Rekordy online
Pillars of Eternity
To wspaniały czas dla fanów gier RPG.
Nie przypominam sobie takiego okresu, by w równie krótkim czasie wyszło tyle wielkich, ambitnych gier fabularnych. Wasteland 2, Divinity: Original Sin, Dragon Age: Inquisition, The Witcher 3 czy właśnie Pillars of Eternity – trzeba być graczem na pełen etat, aby każdą z tych produkcji poznać dogłębnie.
Ta klęska urodzaju to całkiem miła odmiana po dziwnych latach, gdy klasyczne RPG-i z jakiegoś powodu stały się niemodne. Dostawaliśmy więc długie, ale nudnawe MMORPG oraz gry akcji z obowiązkowym levelowaniem postaci. Nie zrozumcie mnie źle: uwielbiam takiego Mass Effecta czy World of Warcraft, ale to jednak nie to samo, co Planescape: Torment czy choćby Baldur’s Gate.
Najnowsza produkcja Obsidian Entertainment, sfinansowana dzięki wsparciu tysięcy graczy na Kickstarterze, powraca do korzeni, ale robi to na swoich warunkach. To klasyczny RPG z izometrycznym widokiem, 6-osobową drużyną i ścianami tekstu, lecz jednocześnie nowocześnie zaprojektowany i wielu miejscach przewyższający swoich słynnych poprzedników.
Na uwagę zwraca przede wszystkim fabuła: rewelacyjnie napisana i poprowadzona historia, która wciąga jak najlepsza powieść fantasy. Powieściowy klimat wzmacniają zwłaszcza narracyjne wstawki, z których dowiadujemy się na przykład, że postać „cichocze i kręci głową, po czym rzuca wymowne spojrzenie”.
Poza prowadzeniem długich rozmów, zajmujemy się głównie eksterminacją ludzi i monstrów wszelakich, co zresztą – pomimo aktywnej pauzy – nie jest łatwe nawet na niższych poziomach trudności. Odrobina nieuwagi i nawet grupka szczurów może posłać twoją drużynę herosów do piachu. Jednak mało co dorównuje satysfakcji, gdy – dzięki odpowiedniemu planowaniu – zdołasz pokonać przeciwnika, który wydawał się prawie nieśmiertelny.
O Pillars of Eternity można pisać bardzo dużo (nie wspomniałem nawet o własnej twierdzy czy wnikaniu w dusze innych postaci), ale to trochę tak, jakby zdradzać najciekawsze rzeczy z ulubionego serialu. Najlepiej wziąć tydzień urlopu, zrobić zapasy i wyruszyć w epicką podróż po Jelenioborzu. Na pewno nie będzie to czas stracony.