Seiklus to połączenie prostej gry przygodowej z platformówką, która nie wymaga zbytniej kondycji manualnej, ale wbrew pozorom nie jest też taka prosta. Akcja gry rozpoczyna się w sytuacji, gdy siedzimy sobie z ukochaną na skraju urwiska, a nagle spadający z nieba meteoryt strąca nas w dół, do tajemniczego świata, rozdzielając z naszą wybranką. Celem gracza będzie oczywiście eksploracja tego świata i zdobywanie po drodze hmm... czegoś. Czasem natrafimy również na skrzynie ze skarbami, dzięki którym wzbogacimy nasz ekwipunek. Plansza składa się z poszczególnych części, na przykład powierzchni, konaru drzewa, czy podziemi, które przesuwają się wraz z naszym bohaterem, pomiędzy którymi przemieszczamy się w czasem zadziwiający sposób, co stanowi duży plus gry. Rozgrywka teoretycznie jest łatwa - czeka nas przede wszystkim dużo chodzenia, wspinania się po najrozmaitszych linach, łańcuchach, czy nawet łodygach i skakania, a nie walka z przeciwnikami, ale chwilami gra wymaga odrobiny pomyślunku, aby odkryć sposób, w jaki możemy przedostać się dalej.

 W trakcie gry dostępny jest podgląd mapy wraz z informacją, ile procent planszy odkryliśmy. Możemy też korzystać z trzech slotów na sejwy, jednak jeśli chcemy któryś z nich zwolnić, musimy skasować ręcznie konkretny plik - dziwi mnie, czemu nie dało się tego zaimplementować w grze. Oprócz tego mamy możliwość robienia zrzutów ekranu, aby pochwalić się znajomym, gdzie trafiliśmy podczas naszych przygód.

 Autor gry zapewnia, że da się odnaleźć wszystkie skrzynie i odkryć 100% planszy, ale przyznam, że nie miałem do tego cierpliwości, tym bardziej, że twórca nie postarał się raczej o rozwinięcie fabularne. Gra jest mimo wszystko raczej monotonna, ale sam świat przedstawiony jest ciekawy i może się podobać, choć oprawa graficzna produkcji jest dość surowa. Tym, którzy wychowywali się na starych tytułach z komputerów ośmiobitowych czy dawnych konsol, Seiklus może dostarczyć miłej, oldschoolowej rozrywki.