grywalność
wiele budowli obronnych
teoretyczna nieskończoność gry
brak muzyki
po długiej grze zaczyna być zawsze tak samo
INFORMACJE
Gatunek: Strategiczne
Licencja: freeware
Data wydania: 2006
Pobrań: 2390
Producent: Darkcoder
Wymagania sprzętowe:
CPU 300 MHz, 64 MB RAM, 16 MB VRAM, DirectX 9.0b lub nowszy
CPU 300 MHz, 64 MB RAM, 16 MB VRAM, DirectX 9.0b lub nowszy
Dodatkowe opcje:
Rekordy online
Rekordy online
Język: Angielski
INNE Z TEMATU
Castle Defender
OCEŃ
Jak powszechnie wiadomo, zamki powinno się budować na zboczach, w zakolach rzek i innych podobnych miejscach. Wszystko to ma swój jeden cel - stworzyć dogodne warunki do obrony. A co jeśli tak ważny budynek zostanie wzniesiony na równinie, gdzie próżno szukać czegoś zasłaniającego horyzont? Jedyne co pozostaje w takiej sytuacji to... obwarować się!
Grę zaczynamy skromnie, z malutką kwaterą główną, którą zresztą trudno tym mianem tytułować. Prymitywna chałupka pośrodku pustyni i trochę złota w magazynie to wszystko z czym stajemy do obrony w pierwszej chwili. Zmysł strategiczny powinien podpowiadać, aby wspomóc się paroma umocnieniami. Te dzielą się na trzy grupy: wieże, doły oraz ściany. Przeznaczeniem pierwszych jest oczywiście eliminacja przeciwników (i nawet ich pocisków) nim ci znajdą się zbyt blisko. Z kolei wszystkie doły jednorazowo spowalniają wrogów, czyniąc z nich łatwe cele, a ponadto mogą zadać im rany (dół z kolcami). Ostatnie ze środków obrony - ściany - powstrzymują natarcie przyjmując impet uderzenia "na klatę", dopóki nie zostaną rozbite.
Trwanie w epoce prehistorycznej, jeśli chodzi o obronę, jest bardzo złym pomysłem. Kamienie i błoto przestają wystarczyć, więc szybko przychodzi potrzeba rozwijania technologii. Płacąc za każdym razem nieco większą kwotę, można podnieść poziom technologiczny umocnień. Ma to swoje dwie dobre strony. Co pięć poziomów możliwe staje się wznoszenie lepszych (i droższych) budowli obronnych, a co dziesięć ulepszeniu ulega centralna baza. Pomocną funkcją okazuje się również możliwość sprzedania umocnień w celu odzyskania miejsca i połowy zainwestowanych kosztów, dzięki czemu z łatwością można dokonać niezbędnych ulepszeń sieci defensywnej.
Kolejni wrogowie przybywają podzieleni na grupy tworząc kolejne fale. Na początku spotkamy jedynie piechotę wyposażoną w tarany, by następnie odpierać już wieże oblężnicze. Wrodzy inżynierowie z pewnością nie śpią i z kolejnymi falami zmuszeni będziemy do odpierania coraz lepszych machin wojennych - katapulty, czołgi, sterowce, myśliwce... Bez solidnego zaplecza takie ataki szybko kończą się napisem "Game Over", tym bardziej, że po każdym przejściu dwudziestu pięciu fal cały cykl się powtarza, ale wrogowie stają się znacznie silniejsi. Gwarantuje to teoretycznie nieskończoną grę, ale w praktyce wygląda to tak, że bez obsadzenia całej planszy najlepszymi wieżyczkami zmasowany atak bombowy kończy się po prawie dwóch sekundach... i nie chodzi mi tu o rozbicie się o obronę. Najśmieszniejsze jest to, że taki atak przychodzi po natarciach, które stosunkowo łatwo odeprzeć - łatwo się zagapić i... ulubiony napis graczy pojawia się na ekranie.
Dużym plusem jest w Castle Defender grafika - po zbudowaniu swoich umocnień można się im nawet przyjrzeć z bliska, co nie powoduje odrzucenia od monitora. Wręcz przeciwnie - solidna robota daje o sobie znać. Gorzej jest już w przypadku muzyki, której po prostu nie ma. Komuś przypadnie to może do gustu, ale ja zdecydowanie wolę jak coś pobrzękuje z głośników podczas grania. Tak pozostają jedynie odgłosy wystrzałów, przez co równie dobrze gra się bez dźwięku.
Gdyby ta gra była trochę lepsza, to bez żadnego wahania w odpowiedniej rubryce znalazłoby się złoto. Niestety, drobne błędy sprawiły, że teraz znajduję się tam "jedynie" srebrny medal. Castle Defender niewątpliwie ma potencjał, ale podczas grania czegoś mi brakowało, może większej komplikacji, może większych wyzwań? Mimo wszystko warto zagrać i na własnej skórze przekonać się jak długo uda się przetrwać.
Sterowanie kamerą:
- - oddalenie
+ - przybliżenie
kursory - poruszanie
Grę zaczynamy skromnie, z malutką kwaterą główną, którą zresztą trudno tym mianem tytułować. Prymitywna chałupka pośrodku pustyni i trochę złota w magazynie to wszystko z czym stajemy do obrony w pierwszej chwili. Zmysł strategiczny powinien podpowiadać, aby wspomóc się paroma umocnieniami. Te dzielą się na trzy grupy: wieże, doły oraz ściany. Przeznaczeniem pierwszych jest oczywiście eliminacja przeciwników (i nawet ich pocisków) nim ci znajdą się zbyt blisko. Z kolei wszystkie doły jednorazowo spowalniają wrogów, czyniąc z nich łatwe cele, a ponadto mogą zadać im rany (dół z kolcami). Ostatnie ze środków obrony - ściany - powstrzymują natarcie przyjmując impet uderzenia "na klatę", dopóki nie zostaną rozbite.
Trwanie w epoce prehistorycznej, jeśli chodzi o obronę, jest bardzo złym pomysłem. Kamienie i błoto przestają wystarczyć, więc szybko przychodzi potrzeba rozwijania technologii. Płacąc za każdym razem nieco większą kwotę, można podnieść poziom technologiczny umocnień. Ma to swoje dwie dobre strony. Co pięć poziomów możliwe staje się wznoszenie lepszych (i droższych) budowli obronnych, a co dziesięć ulepszeniu ulega centralna baza. Pomocną funkcją okazuje się również możliwość sprzedania umocnień w celu odzyskania miejsca i połowy zainwestowanych kosztów, dzięki czemu z łatwością można dokonać niezbędnych ulepszeń sieci defensywnej.
Kolejni wrogowie przybywają podzieleni na grupy tworząc kolejne fale. Na początku spotkamy jedynie piechotę wyposażoną w tarany, by następnie odpierać już wieże oblężnicze. Wrodzy inżynierowie z pewnością nie śpią i z kolejnymi falami zmuszeni będziemy do odpierania coraz lepszych machin wojennych - katapulty, czołgi, sterowce, myśliwce... Bez solidnego zaplecza takie ataki szybko kończą się napisem "Game Over", tym bardziej, że po każdym przejściu dwudziestu pięciu fal cały cykl się powtarza, ale wrogowie stają się znacznie silniejsi. Gwarantuje to teoretycznie nieskończoną grę, ale w praktyce wygląda to tak, że bez obsadzenia całej planszy najlepszymi wieżyczkami zmasowany atak bombowy kończy się po prawie dwóch sekundach... i nie chodzi mi tu o rozbicie się o obronę. Najśmieszniejsze jest to, że taki atak przychodzi po natarciach, które stosunkowo łatwo odeprzeć - łatwo się zagapić i... ulubiony napis graczy pojawia się na ekranie.
Dużym plusem jest w Castle Defender grafika - po zbudowaniu swoich umocnień można się im nawet przyjrzeć z bliska, co nie powoduje odrzucenia od monitora. Wręcz przeciwnie - solidna robota daje o sobie znać. Gorzej jest już w przypadku muzyki, której po prostu nie ma. Komuś przypadnie to może do gustu, ale ja zdecydowanie wolę jak coś pobrzękuje z głośników podczas grania. Tak pozostają jedynie odgłosy wystrzałów, przez co równie dobrze gra się bez dźwięku.
Gdyby ta gra była trochę lepsza, to bez żadnego wahania w odpowiedniej rubryce znalazłoby się złoto. Niestety, drobne błędy sprawiły, że teraz znajduję się tam "jedynie" srebrny medal. Castle Defender niewątpliwie ma potencjał, ale podczas grania czegoś mi brakowało, może większej komplikacji, może większych wyzwań? Mimo wszystko warto zagrać i na własnej skórze przekonać się jak długo uda się przetrwać.
Sterowanie kamerą:
- - oddalenie
+ - przybliżenie
kursory - poruszanie
KOMENTARZE
Guardian
+0
2006-07-11 18:39:06
Proponuję jeszcze przeczytać plik pomocy dołączony do opakowania - droższe nie musi oznaczać lepsze i uniwersalne.
Gość
+0
2006-07-11 15:08:00
buuu:( po 50 fali wszystko idzie od poczatku tylko ze wszystko jest o wiele silniejsze i zginalem na momencie gdy po raz trzeci wszystko od poczatkus szlo :P juz nawet tego uruchamiac nie chce
Gość
+0
2006-07-11 14:00:51
Fakt, ale tutaj można samemu skończyć, jak zobaczymy, że gra się od początku.
BTW: Wszystkie MMORPGi nie mają końca i są kiczowate! Tibia, MU, Lineage 2 to szajs :)
Gość
+0
2006-07-11 13:56:57
Heh bezsensu jest gra która nie ma końca. :( Ale cisne dalej... moze przy 100 fali coś dostane :) hehe
Gość
+0
2006-07-11 13:18:45
Ta gra jest super! Szkoda, że jest tak mało tych poziomów - z wieżą o 2 poziomy technologiczne zacofaną pokonywałem najnowocześniejszych wrogów. Grze dałem złoto, bo pomimo kilku wad całkowici na nie zasługuje.
Gość
+0
2006-07-11 08:48:17
Jakby nie to, że około 30 fali gra zaczyna się od nowa, to by dostała odemnie złoto.
(1) Poprzednia 1 2