Przeszukując Internet w poszukiwaniu jakiegoś niezłego space shootera znalazłem Gate 88. Po pierwszym rzucie okiem, grafika nieco odstraszyła mnie od tej produkcji. Jednak po pokonaniu pierwszego strachu uruchomiłem Gatea i się nie zawiodłem.

 Gate 88 to taktyczna strzelanka. Wcielamy się w niej w pilota statku kosmicznego, którego celem jest poprowadzenie floty gwiezdnej przeciwko wrogiej twierdzy, jednocześnie nie dając zniszczyć swojej. Jako dowódca będziemy musieli wyznaczać miejsca budowy różnego typu działek lub fabryk myśliwców. Niestety, twórcy gry wprowadzili zbyt innowacyjny sposób rozbudowy. Aby zaznaczyć miejsce budowy, cel ataku itd. musimy podlecieć w miejsce, w którym chcemy dokonać ww. operacji i wystukać na klawiaturze odpowiednią sekwencje klawiszową. Póki nie opanujemy na pamięć sekwencji klawiszowych gra jest bardzo trudna. Przypuśćmy, że chcemy postawić cel obok bazy wroga. W tym celu, musimy polecieć do obłędnie
ufortyfikowanej ?twierdzy? i wykonać kombinacje składającą się z 5 klawiszy. Niestety, często zanim to wykonamy, zostajemy zniszczeni. Twórcy tworząc Gate 88 jako główny tryb rozgrywki przewidzieli multiplayer (chociaż tryb praktyki również tu istnieje), w którym póki co, trudno spotkać przeciwnika. Ostatnią wadą jest słaby poziom sztucznej inteligencji komputerowych towarzyszy, dla których przeszkodą nie do pokonania może okazać się ściana budowli.

 Oprawa graficzna przenosi nas w czasy, kiedy królem była grafika wektorowa. Nie jest to w żadnym wypadku wadą gry, gdyż autorzy udostępnili ją zupełnie za darmo. Dźwięki ograniczają się do niezbędnego minimum. Uświadczymy tu tylko odgłosy dopalaczy i strzałów. Jeżeli czytając ten tekst pomyśleliście, że składa się ona z samych wad to jesteście w błędzie. Grało mi się w nią bardzo przyjemnie. Natomiast to, że wymieniłem same wady, to już wina mojego czepialstwa.