No cóż, to chyba jakaś norma, że 90% gier Alawaru dostaje u nas srebro. Norma powiadam, to moje nowe Ferrari nie ma z tym nic wspólnego!  Nie inaczej jest i w przypadku Flower Quest, ot kolejna dobra produkcja z kilkoma mankamentami nie pozwalającymi uzyskać jej złota (które to jest zarezerwowane nie dla bardzo dobrych gier, ale dla wybitnych). Naszym celem jest pomóc małej wróżce w oczyszczeniu planszy poprzez łączenie dwóch lub większej ilości kwiatów pnączami. Całość przypomina nieco zabawę w puzzle, na planszy (jej kształt może być różny, z przeszkodami lub bez) widzimy losowo pojawiające się rośliny, a my musimy widoczne knieje przestawiać za pomocą myszki o 90 stopni, tak by doprowadzić „drogę” pomiędzy kwiatami i jednocześnie stworzyć reakcję wybuchową zdobywając punkty. Najlepiej spojrzeć na załączonego screena, aby zorientować się nieco w sytuacji. Oprócz standardowych levelów trafimy też na bonusowy, w których musimy jak najszybciej łapać spadające rośliny za pomocą myszki. Grafika jest przede wszystkim czytelna i prosta. Niestety, dość brzydkie rysunki tła nie są w stanie przykuć na dłużej, najtrafniej nazwać ją zbyt ubogą. Dźwięk i muzyka również nie są mistrzostwem świata, ale przynajmniej nie trzeba ich wyłączać.  Główną wadą, jak wielu podobnych produkcji, jest schematyczność i oklepany gameplay. Tego typu gier jest na pęczki, jednak jeśli komuś nie mało to polecam na wolne chwile.