INFORMACJE
Gatunek: Strzelanki
Licencja: freeware
Data wydania: 2005
Pobrań: 3889
Producent: SeaSoft
Wymagania sprzętowe:
CPU 450 MHz, 64 MB RAM, karta graf. 16 MB
CPU 450 MHz, 64 MB RAM, karta graf. 16 MB
Dodatkowe opcje:
Internet/LAN, Rekordy online
Internet/LAN, Rekordy online
Język: Angielski Polski
INNE Z TEMATU
Blow Everything Up!
OCEŃ
Polskie gry raczej nie mają szczęścia. Właściwie ostatnimi czasy jedyną, której udało się wybić była Painkiller od People Can Fly. Muszę powiedzieć, że dość sceptycznie podszedłem do rozchwalanej na naszym forum polskiej Blow Everything Up!. I miałem rację (jak zwykle zresztą).
Pierwsze wrażenie było jak najbardziej pozytywne, zaś sama gra skojarzyła mi się z Far Cry'em. Ot, maleńki ludzik na tropikalnej wyspie samemu wymierza sprawiedliwość na armii brzydkich, uzbrojonych po zęby ludzi. Nic szczególnego, prawda? Zaczynamy w łodzi patrolowej Hurricane z zamontowanym ciężkim karabinem, jednak po rozsmarowaniu pierwszego przeciwnika schodzimy na suchy ląd. Muszę powiedzieć, że autorzy popuścili wodze fantazji, gdyż pierwszą naszą bronią jest pistolet 9 mm, który działa także jako (sic!) karabin snajperski. Celność, zasięg i moc tej broni jest po prostu zabójcza, dokładne przeciwieństwo drugiego naszego żelastwa, pistoletu maszynowego. Założenia gry są bardzo proste, przemierzamy planszę zabijając wielu wrogów, plądrujac domki w poszukiwaniu apteczek i korzystaniu z pojazdów. Tych ostatnich w grze jest kilka, począwszy od łodzi poprzez samochody opancerzone, a skończywszy nawet na czołgach (po zainstalowaniu dodatku). Niestety, moim zdaniem postaci są zdecydowanie za małe, co w połączeniu z dużą gęstością drzew często uniemożliwia nam zlokalizowanie wrogów. W Blow Everything Up! pokuszono się o znany z serii Splinter Cell wskaźnik ukrycia i słyszalności, gdy oba są na niskim poziomie, być może uda nam się zakraść do wroga naprawdę blisko, skąd jednym strzałem wymierzymy sprawiedliwość. Sama walka nie jest jednak zbyt ciekawa. Przeciwnicy bardzo często rzucają (nie wiadomo skąd i nawet nie widać kiedy) nam pod nogi granaty, które potrafią wystrzelić nas w powietrze nawet na ładne kilkadziesiąt metrów. Znalazłem również kilka utrudniających grę błędów. Płynąc nasz wojak jest bezbronny, a tu się ustawi taki jełop z Bazooką na brzegu i zacznie do nas strzelać oddalając nas od siebie, a my nie możemy robić nic innego, jak tylko pokornie przyjmować kolejne salwy. Grafika jest jednak dość przyzwoita, tylko szkoda, że animacja jest wręcz fatalna (a spróbujcie podejść pod stromy strop za pomocą liny...). Na szczególną uwagę zasługuje naprawdę pasująca i wpadająca w ucho muzyka.
Reasumując, Blow Everything Up! ma moim zdaniem ambicje na grę bardzo dobrą, jednak wymaga wciąż wiele dopracowania i poprawienia gameplayu. Autorzy pracują nad kolejną częścią gry, która, mam nadzieję, będzie znacznie lepsza. Blow Everything Up! jest wciąż dość przyjemnym relaksatorem, ale w żadnym wypadku nie pozycją, o której można śpiewać pieśni (a autor chyba za taką ją uważa ;)). I skąd ten kosmiczny tytuł?
Pierwsze wrażenie było jak najbardziej pozytywne, zaś sama gra skojarzyła mi się z Far Cry'em. Ot, maleńki ludzik na tropikalnej wyspie samemu wymierza sprawiedliwość na armii brzydkich, uzbrojonych po zęby ludzi. Nic szczególnego, prawda? Zaczynamy w łodzi patrolowej Hurricane z zamontowanym ciężkim karabinem, jednak po rozsmarowaniu pierwszego przeciwnika schodzimy na suchy ląd. Muszę powiedzieć, że autorzy popuścili wodze fantazji, gdyż pierwszą naszą bronią jest pistolet 9 mm, który działa także jako (sic!) karabin snajperski. Celność, zasięg i moc tej broni jest po prostu zabójcza, dokładne przeciwieństwo drugiego naszego żelastwa, pistoletu maszynowego. Założenia gry są bardzo proste, przemierzamy planszę zabijając wielu wrogów, plądrujac domki w poszukiwaniu apteczek i korzystaniu z pojazdów. Tych ostatnich w grze jest kilka, począwszy od łodzi poprzez samochody opancerzone, a skończywszy nawet na czołgach (po zainstalowaniu dodatku). Niestety, moim zdaniem postaci są zdecydowanie za małe, co w połączeniu z dużą gęstością drzew często uniemożliwia nam zlokalizowanie wrogów. W Blow Everything Up! pokuszono się o znany z serii Splinter Cell wskaźnik ukrycia i słyszalności, gdy oba są na niskim poziomie, być może uda nam się zakraść do wroga naprawdę blisko, skąd jednym strzałem wymierzymy sprawiedliwość. Sama walka nie jest jednak zbyt ciekawa. Przeciwnicy bardzo często rzucają (nie wiadomo skąd i nawet nie widać kiedy) nam pod nogi granaty, które potrafią wystrzelić nas w powietrze nawet na ładne kilkadziesiąt metrów. Znalazłem również kilka utrudniających grę błędów. Płynąc nasz wojak jest bezbronny, a tu się ustawi taki jełop z Bazooką na brzegu i zacznie do nas strzelać oddalając nas od siebie, a my nie możemy robić nic innego, jak tylko pokornie przyjmować kolejne salwy. Grafika jest jednak dość przyzwoita, tylko szkoda, że animacja jest wręcz fatalna (a spróbujcie podejść pod stromy strop za pomocą liny...). Na szczególną uwagę zasługuje naprawdę pasująca i wpadająca w ucho muzyka.
Reasumując, Blow Everything Up! ma moim zdaniem ambicje na grę bardzo dobrą, jednak wymaga wciąż wiele dopracowania i poprawienia gameplayu. Autorzy pracują nad kolejną częścią gry, która, mam nadzieję, będzie znacznie lepsza. Blow Everything Up! jest wciąż dość przyjemnym relaksatorem, ale w żadnym wypadku nie pozycją, o której można śpiewać pieśni (a autor chyba za taką ją uważa ;)). I skąd ten kosmiczny tytuł?
KOMENTARZE
Gość
+0
2006-01-08 22:18:18
To trzeba przesunąć myszkę w dół ekranu, nie znasz efektu odrzutu? Ja sam strzelałem z broni i wiem, co to znaczy. Gierka niezła.
Gość
+0
2006-01-08 17:09:14
Będąc przy temacie broni... Odniosłem wrażenie, że konstruktorzy broni maszynowej to jacyś amatorzy (delikatnie mówiąc). Począwszy od podstawowego karabinka a na karabinie pokładowym kończąc, każda ma taki odrzut i celność, że strzela wszędzie, ale nie tam gdzie potrzeba... Taka broń w łodzi to po krótkiej serii wali już prosto w kosmos. Od kiedy komandosi muszą celować sobie w nogi, aby ustrzelić serią 2 wrogów? I jaki to ma sens, skoro kilku przeciwników masakruje bohatera, który nie potrafi utrzymać malutkiego karabinka?
Gość
+0
2006-01-08 12:05:26
Gra fajna...ogólnie :]
Wadą jest słaba widoczność "ludków" w lesie.
Ocena: 7/10
Też dałbym sreberko
Gość
+0
2006-01-08 11:48:26
wkońcu dodaliście tą super gierce na stronke.
Myśle, że Sea bezie zadowolony.
PS>Są jakieś e-booki o programowaniu?
Gość
+0
2006-01-08 11:24:11
Przeszedłem całą i nawet mi się podobała. A była by lepsza, gdyby nie to, że wszędzie jest cholernie ciemno i nie widać swojej postaci. Można się jedynie domyślać, że jest na środku ekranu. To samo tyczy sie zlych panow. Ale ogolnie dalbym sreberko
(1) Poprzednia 1 2 3 4