Rok 2004 fanowi przygodówek kojarzy się głównie z wysypem darmowych gier tego typu. Wtedy właśnie pojawiły się No-Action Jackson czy 7 Days a Skeptic. Pojawiła się także produkcja Apprentice II: The Knight's Move, która ustaliła nowe standardy wśród gier przygodowych z komiksową grafiką.

 Wcielamy się w postać Piba, praktykanta szkoły, który po raz drugi musi stawić czoło Lordowi Ironcrowowi i jego złowieszczemu czarnemu rumakowi. Pib postanawia rozprawić się raz na zawsze ze złem, więc czarodziej obdarowuje go magią i możliwością jej używania.

 Na pewno każdy fan gier pamięta, że LucasArts i Sierra specjalizowały się w produkcji przygodówek. Tym bardziej cieszy wieść, że Apprentice II jest stylizowany w duchu tamtych gier. Starszym graczom z pewnością przypominać się będą Simon the Sorcerer i Monkey Island.

 Aby dotrzeć do złego Lorda, rozwiążemy mnóstwo zagadek, przejdziemy wiele lokacji i questów, będziemy musieli rozmawiać ze wszystkimi napotkanymi postaciami (w tym także z tymi, których rady zaszkodzą naszemu bohaterowi). Będziemy rozwiązywać także...puzzle. Fan tego typu gier może zacierać ręce.

 Mimo wszystko, zagadki nie są zbyt trudne. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że spędzimy przy nich całe popołudnie, na drugi zaś uświadamiamy sobie, że nie taki diabeł straszny jak go malują, za trzecim natomiast widzimy ją już rozwiązaną.

 Grafika jest niezła, aczkolwiek nie powalająca i - jak komuś nie przypadła do gustu mocno rysunkowa konwencja w stylu "Chłopaki nie płaczą" - może zacząć czekać na jutrzejszą recenzję. Mimo wszystko, jak już wspominałem przypomina produkcje stworzone przez gigantów rynku przygodówek, więc kwestię tą zakończę kultowym dialogiem "a mnie się podoba".

 Apprentice II: The Knight's Move to z pewnością obowiązkowa pozycja dla każdego fana gier przygodowych. Pozostali mogą, choć nie muszą się z nią zapoznać. W produkcji denerwuje głównie zbyt łatwy poziom zagadek i waga, ale także brak tego czegoś...Mimo wszystko polecam.