Znacie może pana imieniem Rambo? Tak? Heh, i czemu mnie to nie dziwi? Nie wiem czemu, ale grając w dzisiejszy tytuł, na myśl przyszedł mi ten właśnie film. Niby skojarzeń i podobieństw dużo, ale... No właśnie, ale co? Zresztą – przeczytacie, pogracie i sami odpowiecie na pytanie, czy moje myśli były słuszne.

 W MissionX przyjdzie nam pokierować własnie kimś podobnym do postaci opisanej przeze mnie wyżej. Co ciekawe, on również zrzucony jest w głąb puszczy i sam musi poradzić sobie z misją jaka go czeka. Cel nie jest dość wyszukany. Należy po prostu przeżyć. No a przy okazji uratować tubylców i skopać tyłki wielu niezbyt miłym panom. Ci, którzy przed przeczytaniem tekstu zajrzeli w screeny, wiedzą już, że produkcja ta została wykonana w konwencji platformówki. Znajdą się przeszkody do ominięcia lub przeskoczenia. Wrogowie nie są zbyt wymagający, aczkolwiek strzelają do nas w bardzo szybkim tempie, więc czasami mogą sprawić problemy. Inna sprawa jest już z bossami występującymi na końcu każdego poziomu. Ci są bardzo oryginalni, pomysłowi i jak nie trudno się domyśleć – trudni do pokonania. Można się ich jednak pozbyć za pomocą granatów oraz coraz to lepszych broni, które domontowywane są po uzbieraniu odpowiedniej liczby punktów. Trudno mi w tym miejscu wskazać jakieś minusy dotyczące rozgrywki. No może po za jednym - to już wszystko było...

 Grafika jest... paskudna (jaaa, ale brzydkie słowo na VG!) Szczerze mówiąc to przypomina mi pokemony na emulatorze (tyle tylko, że w 2D). Brak detali czy jakichkolwiek szczegółów. Wszystkie efekty (wybuchy, wystrzały) wyglądają równie słabo jak całokształt. Muzyka bardzo przypomina tę filmową. Wyniosłe dźwięki zagrzewają nas do walki, aczkolwiek robią to troszeczkę nieudolnie. Mimo wszystko, da się tego na szczęście słuchać.

 MissionX To „enta” produkcja tego typu. Dosyć udanie powiela utarte schematy, jednak brak w niej innowacji, które przyciągnęłyby nas do monitora na dłużej.