Dawna Japonia, w czasie kiedy nikt z ziemi nie zbiera zbóż, oczom braknie łez, a armie zbroją się po zęby, wcielamy się wyszkolonego w sztuce skradania się i podchodzenia ninja, którego zadaniem jest przekraść się przez wrogie tereny, pozostając niezauważonym.

 Należąca do gatunku gier zręcznościowych Super Secret Ninja (SSN) nawiązuje zarówno pod względem grafiki, jak i pomysłu do pierwszych telewizyjnych gier arcade. Jedynym dostępnym narzędziem jest lina, na której możemy się podciągać, rozhuśtać lub opuszczać z jednej platformy na drugą. Mało tego, bohater potrafi skakać i poruszać się w dowolnym kierunku.

 Aby przeżyć musimy przemieszczać się bezgłośnie i szybko tak, aby nie usłyszeli strażnicy. Jeśli zostaniemy zauważeni przez więcej niż dziesięciu zbrojnych lub będziemy zbyt powolni w działaniach to bohater z powodu wstydu i upokorzenia rzuci się w otchłań.

 Tak w skrócie prezentuje się rozgrywka. Po rozpoczęciu zabawy minęło trochę czasu zanim przyzwyczaiłem się do sterowania i dynamiki. W wymaganiach sprzętowych zabrakło "zręczne palce". Niestety nigdzie nie znalazłem opcji zapisu stanu gry. Za każdym razem, gdy bohater poczuł się upokorzony, zaciskałem zęby i zaczynałem grę od początku.

 Cisza, która otulała mnie podczas rozgrywki nadaje się do horrorów, a nie do gry zręcznościowej. Najbardziej tęskniłem za efektami audio, chociażby odgłosem stąpania. Mimo wszystko, brak dźwięku nie przeszkadza tak bardzo, żeby nie można było wczuć się w role bezszelestnego wojownika.

 Dołączona do gry instrukcja objaśnia sterowanie, które jest bardzo proste i intuicyjne.

 SSN oferuje dobrą zabawę, jednak na krótką chwilę. Starszym graczom, ze względu na prostą grafikę przypomni dawne dobre czasy komputerów Commodore i Atari.