Rekordy online
Broken Age
Kickstarter to sposób na wyłudzenie pieniędzy, mówili. Same średniaki powstają, mówili. Bez wydawniczego bata nad sobą, developer zrobi wszystko na pół gwizdka, mówili. No i się mylili.
Broken Age, jako pierwszy tytuł ufundowany przez Kickstartera, w ogóle znajdował się w trudnym położeniu. Niektórzy gracze to bowiem stwory o paskudnej naturze – albo przesadnie krytyczni, albo oczekujący zbyt wiele. Spodziewali się zapewne, że za 3 miliony dolarów Double Fine stworzy produkcję o rozmachu Skyrima. Niestety, tak to nie działa: średni budżet wysokiej jakości gry wideo to kilkadziesiąt milionów dolarów, a w niektórych przypadkach sięga nawet kilkuset milionów. W porównaniu z takim Rockstarem, studio Tima Schafera robiło grę za kieszonkowe na waciki.
Na szczęście po pięciu godzinach spędzonych w świecie Velli i Shaya mogę powiedzieć tylko jedno: zgromadzone fundusze wykorzystano doskonale, tworząc nowoczesną, a jednocześnie przyjemnie oldskulową przygodówkę, która spodoba się zarówno starym wyjadaczom, jak i osobom, które do tej pory omijały gatunek szerokim łukiem.
Świetny jest przede wszystkim scenariusz. Od czasów Monkey Island Tim dojrzał jako scenarzysta – dialogi są zabawne, ale w niewymuszony sposób, a humor bazuje na wysmakowanym absurdzie, a nie slapstikowych gagach. W pamięć zapadają też bohaterowie, ale nie powinno to dziwić, skoro ożywiają ich głosy m.in. Elijah Wooda, Jennifer Hale i Jacka Blacka.
Zresztą, cała realizacja stoi na najwyższym poziomie. Muzyka nagrana przez orkiestrę symfoniczną, cudowny styl graficzny, który przywodzi na myśl ruchome obrazy, a nawet takie drobnostki jak menu główne – dawno nie było przygodówki równie pieczołowicie przygotowanej.
Oczywiście, w nadchodzących dniach, gdy Broken Age trafi już do oficjalnej sprzedaży, naczytacie się wielu komentarzy malkontentów. Że nie ma tu żadnych innowacji, że budżet można było rozdysponować lepiej, że na drugi akt trzeba czekać kilka miesięcy, że zagadki są za proste, że życie kiedyś było łatwiejsze, a ludzie weselsi itp. Wiecie co? Nie słuchajcie ich. Broken Age to naprawdę fajna, klasyczna przygodówka, przy której spędzicie z uśmiechem na ustach kilka godzin. Tylko tyle? Moim zdaniem – aż tyle.
1