Rzadko mam okazję recenzować gry sportowe, pewnie dlatego, że moją domeną są gry strategiczne, przygodowe, ewentualnie FPP bądź FPS. Tym razem tak się złożyło, że tytułem, którego się podejmuję jest „Federation Wrestling” i jak sama nazwa wskazuje, będziemy bić.

 Grę zaczynamy wybierając tryb: kontrakt lub zwykłą walkę. W pierwszym przypadku idziemy zgodnie ze scenariuszem pokonując przeciwników narzuconych przez twórców, w drugim natomiast, możemy wybrać z iloma przeciwnikami się zmierzymy, na jakiej arenie, jak wielu kibiców ma zasiadać na trybunach i jaki ma być typ zawodów (mój ulubiony- bijatyka kobiet). Na warsztat wziąłem kontrakt. Na początku pojawili się trzej maniacy, po czym pojawiłem się ja i niczym chłopak do bicia zebrałem pierwszego kopa. Szybko jednak powstałem, znalazłem odpowiednie przyciski i zacząłem… No właśnie. Dotąd w gierkach tego typu używało się kilku klawiszy i to w odpowiedniej konfiguracji, aby zrobić jakiś ciekawy ruch, tutaj wystarczą dwa klawisze, plus oczywiście kursory, by rzucać, kopać i przewracać. Dawno nie widziałem tak uproszczonego systemu walki, co skłoniło mnie do myślenia, że jest łatwo, a i owszem. Niestety nasze ciosy niewiele dają i pasek przeciwników leniwie spada w dół. Gdyby to był jeden przeciwnik, można by to było przeżyć, przy trzech jest już trochę gorzej. Jednak dzięki takiemu zabiegowi gra zyskuje na żywotności.

 Grafika w grze prezentuje się naprawdę dobrze. Wśród darmowych bijatyk to chyba jedna z najlepiej dopracowanych gier. Jest kolorowo, całość jest całkiem ładnie dopieszczona, panowie solidnie popracowali. To co bardzo przypadło mi do gustu, to dźwięk, a właściwie muzyczka, która sobie pogrywa w tle. Złożona z „dartych” dźwięków skejtowskich bitów, nutka nie daje o sobie zapomnieć.

 Federation Wrestling to gierka, którą mogę polecić z całego serca każdemu, kto chce się wyluzować. Usiąść sobie wygodnie w fotelu i bić przeciwników używając wymyślnych ruchów. Dla fanów bijatyki pozycja obowiązkowa, dla pozostałych, dobra rozrywka.