Po męczącym tygodniu i pracowitym weekendzie, nie za bardzo mam ochotę siadać do gry, która wymaga ode mnie więcej myślenia niż nauka programu telewizyjnego. Znakomitym rozwiązaniem na rozluźnienie jest poczucie się ostatnią nadzieją ludzkości i totalna rozwałka wszystkiego co stanie na drodzie.

 Facewound nie ma fabuły, a przynajmniej nic mi o niej nie wiadomo, chociaż przebrnąłem chyba przez wszystkie dostępne informacje o grze. Gracz wciela się w osobnika, którego celem jest zabijanie, mordowanie, pozbawianie życia, eksterminacja i anihilacja. Naprzeciwko, niczym w kolejnej odsłonie Nocy Żywych Trupów, kohortami wręcz nadchodzą zombie, ale są one tylko jednym z objawów postkatastroficznego stanu planety. Inne to wszechobecne odpady radiokatywne oraz stworzenia, które zaistnieć mogły tylko przez eksperymenty genetyczne - latające mózgi, wielkie pchły, chodzące na szczudłach wielkogłowe mutanty. Na szczęście dostępna broń jest w stanie pokonać ich całkiem szybko, w efekcie czego przez plansze przechodzi się jak Alice w Resident Evil.

 Wykonując główny cel, zbiera się wypadający z wrogów pluton. Gdy w plecaku będzie już odpowiednia ilość, można dokonać zakupu lepszego uzbrojenia. Wybór jest olbrzymi, szczególnie jak przystało na dwuwymiarową strzelankę - kilka rodzajów pistoletów i karabinów. Dodatkowo broń ciężka, taka jak miotacz ognia czy bazooka. Na szczęście autorzy nie pokusili się o konieczność zdobywania do nich amunicji. Dzięki temu po skończeniu jednego magazynka, następny rozpoczyna się zaraz po przeładowaniu.

Bardzo interesującą cechą tego tytułu jest możliwość spowolnienia czasu i spowolne wycelowanie niczym w Matrixie. "Bullet time" jest z powodzeniem stosowany w wielu strzelankach i zawsze bardzo podoba się odbiorcom. Tutaj, aby skorzystać z tej zdolności, wystarczy pozbyć się kilku przechodniów i tym samym zregenerować energię.

 Produkcja Facepunch Studios była tworzona od trzech lat. Kiedy po dłuższej przerwie okazało się, że nikt nie jest zainteresowany kontynuowaniem prac, jeden z autorów wygrzebał najnowszą wersję i udostępnił jako freeware. Przez to co jakiś czas może się wysypać, a niektóre bronie wiszą w powietrzu zamiast leżeć w dłoni. Ponadto pod zwykłymi klawiszami ukryto masę cheatów, które można uaktywnić przez pomyłkę, obsługując WASD służące do poruszania postacią.

Od strony audiowizualnej Facewound prezentuje się więcej niż przyzwoicie. Od strony dźwiękowej trochę gorzej, bo dynamiczna muzyka nudzi się po kilku minutach, a wśród dźwięków nie ma jęków zabijanych wrogów, bo albo już nie żyją, albo nie mają strun głosowych. Grafika jest lepszą częścią - ogień i woda są wizytówką dobrego grafika i animatora. Tak samo atakujące stwory i przewijające się tła. Jedynie z dojrzeniem celownika miałem spore problemy. Dzięki takiej oprawie, Facewound to jedna z lepszych strzelanek platformowych w jakie grałem. Szkoda, że nigdy nie doczeka się wersji finalnej.