Wśród gier freeware można często natrafić na skarby elektronicznej rozrywki, które największym tytułom ustępują zazwyczaj jedynie grafiką i/lub oprawą akustyczną. Niestety, można też rozczarować się, trafiając na produkcję ze świetnymi walorami wizualnymi, która niewiele więcej ma do zaoferowania.
„Dead Wake” należy do tej drugiej kategorii.

 Opisywany dziś przeze mnie tytuł należy do dość obszernego i lubianego gatunku strzelanek.  W tym wypadku mamy okazję postrzelać do różnej maści zombiaków, patrząc na siebie samego z lotu ptaka. Na tym polu niewiele nowego, no może poza tym, że twoim kompanem jest pies i że występuje tu dość zaawansowany silnik fizyczny, dzięki któremu większość przedmiotów całkiem realistycznie reaguje na siły na nie oddziałujące. A jest to dość ważne, gdyż ciekawą nowinką w recenzowanym tytule jest również system budowania barykad.

 Otóż każdego dnia zaczynamy na kilka minut przed zapadnięciem zmroku. W tym czasie nasi przeciwnicy zostawiają nas w spokoju, możemy więc odpowiednio się uzbroić, wyleczyć, uzupełnić amunicję, a także użyć myszki do poruszania pobliskich przedmiotów i ustawienia z nich barykady. Sam pomysł jest ciekawy, jednak jego realizacja pozostawia sporo do życzenia. Stawiane barykady są bardzo szybko przełamywane, a na dodatek często blokują możliwość strzału w znajdujące się za nimi zombie.

 Jak już jednak wspomniałem, „Dead Wake” posiada również świetny, jak na grę niekomercyjną, silnik graficzny. W ucho wpada znakomicie dobrana do ponurej atmosfery muzyka i szybkie, ciężkie kawałki towarzyszące zabijaniu (nie)umarlaków.

  Na tym jednak kończą się powody, by w ową produkcję zagrać, a zaczyna się nawał argumentów, dlaczego nie należy tego robić. Zaczynając od niesamowicie sztywnych i nienaturalnych animacji, poprzez brak możliwości konfigurowania sterowania (a domyślne poznajesz tylko z niezbyt intuicyjnie pojawiających się u góry ekranu podpowiedzi), irytujące i powtarzające się ciągle dźwięki (raniony pies ciągle piszczy jak zardzewiałe zawiasy, a główny bohater ochrypłym głosem rzuca takie żałosne teksty, że ręce opadają...), zupełnie zbędną i kiepską fabułę (w postaci niezbyt poprawnych tekstów przed każdym dniem), słabo zrealizowany system strzelania (przy tak dobrym silniku fizycznym dziwne jest, że trzeba dokładnie myszką namierzyć przeciwnika przed strzałem, gdyż inaczej kula nie trafi), aż po finałową, szybko dopadającą nudęęę, o innych babolach nie wspominając.

 Niestety, „Dead Wake” jest bardziej ciekawostką i materiałem, na którym można by zbudować grywalny tytuł, niż produkcją, która przykuje Cię sama z siebie do monitora. A szkoda, zmarnowano dość duży potencjał.