muzyka
mnóstwo mini gier
kilka połączonych gatunków gier
literówki
drobne błędy gry
sterowanie postacią w mini grach
INFORMACJE
Gatunek: RPG
Licencja: freeware
Data wydania: 2010
Pobrań: 341
Producent: Lord Heman
Wymagania sprzętowe:
brak danych
brak danych
Dodatkowe opcje:
Rekordy online
Rekordy online
Język: Angielski
TAGI
INNE Z TEMATU
A Day as a Hero
OCEŃ
To, że w grach najbardziej liczy się coś, co określamy mianem grywalności, wiadomo nie od dziś. Nie jest również tajemnicą, że duży wpływ na nią ma pomysł, o który w erze realistycznej grafiki coraz trudniej. Dlatego nie mogłem przejść obojętnie obok produkcji, którą autor określa jako połączenie RPG, zręcznościówki i "Tower Defense".
Początki z A Day as a Hero nie były udane. Po minięciu pierwszego szoku jakim było zobaczenie oprawy wizualnej, jeszcze przez kilka minut nie byłem w stanie odnaleźć się w tej grze, głównie z powodu szczątkowej tylko pomocy i braky pliku wyjaśniającego zabawę. Na szczęście sterowanie ogranicza się do strzałek i dwóch klawiszy: Z do przeskakiwania okien dialogowych i SPACJI do wykonywania akcji. Część komend wydajemy myszką, ale jest to sprawa na tyle intuicyjna, że nie trzeba tego wyjaśniać.
Gracz wciela się w samotnego bohatera, którego zadaniem jest ochrona wioski przed nadciągającymi do niej potworami. Na szczęście ma trochę czasu, aby się do ataku przygotować. Cały ranek i popołudnie może wykonywać rozmaite prace we wsi, które wzbogacą jego ekwipunek o lepsze przedmioty, kamienie szlachetne, złoto czy wreszcie punkty budowy potrzebne w nocy. Każda z dostępnych prac (jest ich w sumie 9) występuje w trzech poziomach trudności a ich dostępność jest zależna od współczynników bohatera, np. części nie będzie mógł podjąć, gdy nie będzie odpowiednio silny. Za to nadwyżka cech potrzebnych do pracy skutkuje zwiększoną szansą na sukces podczas jej wykonywania, np. przy łowieniu ryb dostaniemy więcej czasu, a przy polowaniu więcej strzał.
Każda praca to mini gra, która bazuje na zręczności gracza (może poza oczkiem, zwanym "black jackiem"). Takie połączenie rozgrywki od razu przypomniało mi czasy Atari, gdzie właśnie takie zręcznościowe przerywniki składały się na potężną grywalność. Im wyższy poziom trudności, tym ciężej je zakończyć sukcesem i jedynie wprawieni graczę poradzą sobie ze wszystkimi. Zanim to jednak nastąpi, minie wiele dni, a po każdym z nich następuje ciężka walka.
W nocy należy opuścić wioskę i przygotować obronę przed najeźdźcą. Na planszy widać drogę, którą wróg będzie się poruszał, więc oczywiste stają się miejsca, gdzie należy rozmieścić obronę. Do postawienia jest kilkanaście budynków powiązanych z wykonanymi za dnia pracami. Jeśli wykonaliśmy pracę w piekarni na poziomie łatwym i średnim, takie właśnie budynki będą mogły być odblokowane za odpowiednią opłatą w kamieniach szlachetnych (otrzymanych przy wykonanej pracy). Dzięki temu możemy zdecydować, które z nich uruchomić wcześniej, a którymi nie zawracać sobie głowy. Po trzech atakach w trzech kolejnych nocach, następuje zmiana drogi napastników i część budowli przestaje być użyteczna. Do czasu następnej trójki. O ile dotrwamy.
Tak zorganizowany schemat rozgrywki wciągnął mnie na tyle, że wiele razy próbowałem sprawdzić się w jakimś zadaniu, zanim ostatecznie się poddałem. Choć pewnie jeszcze kilka godzin i obskoczyłbym wszystko. W feworze gry nie zwraca się uwagi na drobne błędy, literówki czy problemy ze sterowaniem. Żadna z nich nie powoduje irytacji na mechanikę gry, a tym samym wyrzucenia pliku z dysku. Gdyby jednak podrasować przedstawiony tu pomysł, wyposażyć w kilka dodatków, śmiało mógłbym polecić każdemu. W obecnej sytuacji, z czystym sumieniem proponuję go tylko osobom lubiącym klimaty fantasy i mnóstwo zręcznościowych mini-gier.
Początki z A Day as a Hero nie były udane. Po minięciu pierwszego szoku jakim było zobaczenie oprawy wizualnej, jeszcze przez kilka minut nie byłem w stanie odnaleźć się w tej grze, głównie z powodu szczątkowej tylko pomocy i braky pliku wyjaśniającego zabawę. Na szczęście sterowanie ogranicza się do strzałek i dwóch klawiszy: Z do przeskakiwania okien dialogowych i SPACJI do wykonywania akcji. Część komend wydajemy myszką, ale jest to sprawa na tyle intuicyjna, że nie trzeba tego wyjaśniać.
Gracz wciela się w samotnego bohatera, którego zadaniem jest ochrona wioski przed nadciągającymi do niej potworami. Na szczęście ma trochę czasu, aby się do ataku przygotować. Cały ranek i popołudnie może wykonywać rozmaite prace we wsi, które wzbogacą jego ekwipunek o lepsze przedmioty, kamienie szlachetne, złoto czy wreszcie punkty budowy potrzebne w nocy. Każda z dostępnych prac (jest ich w sumie 9) występuje w trzech poziomach trudności a ich dostępność jest zależna od współczynników bohatera, np. części nie będzie mógł podjąć, gdy nie będzie odpowiednio silny. Za to nadwyżka cech potrzebnych do pracy skutkuje zwiększoną szansą na sukces podczas jej wykonywania, np. przy łowieniu ryb dostaniemy więcej czasu, a przy polowaniu więcej strzał.
Każda praca to mini gra, która bazuje na zręczności gracza (może poza oczkiem, zwanym "black jackiem"). Takie połączenie rozgrywki od razu przypomniało mi czasy Atari, gdzie właśnie takie zręcznościowe przerywniki składały się na potężną grywalność. Im wyższy poziom trudności, tym ciężej je zakończyć sukcesem i jedynie wprawieni graczę poradzą sobie ze wszystkimi. Zanim to jednak nastąpi, minie wiele dni, a po każdym z nich następuje ciężka walka.
W nocy należy opuścić wioskę i przygotować obronę przed najeźdźcą. Na planszy widać drogę, którą wróg będzie się poruszał, więc oczywiste stają się miejsca, gdzie należy rozmieścić obronę. Do postawienia jest kilkanaście budynków powiązanych z wykonanymi za dnia pracami. Jeśli wykonaliśmy pracę w piekarni na poziomie łatwym i średnim, takie właśnie budynki będą mogły być odblokowane za odpowiednią opłatą w kamieniach szlachetnych (otrzymanych przy wykonanej pracy). Dzięki temu możemy zdecydować, które z nich uruchomić wcześniej, a którymi nie zawracać sobie głowy. Po trzech atakach w trzech kolejnych nocach, następuje zmiana drogi napastników i część budowli przestaje być użyteczna. Do czasu następnej trójki. O ile dotrwamy.
Tak zorganizowany schemat rozgrywki wciągnął mnie na tyle, że wiele razy próbowałem sprawdzić się w jakimś zadaniu, zanim ostatecznie się poddałem. Choć pewnie jeszcze kilka godzin i obskoczyłbym wszystko. W feworze gry nie zwraca się uwagi na drobne błędy, literówki czy problemy ze sterowaniem. Żadna z nich nie powoduje irytacji na mechanikę gry, a tym samym wyrzucenia pliku z dysku. Gdyby jednak podrasować przedstawiony tu pomysł, wyposażyć w kilka dodatków, śmiało mógłbym polecić każdemu. W obecnej sytuacji, z czystym sumieniem proponuję go tylko osobom lubiącym klimaty fantasy i mnóstwo zręcznościowych mini-gier.
KOMENTARZE
Gość
+0
2010-11-04 14:58:38
Polecam fanom Legendy Zeldy ^^
1