Jeśli lubicie wykorzystywać swoje szare komórki do rozwiązywania łamigłówek, a przy okazji nie gardzicie czekoladą, powinniście zasiąść do Chocolate Castle. Przygotowane przez autora zagadki z pewnością przykują was do monitora swoją słodką otoczką.

 W sposobie gry nie ma nic skomplikowanego. Na każdej planszy znajduje się od jednego do czterech rodzajów czekolady, które należy zjeść przy pomocy małego stworka odpowiedniego koloru. Problem polega na tym, że konsument znika po posiłku, więc najpierw należy wszystkie kawałki ze sobą połączyć i to w jak najmniejszej liczbie kroków. Dla uzupełnienia dodam, że raz zetknięte czekolady tego samego koloru nie mogą się już rozdzielić.

 Chocolate Castle zawiera sto dwadzieścia poziomów po czterdzieści na każdym z trzech poziomów trudności. Można mieć pewność, że komnata nr dwadzieścia na poziomie średnim jest trudniejsza od czterdziestej na łatwym. Zasługę w tym mają dodatkowe elementy jak klocki, kostki lodu lub przesuwny wąż. Kto upora się ze wszystkimi pokojami w zamku czekolady, będzie mógł być z siebie dumny.

 Chwile logicznego myślenia wspomaga bajkowa oprawa audiowizualna przygotowana jakby pod kątem młodszych graczy, ale znakomicie radząca sobie także ze starszymi. Po prostu wszystko jest czytelne i intuicyjne. Za uruchomieniem przemawiają także: lista wyników on-line (chociaż wysyłanie rekordów mogłoby być łatwiejsze) oraz edytor plansz. Każdy entuzjasta gier logicznych powinien chociaż spróbować.