9% mmorpg, czyli debilne, suche, bez polotu - przynieś, pozabijaj, pozamiataj i koniec - masakryczna nuda! Grywalność spada do 2.

Gra byłaby całkiem udana, gdyby był tam klimat historycznego dalekiego wschodu, ale to nieudolna mieszanka japońskiej mangi i pseudohistorii fantasy, która kompletnie nie przypadła mi do gustu - wytrzymałem z grą całe 2 dni i nie miałem co robić, bo wszystko było nudne i oklepane a mój "złodziej" machał włócznią jakby miał atak epilepsji, kicha ogólna, choć to zdanie subiektywne.

W sumie jedynym mmorpg, który jest solidny i oryginalny dając swobodę, to Century Voyage i lepszego chyba nie widziałem (choć to raczej taki mmo dla starszych graczy, bo młodziki co lubią masakrować wielkie mutanty raczej padną tam z nudów), w zasadzie poza CV żaden mmorpg nie przetrzymał Próby Tygodnia - Rakion się wybił trochę ponad to bo był całkiem nawet, ale też po graniu dłuższym pada się z nudów klepiąc ciągle ten sam combos...

Żądam więcej gier dla starszych graczy!!! :]
Gość
+0
2008-02-11 15:16:03
Moim zdaniem reklama w tej grze to totalny niewypał do tego jest w ogóle niepotrzebne, nikomu!
Sama reklama po deadzie przeszkadza, przez to po 'zmartwychwstaniu' padamy jeszcze raz aby ponownie 'zmartwychwstać', do prawdy dobijające..
Grafika jak i animacje są na wysokim poziomie, w tej grze aż mi się chciało walczyć, nie robiłem w ogóle prawie questów - bo walka tak wciągała i jego combo ;)
Szczerze polecam.
I nie zniechęcajcie się GG, poczytajcie po forum ^^ jak to naprawić
Gość
+0
2008-01-28 21:36:33
Bzdurna, nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością odpowiedź.
Sęk w tym, że napisał DOBRĄ recenzję.
A wy zamiast narzekać to lepiej weźcie przykład z tego stylu.
Nie jest usprawiedliwieniem słaba jakość recenzji tylko dlatego, że trzeba ich pisać "więcej".
Powinno się równać do GÓRY nie do DOŁU.

Jeśli jest problemem utrzymanie poziomu to trzeba sobie dać z tym spokój.
Simple as that.

Co do komentarza z Tibią...
Duh...

[Napisał dobrą i oby ich więcej w naszym serwisie. Niestety, sytuację mamy taką, jaką mamy - czyli brak kadry, a to przekłada się na poziom recenzji. Tekst zależy także od jakości gry, jej rozbudowania, ilości pisanych recenzji na miesiąc przez danego recenzenta i jego stylu. Nie można zarzucać, że reszta się nie stara, bo choćby samo wyszukanie gry, przetestowanie jej (często nie lubiąc danego gatunku, a dodatkowo rezygnując z wolnego czasu po szkole/pracy) i opisanie, już coś znaczy. Myślę, że dalsza dyskusja nie ma sensu...A jak co, to zapraszam na forum. Aha, polecam meliskę na uspokojenie :) - Medard]

1 2 Następna