OPINIA: Znów to samo
Nasza wspaniała, skłonna do przesady branża, kilka lat temu borykała się z poważnym problemem: nowe gry były za krótkie. Dość powszechnie narzekano, że tytuł, który dostarcza 5-10 godzin rozgrywki to trochę za mało. Dlatego stopniowo uległo to zmianie.
Obecnie krótkie gry to rzadkość. Szukacie dowodu? Wystarczy spojrzeć na najwyżej oceniane tytuły, które wyszły w tym roku. Uncharted 4 – 20 godzin na kampanię plus multi. Krew i wino – 30 godzin (a to przecież tylko niewinny dodatek!). Dark Souls III – od 50 godzin wzwyż. Stardew Valley – 60 godzin. Chyba tylko Ori and the Blind Forest da się ukończyć w mniej niż 10 godzin.
To oczywiście wspaniała sprawa, że mamy tak wiele świetnych, rozbudowanych gier. Szkoda tylko, że tak często twórcy idą na skróty, żeby podkręcić licznik godzinowy. Koronnym przykładem jest oczywiście Ubisoft, który zapełnia mapy swoich otwartych światów kompletnie bezsensownymi aktywnościami, które mają zerowy wpływ na główną opowieść i zdają się (całkiem zresztą słusznie) doklejone na siłę. Także Blizzard ma sumieniu stracone godziny w życiu młodych graczy. Przez to, że swoimi grami próbuje trafić w gusta casuali i hardkorowców, tworzy przesadzone systemy progresji, onieśmielające nachalnym grindem. Ot, gwiazda miesiąca, Overwatch – odblokowywanie łupów dla swoich bohaterów zaprojektowano tak, żeby prawie nikomu nie udało się zdobyć wszystkich. W nadchodzącym trybie rywalizacji można odblokowywać złote skórki broni – każda taka skórka to jednak 300 (!!!) wygranych gier. Nawet gdyby co drugi 10-minutowy mecz kończyć wyraną, potrzeba 100 godzin nieprzerwanej gry na odblokowanie jednej złotej broni i ponad 2000 godzin, aby odblokować ją u każdego bohatera. Że w tym czasie można byłoby się nauczyć perfekcyjnie języka obcego, to już inna sprawa…
Dziś coraz mniej jest gier skierowanych do konkretnej grupy graczy. Podobnie jak Blizzard, także inni twórcy starają się zadowolić wszystkich.
W efekcie zamiast różnorodnych gatunkowo gier, zwyczajowo już dostajemy miks gry akcji i skradanki z elementami RPG i zręcznościowymi lub logicznymi minigrami zaszytymi w głównej grze. Mapa zapełniona ikonkami to też klasyka rocka i niemal każdy tytuł daje nam możliwość wygodnego przemieszczania się po niej: konno, parkourem, samochodem, linką z hakiem lub w jakiś jeszcze bardziej szalony sposób.
W końcu dojdziemy do punktu przełomowego, gdy gracze zaczną się skarżyć, że gramy ciągle w to samo. Wtedy nasza skłonna do przesady branża znajdzie nowy obiekt upodobań i zostaniemy zalani zupełnie nowym rodzajem gier (tylko błagam, niech nie będzie to VR). Dlatego kochajmy długie gry, póki powstają.
Informacje dodatkowe:
Może Ci się spodobają