Kreskówki, w których bohaterowie posługują się potworami do walki przyciągają dzieci na całym świecie, dzięki czemu są niezwykle dochodowym interesem. Najbardziej znana z nich - Pokemony, zarobiła miliony na gadżetach, ubraniach, jedzeniu i innych rzeczach z rysunkami postaci z owego serialu. Po co o tym mówię? By bezboleśnie przejść do głównej części recenzji Humpsters.

  Tytułowe Humpstery to pokraczne stworzenia służące do walki. Ich główną cechą jest fakt, iż są składakami - do stworzenia owego potworka jest wymagana głowa i członki, którymi będzie on walczył. Najciekawszy jest fakt, iż można doń dokładać niezliczone ilości części, nie ma dla niego ograniczeń. By wygrać z oponentem, należy odpowiednio ustawić części na naszym podopiecznym - kończyna podczepiona  w złym miejscu może odpaść, wystawiając głowę na cios przeciwnika. Gdy już przygotujemy Humpstera do walki, czas wejść na ring. Niestety, podobnie jak we wspomnianej wcześniej kreskówce, nie możemy nim sterować, jego ruchy są niezależne od naszej woli. Jeśli uda nam się wygrać, uzyskujemy parę części od poległego w boju. Na szczęście przegrana nie oznacza oddania ekwipunku, co jest jednak pewną niesprawiedliwością względem komputerowego oponenta i ułatwieniem dla gracza.

  Największą wadą całości jest fakt, iż jest okropnie krótka - pokonanie tylko czterech przeciwników nie trwa dłużej niż kilka minut. Szkoda, gdyż widać w tej produkcji potencjał, który nie został w pełni wykorzystany.

  Strona graficzna jest piękna i niezwykle klimatyczna, sam wygląd Humpsterów zasługuje na piątkę. Podobnie ma się rzecz z muzyką - twarda, mocna melodia w tle oddaje klimat niezbyt legalnych walk potworów żywcem wyjętych z cmentarza.

  Humpsters to niezwykła, klimatyczna i wciągająca produkcja. Jej jedyną wadą jest niezmiernie krótka żywotność. Mimo to może służyć jako przyjemny przerywnik podczas codziennych zajęć przy komputerze.