"Wszystkie elementy w grze składają się z tzw. voxeli, czyli najmniejszych możliwych składowych w grafice 3D."
To nie jest prawda. Zwykła gra w OpenGL albo DX używa aproksymacji z trójkątów jako najprostszych elementów. Woksele to zupełnie inne podejście do 3D niż trójkąty. Podejście raczej nietypowe i chyba nie wspierane przez sprzęt.
wykorzystanie voxeli
fizyka
przeciwnicy
grafika
krótka żywotność
INFORMACJE
Gatunek: Strzelanki
Licencja: freeware
Data wydania: 2008
Pobrań: 3348
Producent: Voxel
Wymagania sprzętowe:
Dodatkowe opcje:
Edytor poziomów, Rekordy online
Edytor poziomów, Rekordy online
Język: Angielski
INNE Z TEMATU
Voxelstein 3D
OCEŃ
Strzelanki nie są moim ulubionym typem gier. Często występuje w nich masa skryptów, fabuła jest niezbyt skomplikowana, a droga prowadząca do zakończenia jest zazwyczaj jedna. Nie oznacza to jednak, iż uważam je za stracone, wręcz przeciwnie – ich elastyczność czasami pozwala na pozbycie się wielu wad, a nawet zamienienie ich w zalety. Od tych kilkudziesięciu lat zmieniły się nie do poznania, przebyły długą drogę od kosmicznych wojen, przez strzelanie do dwuwymiarowych armii piekielnych, kończąc na niezwykle realistycznych potyczkach na ogromnych połaciach terenu. Chciałbym jednak zatrzymać się nieco wcześniej, na 1992 roku. To właśnie wtedy powstaje prekursor wszystkich FPS-ów wojennych – Wolfenstein 3D, który od razu stał się hitem. Teraz przewińmy czas do teraźniejszości, gdzie owa gra jest uważana za klasykę równą Pac-Manowi, a pewien recenzent pisze o jej kolejnym klonie, który, jak się okaże, jest czymś więcej niż kopią...
Ekchem, przepraszam, trochę mnie poniosło. Jak już napisałem, Voxelstein 3D to klon słynnego Wolfensteina, w którego grał chyba każdy. Fabuła się nie zmieniła, a przynajmniej tak sądzę, gdyż nie jest nigdzie określona. Nadal kierujemy nadpobudliwym agentem Blazkowiczem, który został schwytany i uwięziony w tajemniczym niemieckim zamku. Jego zadaniem jest wydostanie się z twierdzy... i rozwalenie tylu hitlerowców ilu zdoła, nie mówiąc już o zdobyciu licznych ukrytych bogactw. Voxelstein 3D przedstawia tą historię w zupełnie innej formie. Eksterminacja nazistów spada do formy rozrywki dodatkowej, a złote krzyże stają się dopełnieniem do statystyk. Co więc może je zastąpić? Odpowiedź wydaje głupia i bezsensowna, ale fakt jest taki, że są to... piksele. Zapewne zastanawiasz się jak element odpowiadający za grafikę może wpływać aż tak bezpośrednio na rozgrywkę. Jest to bardzo proste. Wszystkie elementy w grze składają się z tzw. voxeli, czyli najmniejszych możliwych składowych w grafice 3D. Całość zabawy polega na tym, iż możemy je usuwać. Może brzmi to nieciekawie, ale, zapewniam was, że jest inaczej. Daje nam to nieograniczone wręcz możliwości – możemy niszczyć praktycznie każdy element otoczenia, włącznie ze ścianami, drzwiami czy schodami. Na uwagę zasługuje także fizyka. Nie znajdziesz tutaj lewitujących klocków, o nie. Każdy element jest poddawany siłom grawitacji i, jeśli zostanie pozbawiony podpory, spadnie. Jestem pewien, iż niejeden pasjonat wydłubie nożem cały zamek.
Skoro już wspomniałem coś o broni, warto rozszerzyć temat. Szkoda tylko, iż nie ma na co – w Voxelstein 3D występuje jedynie pięć broni, w których arsenale brakuje takiego klasyka jak MP40. Należy także wspomnieć o innym „spojrzeniu na sytuację”, a mianowicie systemie sterowania. Usuwanie kolejnych klocków w klasycznym Wolfensteinie byłoby katorgą, nie przyjemnością. Dlatego autor wprowadził pełną swobodę ruchu myszką, a broń jest widziana wraz z ręką BJ’a. Ułatwia to znacznie sytuację, zwłaszcza przy strzelaniu. Pytanie brzmi: „Do kogo?”.
Fani oryginału nie będą zawiedzeni – starzy hitlerowcy powrócili! Można powiedzieć nawet, iż są zbyt podobni swoim dwuwymiarowym przodkom. Wyglądają tak, jakby ktoś dodał tym sprite’om trzeci wymiar, przez co przypominają karykaturę dawnych, poważnych przeciwników. Zachowują się również podobnie, ich inteligencja sprowadza się do perfekcyjnego namierzenia gracza i wysłania w jego stronę kilka pocisków.
Niestety, owy tytuł posiada zasadniczą wadę – jest za krótki. Całość nie zajmuje dłużej niż pół godziny, a to za mało, nawet jak na strzelankę. No cóż, nie można mieć wszystkiego.
Od strony graficznej Voxelstein 3D prezentuje się tak, jak prezentować się powinien. Posiada nutę starości połączoną z grafiką 3D i naprawdę solidnie wyglądającymi modelami postaci. Jeśli chodzi o muzykę, w tle przygrywa jedna melodia, ale reszta dźwięków brzmi niczym wyjęta prosto z oryginału.
Voxelstein 3D to, bez obijania w bawełnę, bardzo dobry tytuł. Granie weń było prawdziwą przyjemnością, gdyż przypomina stare dobre czasy i godziny spędzone przed Wolfensteinem. Autor dobrze wiedział, iż jego dzieło nie zdobędzie popularności bez czegoś ponadczasowego. Miał rację. Voxelstein 3D bez wykorzystywania voxeli nie byłby tym, czym jest dzisiaj – grą na porządną czwórkę.
Ekchem, przepraszam, trochę mnie poniosło. Jak już napisałem, Voxelstein 3D to klon słynnego Wolfensteina, w którego grał chyba każdy. Fabuła się nie zmieniła, a przynajmniej tak sądzę, gdyż nie jest nigdzie określona. Nadal kierujemy nadpobudliwym agentem Blazkowiczem, który został schwytany i uwięziony w tajemniczym niemieckim zamku. Jego zadaniem jest wydostanie się z twierdzy... i rozwalenie tylu hitlerowców ilu zdoła, nie mówiąc już o zdobyciu licznych ukrytych bogactw. Voxelstein 3D przedstawia tą historię w zupełnie innej formie. Eksterminacja nazistów spada do formy rozrywki dodatkowej, a złote krzyże stają się dopełnieniem do statystyk. Co więc może je zastąpić? Odpowiedź wydaje głupia i bezsensowna, ale fakt jest taki, że są to... piksele. Zapewne zastanawiasz się jak element odpowiadający za grafikę może wpływać aż tak bezpośrednio na rozgrywkę. Jest to bardzo proste. Wszystkie elementy w grze składają się z tzw. voxeli, czyli najmniejszych możliwych składowych w grafice 3D. Całość zabawy polega na tym, iż możemy je usuwać. Może brzmi to nieciekawie, ale, zapewniam was, że jest inaczej. Daje nam to nieograniczone wręcz możliwości – możemy niszczyć praktycznie każdy element otoczenia, włącznie ze ścianami, drzwiami czy schodami. Na uwagę zasługuje także fizyka. Nie znajdziesz tutaj lewitujących klocków, o nie. Każdy element jest poddawany siłom grawitacji i, jeśli zostanie pozbawiony podpory, spadnie. Jestem pewien, iż niejeden pasjonat wydłubie nożem cały zamek.
Skoro już wspomniałem coś o broni, warto rozszerzyć temat. Szkoda tylko, iż nie ma na co – w Voxelstein 3D występuje jedynie pięć broni, w których arsenale brakuje takiego klasyka jak MP40. Należy także wspomnieć o innym „spojrzeniu na sytuację”, a mianowicie systemie sterowania. Usuwanie kolejnych klocków w klasycznym Wolfensteinie byłoby katorgą, nie przyjemnością. Dlatego autor wprowadził pełną swobodę ruchu myszką, a broń jest widziana wraz z ręką BJ’a. Ułatwia to znacznie sytuację, zwłaszcza przy strzelaniu. Pytanie brzmi: „Do kogo?”.
Fani oryginału nie będą zawiedzeni – starzy hitlerowcy powrócili! Można powiedzieć nawet, iż są zbyt podobni swoim dwuwymiarowym przodkom. Wyglądają tak, jakby ktoś dodał tym sprite’om trzeci wymiar, przez co przypominają karykaturę dawnych, poważnych przeciwników. Zachowują się również podobnie, ich inteligencja sprowadza się do perfekcyjnego namierzenia gracza i wysłania w jego stronę kilka pocisków.
Niestety, owy tytuł posiada zasadniczą wadę – jest za krótki. Całość nie zajmuje dłużej niż pół godziny, a to za mało, nawet jak na strzelankę. No cóż, nie można mieć wszystkiego.
Od strony graficznej Voxelstein 3D prezentuje się tak, jak prezentować się powinien. Posiada nutę starości połączoną z grafiką 3D i naprawdę solidnie wyglądającymi modelami postaci. Jeśli chodzi o muzykę, w tle przygrywa jedna melodia, ale reszta dźwięków brzmi niczym wyjęta prosto z oryginału.
Voxelstein 3D to, bez obijania w bawełnę, bardzo dobry tytuł. Granie weń było prawdziwą przyjemnością, gdyż przypomina stare dobre czasy i godziny spędzone przed Wolfensteinem. Autor dobrze wiedział, iż jego dzieło nie zdobędzie popularności bez czegoś ponadczasowego. Miał rację. Voxelstein 3D bez wykorzystywania voxeli nie byłby tym, czym jest dzisiaj – grą na porządną czwórkę.
KOMENTARZE
Gość
+0
2008-06-25 01:49:16
Adrianadi
+0
2008-06-18 10:29:25
Nawet nawet... Jak poszukacie w folderze z grą znajdziecie oryginała, Wolfenstein'a 3D, dano go tam chyba żeby porównać oby dwie gry. No rzeczywiście, kilof by sie przydał :P albo trochę więcej C4. Pozmieniałem dużo w pliku takim jednym i teraz nóż mi dłubie szybko jak nie wiem co, a C4... niszczy CAŁĄ plansze. Granata też podrasowałem o trochę większy zasięg ;) szkoda że jedna plansza... jest tam takie coś Animator , i tam chyba się robi plansze... Co do gry, jest dobra, i warta uwagi, dość dobra kopia. Polecam wszystkim oprócz młodszych, ponieważ gra jest brutalna
anzelmo
+0
2008-05-20 14:17:29
*dłub-dłub-dłub*
'Czemu, kurde, zostawili mi tylko nóż?!
Kilofa im było żal?!'
Z początku do gry podchodziłem dosyć sceptycznie. Ot, ktomuś strzeliło cosik do łba, by wskrzesić staruszka i ubrać go w nowe szaty. Nawet gdy przeczytałem o voxelach wykorzystanych w grze, to nie zmieniłem swojego podejścia.
Ba! Nawet gdy już grę uruchomiłem, to jakoś nie mogłem się do niej przekonać.
Dopiero gdy zacząłem sobie dłubać nożem tu i tam, to poznałem prawdziwą wartość owej gry.
Nie chcesz iść przez drzwi? Zdemontuj okno. Nie ma okna? Wydłub dziurę w ścianie. Co prawda, nie jest to pierwsza gra, która pozwala na takie możliwości (Red Faction prezentował cosik podobnego, tyle że do demontarzu ścian potrzeba było rakiet, a nie zwykłego noża... xD), ale frajda pozostaję frajdą. A że gra jest krótka? Gdziee tam... Przecież nie trzeba jej wogóle przechodzić, żeby dobrze się bawić.
Noo... Może trochę te dłubanie jest pracochłonne (wspomniany na samym początku kilof na serio przydałby się xD ), ale cel uświęca środki.
Ostatnia rzecz - gra powinna się trochę inaczej nazywać. Bo kto widział, żeby Blazkowic'za zamknęli w TAK MAŁYM zameczku? xD
... Dobra, cosik za bardzo rozpisałem się, zapominając o najważniejszym - podsumowaniu.
Więc - POLECAM tą grę każdemu, a najbardziej wszystkim komputerowym destruktorom i wnerwionym budowniczym. xD
Ciao.
Btw. Dalej, panowie map'perzy - do roboty i zróbcie dodatkowe plansze do tej gry =^_^=
'Czemu, kurde, zostawili mi tylko nóż?!
Kilofa im było żal?!'
Z początku do gry podchodziłem dosyć sceptycznie. Ot, ktomuś strzeliło cosik do łba, by wskrzesić staruszka i ubrać go w nowe szaty. Nawet gdy przeczytałem o voxelach wykorzystanych w grze, to nie zmieniłem swojego podejścia.
Ba! Nawet gdy już grę uruchomiłem, to jakoś nie mogłem się do niej przekonać.
Dopiero gdy zacząłem sobie dłubać nożem tu i tam, to poznałem prawdziwą wartość owej gry.
Nie chcesz iść przez drzwi? Zdemontuj okno. Nie ma okna? Wydłub dziurę w ścianie. Co prawda, nie jest to pierwsza gra, która pozwala na takie możliwości (Red Faction prezentował cosik podobnego, tyle że do demontarzu ścian potrzeba było rakiet, a nie zwykłego noża... xD), ale frajda pozostaję frajdą. A że gra jest krótka? Gdziee tam... Przecież nie trzeba jej wogóle przechodzić, żeby dobrze się bawić.
Noo... Może trochę te dłubanie jest pracochłonne (wspomniany na samym początku kilof na serio przydałby się xD ), ale cel uświęca środki.
Ostatnia rzecz - gra powinna się trochę inaczej nazywać. Bo kto widział, żeby Blazkowic'za zamknęli w TAK MAŁYM zameczku? xD
... Dobra, cosik za bardzo rozpisałem się, zapominając o najważniejszym - podsumowaniu.
Więc - POLECAM tą grę każdemu, a najbardziej wszystkim komputerowym destruktorom i wnerwionym budowniczym. xD
Ciao.
Btw. Dalej, panowie map'perzy - do roboty i zróbcie dodatkowe plansze do tej gry =^_^=
Gość
+0
2008-05-20 14:15:03
ej ty co napisał ze gra ma jeden poziom przectaj
recenzję
recenzję
Gość
+0
2008-05-14 11:58:08
dobre nie gupie
Morgo
+0
2008-04-29 19:10:44
wg mnie gra wcale nie jest taka kiepska jak sądzą przedmówcy, świetnie oddaje klimat pierwowzoru, trzeba po prostu znać i lubić takie gry jak Doom czy Wolfenstein 3D, w tamtych czasach gry robiło się zupełnie inaczej.
SaMMi
+0
2008-04-29 09:19:56
Jak to powiadają w CDA- "Kaszanka Zone" ;P
Gość
+0
2008-04-27 12:48:28
Brutalne dziadostwo, potem zdziwienie że młodzi szukają kontynuacji w realu. Zgroza.
ego5000
+0
2008-04-26 10:55:59
Grałem jeszcze w pierwszą wersję tej gry, gdzie jeszcze nie było broni, przeciwników i nawet chodzić się nie dało tylko się "latało" :P Spędziłem przy niej trochę czasu i jest naprawdę świetna.
Gość
+0
2008-04-26 10:51:58
Czy ta gra ma tylko jeden poziom?
Po wyjściu z zamku pojawia się ekran ukończenia levelu i nic praktycznie nie mogę zrobić, tylko nacisnąć escape i wyjść.
Po wyjściu z zamku pojawia się ekran ukończenia levelu i nic praktycznie nie mogę zrobić, tylko nacisnąć escape i wyjść.
(1) Poprzednia 1 2 3 Następna