Nie działa pod Wine ( http://winehq.org ).
Testowane na Debian GNU/Linux.
różne samochody do prowadzenia
efektowne wyścigi i kraksy
kilka sposobów zarabiania pieniędzy
chybotliwe latarnie
policjanci łapówkarze
głupi przechodnie
spore wymagania sprzętowe
INFORMACJE
Gatunek: Wyścigowe
Licencja: freeware
Data wydania: 2008
Pobrań: 5648
Producent: EA Games
Dystrybutor: Gametop
Wymagania sprzętowe:
brak danych
brak danych
Dodatkowe opcje:
Rekordy online
Rekordy online
Język: Angielski
INNE Z TEMATU
City Racing
OCEŃ
W życiu każdego mężczyzny są pewne żelazne momenty, przez które musi przejść, by życie weszło w kolejną fazę. I nie chodzi tu o sadzenie drzewa czy budowę domu. To raczej bardziej przyziemne sprawy - pierwsze golenie, bójka w szkole, pierwsza randka, zdobycie prawa jazdy. Jak nietrudno się domyślić po obejrzeniu screenów, w niniejszym tekście zechcę skupić się na ostatnim z wymienionych przeze mnie aspektów. Szczególnie godna zapamiętania jest pierwsza przejażdżka po mieście poprzedzona lakonicznymi godzinami jazdy z tetryczałym instruktorem i wieloma zarwanymi nockami przed "ścigałkami" na komputerze. Jak uważacie, która nauka była skuteczniejsza?
Kiedy po raz pierwszy usiadłem za kółkiem prawdziwego samochodu, poczułem, że Pole Position, Lotus, Need for Speed, Colin McRae w dużej mierze pozwoliły mi przygotować się na tę chwilę. Niestety, zabrakło mi odwagi do wypróbowania wszystkich trików z ekranu na ulicach miasta i nie chodzi tu nawet o rozjeżdżanie przechodniów, bo nic w tym zabawnego nie ma. Znacznie ciekawsze dla mnie była symulacja zderzeń i poruszania się wirtualnego pojazdu na wirtualnej drodze. Czy tak naprawdę jest? Jedyne czego nauczyły mnie stłuczki, w których brałem udział to fakt, że karoserie samochodów są tak kruche, że to co oglądamy na ekranach komputerów jest tak podrasowane, żeby gracz nie skończył swej jazdy na najbliższej latarnii z zepsutym silnikiem i pękniętą miską olejową. Choć nie ma to jak uczucie wyprzedzania na trzeciego z rozbitym reflektorem i zgniecioną maską po wcześniejszej kolizjii na drodze...
Dobra, koniec felietonu, zabierzmy się wreszcie za recenzję. W tej jakże tajemniczej na pierwszy rzut oka grze wcielamy się w bliżej niezidentyfikowanego mężczyznę, który wykorzystując swój talent, postanawia zarobić na życie ścigając się po ulicach. Chociaż zaczyna swą przygodę ze zdezelowanym Citroenem, już po krótkim czasie jest w stanie wysupłać parę groszy na modernizację podwozia, wymianę silnika czy wzmocnienie opon. Dzięki takim inwestycjom jego maszyna ma coraz większe szanse przy stawaniu w szranki z innymi. Lecz zanim to nastąpi, musi zapłacić frycowe wożąc pasażerów w określone miejsce na mapie (tu przynajmniej jest szansa na otrzymanie pieniędzy). Im szybciej tam dotrze, tym więcej zarobi, opłaca się więc gnać. Byle nie na złamanie karku.
Autorzy postanowili odzwierciedlić w pewnym stopniu zachowanie prawdziwego samochodu. Jadąc po szutrowej drodze z prędkością 100 km/h z łatwością można wpaść w poślizg zbyt gwałtownie skręcając koła. Z kolei nawierzchnia asfaltowa cechuje się lepszą przyczepnością, jednak na niej zwykle odbywa się większy ruch, więc konieczne jest częstsze manewrowanie. Niektóre zderzenia z innymi pojazdami także można zaliczyć do realistycznych, jednak to co widzimy na ekranie jest wypadkową realizmu z grywalnością - nie raz ujrzymy przewrócone na bok jeepy czy
fruwające na innymi busy. Mimo mojej ignorancji samochodowej i nieznajomości nomenklatury, jestem prawie przekonany, że występujące w grze auta są wymysłem producenta. Co nie oznacza, że nie ma w nich nic ciekawego. Wręcz przeciwnie, szczególnie, że większość z nich można poprowadzić po wcześniejszym zakupie u jednego z samochodowych dealerów.
Poza sprzedażą samochodów, na mapie znajdziemy drugi, o wiele ważniejszy punkt - garaż. Tam usprawnimi pojazd, naprawimy go i przemalujemy, co ponoć ma zmylić ścigających nas policjantów, a w rzeczywistości jest bujdą na resorach, bo stróże prawa nudzą się czekaniem przed garażem już po kilku sekundach. A za co mogą nas ścigać? Przewinienia są dwa - najechanie na radiowóz i potrącenie pieszego ze skutkiem śmiertelnym. To drugie ma miejsce zawsze, gdy samochód dotknie człowieka, nieważne z jaką prędkością się porusza (nawet 2 km/h). AI przechodniów jest niskie jak ciśnienie w wyższych partiach Bieszczad, bo widząc samochodów wjeżdżający na chodnik zdarza im się uciekać prosto pod jego koła. Co ciekawsze, nie zawsze trzeba być sprawcą wypadku, by niebiescy się nami zainteresowali. Wystarczy, że stuknie nas inne auto i skieruje na chodnik. Mając więcej koni mechanicznym pod maską można pokusić się o ucieczkę i zdezelowanie radiowozu, za co przysługuje premia pieniężna i punkt reputacji (czego to te gry uczą młodzież?), ale nawet w przypadku złapania, wysokość mandatu jest śmiesznie niska - kilkaset funtów, podczas gdy za podwiezienie byle menela na dworzec można dostać tysiaka.
Po co zdobywać reputację w mieście, gdzie wyścigi samochodowe są na porządku dziennym? Ano to jest celem gry - usadowić się na szczycie listy trzydziestu najlepszych kierowców. Każde punktowane miejsce w wyścigu z innymi lub na czas przybliża nas do pierwszego miejsca. Niestety, mimo całkiem rozbudowanej tabeli informacyjnej o graczu i jego wozie, z której połowy nie rozumiem, nie ma informacji ile punktów posiada, ani też jak stoją konkurenci. W związku z tym można podejrzewać, że ten cały ranking to pic na wodę, jednak takie rozumowanie porównałym z szukaniem globalnego spisku ludzi kretów pragnących zawładnąć światem. Po prostu ktoś o tym zapomniał.
Brak wglądu do aktualnej punktacji nie tylko zmniejsza moje zainteresowanie grą, ale poważnie narusza równouprawnienie postaci gracza i tych prowadzonych przez komputer. Nierówne traktowanie widać na każdym kroku (a może raczej kole), począwszy od wiecznie ostatniej pozycji startowej w wyścigach (może zawsze spóźniałem się na kwalifikacje...), braku poważniejszych uszkodzeń u oponentów podczas wyścigów (zepsuć się mogą tylko radiowozy, nigdy inni kierowcy), a także brak reakcji policjantów na wykroczenia innych. Początkowo mnie to irytowało, później denerwowało, a na końcu, gdy stałem się bossem wyścigowego podziemia posiadając najlepszą furę full wypas i mnóstwo kasiory, przestałem na to zwracać uwagę.
Grafikę City Racing posiada naprawdę porządną, jednak aby cieszyć się nią bez "skakania", karta graficzna powinna posiadać więcej niż 128 MB. Nawet ustawiając najniższą jakość szczegółów, nie byłem w stanie bezproblemowo przejechać choćby stu metrów, a przecież 512 RAMu i procesor 1,8 GHz to nie takie byle co. A jest czym się cieszyć - pięknie oświetlone dzielnice, zakrzewione i zadrzewione stepy, ulice pełne kolorów i przede wszystkim lśniące karoserie. Wszystko wygląda ładnie na obrazkach, ale zachowanie latarnii woła o pomstę do nieba. Te niczym nie są przymocowane do podłoża i wystarczy przejechać obok, żeby się przewróciły. Za to drzewa i kamienie są przeszkodami nie do pokonania. Co ciekawe, uderzając w takie coś jadąc 130 na godzinę powoduje co najwyżej drobne wgniecenie maski. Brak trupa wylatującego przednią szybą tłumaczę zapiętymi pasami, ale możliwość kontynuowania jazdy? Zbyt nierealistyczne, by móc pochwalić grę za całokształt realizmu.
Chociaż City Racing posiada kilka irytujących błędów, przez ostatnie dwa tygodnie wracałem do niej co jakiś czas. Można to tłumaczyć brakiem takich tytułów na moim komputerze przez ostatnie kilka miesięcy albo dynamiczną muzyczką lecącą podczas wyścigu a zamilkającą po nagłym uderzeniu (nagły powrót do rzeczywistości). Na pewno nie można odmówić jej grywalności, więc wszyscy fani Need for Speeda i miejskiej rywalizacji w blaszanych ogierach, powinni czym prędzej tę grę zainstalować. Na pewno wciągnie was na długie godziny.
Kiedy po raz pierwszy usiadłem za kółkiem prawdziwego samochodu, poczułem, że Pole Position, Lotus, Need for Speed, Colin McRae w dużej mierze pozwoliły mi przygotować się na tę chwilę. Niestety, zabrakło mi odwagi do wypróbowania wszystkich trików z ekranu na ulicach miasta i nie chodzi tu nawet o rozjeżdżanie przechodniów, bo nic w tym zabawnego nie ma. Znacznie ciekawsze dla mnie była symulacja zderzeń i poruszania się wirtualnego pojazdu na wirtualnej drodze. Czy tak naprawdę jest? Jedyne czego nauczyły mnie stłuczki, w których brałem udział to fakt, że karoserie samochodów są tak kruche, że to co oglądamy na ekranach komputerów jest tak podrasowane, żeby gracz nie skończył swej jazdy na najbliższej latarnii z zepsutym silnikiem i pękniętą miską olejową. Choć nie ma to jak uczucie wyprzedzania na trzeciego z rozbitym reflektorem i zgniecioną maską po wcześniejszej kolizjii na drodze...
Dobra, koniec felietonu, zabierzmy się wreszcie za recenzję. W tej jakże tajemniczej na pierwszy rzut oka grze wcielamy się w bliżej niezidentyfikowanego mężczyznę, który wykorzystując swój talent, postanawia zarobić na życie ścigając się po ulicach. Chociaż zaczyna swą przygodę ze zdezelowanym Citroenem, już po krótkim czasie jest w stanie wysupłać parę groszy na modernizację podwozia, wymianę silnika czy wzmocnienie opon. Dzięki takim inwestycjom jego maszyna ma coraz większe szanse przy stawaniu w szranki z innymi. Lecz zanim to nastąpi, musi zapłacić frycowe wożąc pasażerów w określone miejsce na mapie (tu przynajmniej jest szansa na otrzymanie pieniędzy). Im szybciej tam dotrze, tym więcej zarobi, opłaca się więc gnać. Byle nie na złamanie karku.
Autorzy postanowili odzwierciedlić w pewnym stopniu zachowanie prawdziwego samochodu. Jadąc po szutrowej drodze z prędkością 100 km/h z łatwością można wpaść w poślizg zbyt gwałtownie skręcając koła. Z kolei nawierzchnia asfaltowa cechuje się lepszą przyczepnością, jednak na niej zwykle odbywa się większy ruch, więc konieczne jest częstsze manewrowanie. Niektóre zderzenia z innymi pojazdami także można zaliczyć do realistycznych, jednak to co widzimy na ekranie jest wypadkową realizmu z grywalnością - nie raz ujrzymy przewrócone na bok jeepy czy
fruwające na innymi busy. Mimo mojej ignorancji samochodowej i nieznajomości nomenklatury, jestem prawie przekonany, że występujące w grze auta są wymysłem producenta. Co nie oznacza, że nie ma w nich nic ciekawego. Wręcz przeciwnie, szczególnie, że większość z nich można poprowadzić po wcześniejszym zakupie u jednego z samochodowych dealerów.
Poza sprzedażą samochodów, na mapie znajdziemy drugi, o wiele ważniejszy punkt - garaż. Tam usprawnimi pojazd, naprawimy go i przemalujemy, co ponoć ma zmylić ścigających nas policjantów, a w rzeczywistości jest bujdą na resorach, bo stróże prawa nudzą się czekaniem przed garażem już po kilku sekundach. A za co mogą nas ścigać? Przewinienia są dwa - najechanie na radiowóz i potrącenie pieszego ze skutkiem śmiertelnym. To drugie ma miejsce zawsze, gdy samochód dotknie człowieka, nieważne z jaką prędkością się porusza (nawet 2 km/h). AI przechodniów jest niskie jak ciśnienie w wyższych partiach Bieszczad, bo widząc samochodów wjeżdżający na chodnik zdarza im się uciekać prosto pod jego koła. Co ciekawsze, nie zawsze trzeba być sprawcą wypadku, by niebiescy się nami zainteresowali. Wystarczy, że stuknie nas inne auto i skieruje na chodnik. Mając więcej koni mechanicznym pod maską można pokusić się o ucieczkę i zdezelowanie radiowozu, za co przysługuje premia pieniężna i punkt reputacji (czego to te gry uczą młodzież?), ale nawet w przypadku złapania, wysokość mandatu jest śmiesznie niska - kilkaset funtów, podczas gdy za podwiezienie byle menela na dworzec można dostać tysiaka.
Po co zdobywać reputację w mieście, gdzie wyścigi samochodowe są na porządku dziennym? Ano to jest celem gry - usadowić się na szczycie listy trzydziestu najlepszych kierowców. Każde punktowane miejsce w wyścigu z innymi lub na czas przybliża nas do pierwszego miejsca. Niestety, mimo całkiem rozbudowanej tabeli informacyjnej o graczu i jego wozie, z której połowy nie rozumiem, nie ma informacji ile punktów posiada, ani też jak stoją konkurenci. W związku z tym można podejrzewać, że ten cały ranking to pic na wodę, jednak takie rozumowanie porównałym z szukaniem globalnego spisku ludzi kretów pragnących zawładnąć światem. Po prostu ktoś o tym zapomniał.
Brak wglądu do aktualnej punktacji nie tylko zmniejsza moje zainteresowanie grą, ale poważnie narusza równouprawnienie postaci gracza i tych prowadzonych przez komputer. Nierówne traktowanie widać na każdym kroku (a może raczej kole), począwszy od wiecznie ostatniej pozycji startowej w wyścigach (może zawsze spóźniałem się na kwalifikacje...), braku poważniejszych uszkodzeń u oponentów podczas wyścigów (zepsuć się mogą tylko radiowozy, nigdy inni kierowcy), a także brak reakcji policjantów na wykroczenia innych. Początkowo mnie to irytowało, później denerwowało, a na końcu, gdy stałem się bossem wyścigowego podziemia posiadając najlepszą furę full wypas i mnóstwo kasiory, przestałem na to zwracać uwagę.
Grafikę City Racing posiada naprawdę porządną, jednak aby cieszyć się nią bez "skakania", karta graficzna powinna posiadać więcej niż 128 MB. Nawet ustawiając najniższą jakość szczegółów, nie byłem w stanie bezproblemowo przejechać choćby stu metrów, a przecież 512 RAMu i procesor 1,8 GHz to nie takie byle co. A jest czym się cieszyć - pięknie oświetlone dzielnice, zakrzewione i zadrzewione stepy, ulice pełne kolorów i przede wszystkim lśniące karoserie. Wszystko wygląda ładnie na obrazkach, ale zachowanie latarnii woła o pomstę do nieba. Te niczym nie są przymocowane do podłoża i wystarczy przejechać obok, żeby się przewróciły. Za to drzewa i kamienie są przeszkodami nie do pokonania. Co ciekawe, uderzając w takie coś jadąc 130 na godzinę powoduje co najwyżej drobne wgniecenie maski. Brak trupa wylatującego przednią szybą tłumaczę zapiętymi pasami, ale możliwość kontynuowania jazdy? Zbyt nierealistyczne, by móc pochwalić grę za całokształt realizmu.
Chociaż City Racing posiada kilka irytujących błędów, przez ostatnie dwa tygodnie wracałem do niej co jakiś czas. Można to tłumaczyć brakiem takich tytułów na moim komputerze przez ostatnie kilka miesięcy albo dynamiczną muzyczką lecącą podczas wyścigu a zamilkającą po nagłym uderzeniu (nagły powrót do rzeczywistości). Na pewno nie można odmówić jej grywalności, więc wszyscy fani Need for Speeda i miejskiej rywalizacji w blaszanych ogierach, powinni czym prędzej tę grę zainstalować. Na pewno wciągnie was na długie godziny.
KOMENTARZE
Gość
+0
2009-10-12 21:49:16
Gr0t
+2
2009-09-16 20:36:45
Ja gram na P4, 512 MB RAM i Radeon 9550 (128 MB) i jak wyłączę gg, skype'a i inne badziewia gra jest przyjemnością. Mi się wydaje że na początku to nie Citroen a Renault Clio. Maksymalnie mnie policja uwaliła na 5 stów. Zgubienie radiowozu w polu jest trudne, w mieście (najlepiej koło brzegu) można zgubić, nakierowując go w drzewo/mur/inne auto/cokolwiek co go zatrzyma. Ładnie się prowadzi model, aczkolwiek jak Autor stwierdziła zderzenia nie są groźne ;P. Grafika 5/5 dźwięki ?/5 (karta dźwiękowa mi padła) grywalność 5/5
Gość
+0
2009-09-03 08:18:40
mi jakoś poszło za pierwszym razem
Gość
+0
2009-01-08 20:59:00
o i na intelach core 2 duo gameplay jest nie czysty
Gość
+0
2008-11-08 18:19:57
W to się nie da grać moim skromnym zdaniem. Po 3 minutach frustracji płynącej z obcowaniem z tym tytułem odinstalowałem i teraz staram się o gierce zapomnieć :D
Gość
+0
2008-11-04 17:26:45
nie działa mi co zrobić?? wyskakuje błąd tam pisze żeby coś przesłać a ja kliknełem nie wysyłaj.i zawsze wyskakuje i nie moge grać .co zrobić???
Gość
+0
2008-11-03 19:05:33
heh,niech ten recenzer dalej opisuje gry bo jego komentarze i opis są idealne.a sama gra jest świetna jak na freeware
(1) Poprzednia 1 2