Rekordy online
Dumb Ways to Die 2: The Games
Trudno nie polubić sequela Dumb Ways to Die, ale twórcy zaczynają stąpać po granicy dobrego smaku.
Dla osób nie w temacie: Dumb Ways to Die zaczęło się jako kampania promująca bezpieczeństwo w komunikacji miejskiej – w dość obrazowy sposób pokazująca (na przykładzie animowanych postaci), co może stać się z tobą, jeśli będziesz robił głupie rzeczy. Najlepiej obejrzeć po prostu oficjalny teledysk, który zebrał już ponad 100 milionów wyświetleń:
Towarzysząca kampanii gra mobilna jest bardzo prosta: polega na wykonywaniu serii minizadań w jak najkrótszym czasie. Ot, trzeba na przykład przeskoczyć w odpowiednim momencie nad płotkami pod napięciem, zamknąć jak najszybciej wszystkie drzwi i okna lub odgonić nadpływające z każdej strony piranie. Zabawa robi się emocjonująca, gdy z każdym zadaniem czasu na jego wykonanie jest coraz mniej, a my mamy dosłownie chwilę, by zorientować się, co trzeba zrobić. Zadań jest dużo, są one różnorodne – ot, świetna rozrywka na wolną chwilę. Pod warunkiem, że nikogo nie ma w pobliżu, bo grając w Dumb Ways to Die 2 wygląda się – nomen omen – naprawdę głupio. (Moja dziewczyna dziwnie na mnie patrzyła, gdy w jednej chwili obłąkańczo machałem palcem po ekranie, a w następnej próbowałem delikatnie balansować smartfonem, wydając przy tym bliżej nieokreślone dźwięki).
Gra jest naprawdę fajna i chociaż wzbogacono ją o obowiązkowe mikropłatności, nie ma specjalnego przymusu, by z nich korzystać. Można równie dobrze bawić się za darmo.
Przeszkadza mi tak naprawdę tylko jedno: twórcy próbują nam wmówić, że w całej tej maszynce do zarabiania pieniędzy, chodzi o coś więcej niż o czystą rozrywkę. Że wykonując absurdalne zadania w stylu ślizgania miny po lodzie, przyczyniamy się do zwiększenia bezpieczeństwa i ogólnej wrażliwości społecznej. Hm, szczerze wątpię. Równie dobrze można by powiedzieć, że Angry Birds uczy nas balistyki.
Pomijając to wciskanie kitu, które ma jakoś usprawiedliwić kreskówkową brutalność gry, trudno jej nie polecić. Co prawda to wciąż tylko banalny zabijacz czasu, ale przynajmniej nie tak uzależniający jak C(l)ash of Clans czy ta dziwna gierka z Kim Kardashian.