X-Orbtek II przypomina mi odległe czasy, gdy całą klasą zagrywaliśmy się w podobne produkcje na lekcjach informatyki.

Już wtedy oprawa graficzna mogła budzić co najwyżej politowanie, ale na szkolnych 486 i tak nikt nie liczył na nic więcej. Liczyła się grywalność (czy, jak wówczas mawiano, miodność), a tej i w starych Asteroids, i nowym X-Orbteku jest pod dostatkiem.

Twoim zadaniem jest jak najdłuższe przetrwanie na placu boju. Proste? Wręcz przeciwnie – twój statek musi być cały czas w ruchu i nie tylko unikać pułapek zastawianych zewsząd przez nieprzyjaciół, ale też zbierać niebieskie sfery, które znikają z ekranu w zastraszającym tempie. Gra wymaga sporej spostrzegawczości i zręczności, przez co po pewnym czasie zaczyna przypominać coś w stylu dwuwymiarowych wyścigów bez z góry ustalonej trasy.

Rozgrywka sprawia najwięcej frajdy, gdy oprócz ciebie w zabawie uczestniczą inni żywi gracze. Może być ich w sumie czterech. Polecam jednak załatwić każdemu gamepad od konsoli: w tym przypadku klawiatura i mysz nie zapewniają wystarczającej precyzji ruchów.

Miłym bonusem są specjalne utwory muzyczne i tła, które można odblokować wraz z kolejnymi sukcesami.

X-Orbtek II to naprawdę udany freeware dla kilku osób, a takich nigdy nie ma zbyt wiele. Doskonale nadaje się również na krótkie solowe sesje, jeśli akurat potrzebujesz zrelaksować się po pracy lub nauce. Sam jestem pewien, że produkcja Oxygen Addict na dłuższy czas zadomowi się na moim pulpicie.