Deluxe Ski Jump 3 to nowa część kultowej i legendarnej gry o skokach narciarskich. Po niewyobrażalnym sukcesie "Dwójki", która z miejsca podbiła serca milionów graczy na całym świecie, a w szczególności w Polsce - nadszedł nieunikniony okres blisko 3-letniej posuchy. W tym czasie autor gry, zdolny, 24-letni Fin Jussi Koskela nie próżnował i sumiennie przyłożył się do pracy nad kolejną odsłoną megahitu. W połowie 2004 r. twórca zdecydował się upublicznić kilka zaawansowanych wersji Beta. Było to odważne posunięcie, choć z perspektywy czasu jak najbardziej rozsądne, albowiem przyczyniło się do wyłapania wielu usterek i tym samym ich korekcji w finalej wersji produktu. Programista nie pozostał obojętny na sugestię płynące od graczy i dzięki nim wprowadził kilka nowatorskich pomysłów.
DSJ3 to już samodzielna aplikacja systemu Windows. Zapewne mało kto pamięta i zdaje sobie teraz sprawę, ale poprzednik działał jeszcze pod DOSem. Nastąpił więc niemały przeskok, o którym warto pamiętać.
Gra wita nas krótkim intrem przedstawiającym sylwetkę głównego bohatera w pełnej krasie, po czym obserwujemy dobrze znane, tytułowe logo DSJ. Wygląd menu nie uległ zbytniej rewolucji - tło stanowi zdjęcie prawdziwego obiektu narciarskiego w fińskim Lahti. Jest ono dosyć przyjemne dla oka, a więc nie można narzekać.
W zabawie dostępne są trzy tryby rozgrywki: Indywidualny Puchar Świata (World Cup), Drużynowy Puchar Świata (Team Cup) i Trening (Practice). W Deluxe Ski Jump 3 zawartych zostało łącznie 16-ście unikalnych skoczni (dwie w wersji shareware), czyli o połowę mniej niż w "starszym bracie". Ich punkty konstrukcyjne wahają się w przedziale K89-K251. Póki co, nie wprowadzono trybu rywalizacji na igielicie, choć wcześniej krążyły gdzieniegdzie pogłoski o takiej możliwości. Być może jakiś update lub patch w niedalekiej przyszłości załatwi tą kwestię, ale na razie amatorzy letnich lotów muszą obejść się smakiem.
Przed przystąpieniem do właściwych zawodów należy stworzyć własnego, niepowtarzalnego skoczka. Gra oferuję szerokie pole do popisu przy doborze kolorystyki kombinezonu, różnych elementów stroju i sprzętu. Pomalować możemy właściwie wszystko: narty, wiązania, buty, spodnie, rękawice, rękawy, kołnierzyk, gogle i kask. Nowością jest wprowadzenie pola informacji dotyczącej narodowości sportowca. Szkoda tylko, że twórca nie poszedł za ciosem i nie zaimplikował do gry atrakcyjnych dla odbiorcy flag państwowych. W DSJ3 istnieje procentowa ewentualność przypisania wirtualnemu przeciwnikowi (CPU) cech takich, jak: poziom umiejętności i asekuracji. Decydują one o inteligencji graczy dowodzonych przez komputer.
Pierwsze, co rzuca się nam bezpośrednio w oczy tuż po wejściu na skocznie to mocno odświeżona, gładka i w pełni trójwymiarowa grafika. Zapomnijmy o gigantycznych pikselach! Innowacyjnymi detalami graficznymi są jedynie skromna wieżyczka sędziowska oraz bandy reklamowe. Wizualna całość nadal wygląda "łyso", ale to dobrze, gdyż to właśnie ona buduję ten specyficzny, niepowtarzalny klimat gry. Animacja skoczka podczas lotu przygotowana została niemalże perfekcjnie, sprawiając graczowi przed monitorem ogromną frajdę. Niestety, nie wolno tego samego powiedzieć o upadkach, które od dawien dawna stanowiły dla autora twardy orzech do zgryzienia. Co prawda, od czasu wersji Beta widoczna jest lekka poprawa, ale bądź co bądź ciało naszego pechowego pupila wciąż zachowuję się niczym lalka bezwolnie zrzucona ze schodów - sztywno, nienaturalnie, bez gracji. ;-)
Najważniejszym i wzbudzającym wiele kontrowersji elementem zabawy w DSJ3 są nowe kamery (łącznie 10), czyli ujęcia z jakich podziwiamy akcję. Moim zdaniem są one szalenie efektowne, zwłaszcza przy powtórkach. Przełaczając się kolejno między nimi (F1-F10), nie sposób nie odnieść wrażenia, iż oglądamy świetnie przygotowaną relację telewizyjną. Jedna z kamer umiejscowiona jest nawet we wnętrzu helikoptera, słychać zatem charakterstyczny stukot śmigieł. Drobna sprawa, aczkolwiek przyjemna. A propo zmysłu słuchu. W nowych "skokach" nadal nie doświadczmy chociażby skromnej linii melodycznej, a efekty dźwiękowe do złudzenia przypominają te z poprzedniej części gry.
Teoretycznie fizyka skoku w DSJ3 pozostała nietknięta w stosunku do prekursora. Po wyjściu z progu układamy postać w locie i delikatnymi ruchami myszki balansujemy ciałem skoczka w powietrzu. Lądujemy tradycyjnie telemarkiem, badź na dwie nogi. W praktyce zaś różnie to wychodzi. Mnie osobiście najwięcej problemów sprawia moment wybicia. Często zdarza się, iż jakkolwiek bym się nie odbił, zawsze spadam gwałtownie na bulę (Hi, Tonio! ;-)). Możliwe jednak, iż jest to do przełamania odpowiednio długim treningiem i nabyciem tym samym pewnej wprawy.
W serii Deluxe Ski Jump od zawsze najważniejsze karty rozdawał wiatr, toteż nie mogło go zabraknąć w najnowszej edycji gry. Zachowanie powietrznego żywiołu jest różne, ale zazwyczaj przejawia on sporą aktywność, zarówno pod względem siły (max. 4,0-4,5 m/s), jak i często zmieniającego się kierunku podmuchu. Do prędkościomierza najazdu i systemu ocen nie mam żadnych zastrzeżeń.
Kolosalne zmiany zaszły w temacie Rekordów. Jeżeli dysponujemy stałym połączniem internetowym, chwilę po włączeniu gry zauważymy napis "Downloading global hill records". Oznacza on, iż gra importuję właśnie aktualną listę Rekordów Świata ze strony producenta i za moment otrzymamy do niej wgląd prosto z menu. To sympatyczne rozwiązanie, dzięki któremu będziemy zawsze na bieżąco zaznajomieni z najlepszymi wynikami na globie. Oczywiście, nie zapomniano także o rekordach osobistych czy też lokalnych, jeśli gramy z żywym partnerem przy tym samym komputerze.
Deluxe Ski Jump 3 to solidna produkcja sportowa z kilkoma niewielkimi mankamentami i niedociągnięciami. Nie posiada już może takiej siły przebicia, jak swego czasu DSJ2, ale to wciąż interesujący i godny polecenia tytuł.