Wydobywanie złota nie należy do najprostszych zajęć. Zarobek spory, ale ile przy tym niebezpieczeństw! A najgorzej, gdy utknie się w jaskini bez szans na szybkie wyjście. Jedyne co można zrobić to próbować się z niej wydostać napychając przy okazji kieszenie cennym kruszcem. Takie zadanie stanęło przed głównym bohaterem Cave Jumper.  Na pewno nie będzie łatwo. Na górnika, którego jedynym źródłem światła jest lampka na kasku i nieliczne pochodnie, czyhają podziemne "potwory" - wielkie pająki, potężne nietoperze, ożywione kościotrupy, futrzaste misie. Poza tym groźne są wysokości, z których upadek powoduje utratę jednego serduszka, a skały są niezwykle śliskie i o wypadek nie trudno. Na szczęście w podziemiach można znaleźć kilka pomocnych przedmiotów - dynamit do wysadzania skał i odkrywania przejść, linę do opuszczania się na niższe poziomy i bateryjki do lampki. Broń podręczna, kilof do miotania, występuje w nieograniczonych ilościach i gnieździ się gdzieś w kieszeniach bohatera.  Bardzo ciekawie przedstawia się również mnogość ruchów. Dynamit po podłożeniu można kopnąć przed siebie, kilof wyrzucić wysoko w górę. Na początku koordynacja palców może sprawiać kłopoty, szczególnie przy podkładaniu dynamitu (jednoczesne wciśnięcie ctrl+strzałka w dół), ale po kilku próbach można się przyzwyczaić.  Produkcja The Games Page zaskakuje nie tylko bardzo starannym wykonaniem szczegółów graficznych, np. rozchlapywana woda czy tor lotu opadających monet, ale rozdzielczością! Nie wiem dlaczego, ale rozmiary (w oknie) obrazka 160x120 jest o tyle nietypowa co dziwna. Przynajmniej widok w pełnym wymiarze ekranu zwiększa się dwukrotnie. Z drugiej strony, to właśnie chyba dzięki temu miałem wrażenie, że znów siedzę przy moim Atari i korzystam z joysticka. Gra posiada niezwykłą grywalność, której pozazdrościć mogą inne platformówki.