Rekordy online
My First Skydiving Academy
Opisywana gra jest dość kontrowersyjna poprzez pomysł. Uprzedzam też - My First Skydiving Academy nie jest produkcją przy której spędzicie długie godziny. Wręcz przeciwnie - zapewne po kilku minutach odejdzie ona w zapomnienie. Jednak te kilka minut które ja spędziłem przy grze było nadzwyczaj przyjemne.
Czarny humor który akurat mi sie podobał, może nie przypaść do gustu innym. Przedstawmy sytuację: Leci sobie samolot i nagle z tego oto samolotu wypada dziecko. Niemowlak dokadniej. Naszym zadaniem jest tak sterować niemowlakiem, aby szczęśliwie (?) doleciał do końca planszy. Po drodze mijamy (bądź uderzamy) w skały, drzewa, różnego rodzaju obiekty latające (sępy, nietoperze, pterodaktyle) a przy każdym bliskim kontakcie z tymi przeszkadzajkami dostajemy szczegółowe informacje na tenat zwichniętej rączki, złamanej nóżki czy stłuczonej główki.
Poza mordowaniem całych zastępów takich rozkosznych pociech, gra polega na nabijaniju jak największych wyników punktowych. Kiedy przez kilka sekund nie uderzamy w nic (to nie takie proste) zwiększamy prędkość i... zaczynamy płonąć niczym meteor w atmosferze. Jest to na tyle ciekawa właściwość, że napotkane fruwajki zostają zniszczone a my robimy coraz większe kombosy.
Kiedy już dotrzemy do końca pierwszego levela czeka nas drugi a potem trzeci. Niestety tylko tyle. Na plus jednak można zaliczyć pewne zróżnicowanie tych leveli. W Sępiej Dolinie jak nazwa wskazuje mijamy przemiłe ptaszki, nadziewamy się na kaktusiki, a to wszystko w skąpane w blasku zachodzącego słońca. W dżungli za to mamy palmy, chaszcze, pterodaktyle i ciekawe tła. Natomiast w ostatnim levelu arktycznym wszystko jest oczywiście biało-niebieskie a na końcu czeka na nas... Yeti.
Jak widać oprawa graficzne prezentuje się wyśmienicie, choć niektórym może nie podobać się jej prostota. Jednak IMO trudno nie docenić oszczędnej estetyki i idealnie dobranych kolorów. Równie dobrze prezentuje się oprawa dźwiękowa. Towarzyszy nam motyw przewodni z filmu Top Gun który pasuje idealnie do "lotniczego" charakteru gry, a odgłosy mordowanych niemowlaków brzmią hm... realistycznie?
Pozostaje mi tylko orzec że twórca włożył w tą gierkę kawał naprawdę dobrej roboty. Polecam każdemu kto chce się rozerwać i akurat szuka kilkominutowej gierki. O ile nie odstrasza was nieco makabryczny humor, powinniście spędzić przy tej produkcji kilka miłych chwil.
Ale plus przynajmniej za 18+ ;)
[Strach to się bać takich fanatyków religijnych jak ty, pełni współczucia nabytego przez umoralniającą telewizje. Pewnie jesteś jednym z tych którzy uważają, że gry mają ogromny wpływ na naszą psychikę i że produkcje typu GTA należy zakazać. Żal mi takich ludzi~ N]
PIERWSZY
gra POLEGA na zadawaniu jak największego bólu a nie omijaniu przeszkód. Mimo to nikt nie wnosił o dodanie znaczka 18+
DRUGI
tutaj natomiast mordujemy całe miliony. Co z tego że nie widać tego dokładnie, chyba wiadomo że jak spuszczamy atomówki jedna po drugiej to ludzie giną. I to nawet kalecy, staruszkowie, dzieci też. i to w jakich ilościach.
W innych serwisach gra odniosła spory sukces, a ludzie zwracali uwagę na ciekawą rozgrywkę i dopracowaną grafikę, a nie dylematy moralne.
Jestem przekonany że postać niemowlaka miał służyć rozśmieszeniu a nie polityce antyrodzinnej. Przydałoby się chyba trochę dystansu, to tylko gra.
PS: Znaczek 18+ wstawiłem dla świętego spokoju, chcociaż nie wiem czym mógłby się spaczyć 12-latek w to grający.
btw jakby zamiast niemowlaka było co innego to gra nie była by już taka fajna... Może dajmy każdej grze znaczek +18 gdzie tylko kogoś można zabić ? Tutaj nawet nie ma krwi ! wiec o czym wy mówicie...
[Ja nic nie psułem :) ~ N]
"przy każdym bliskim kontakcie z tymi przeszkadzajkami dostajemy szczegółowe informacje na tenat zwichniętej rączki, złamanej nóżki czy stłuczonej główki".
"Poza mordowaniem całych zastępów takich rozkosznych pociech, gra polega na nabijaniju jak największych wyników punktowych."
Nawet gdyby były tu zwierzęta, to ten twór byłby chory. Rozpierdalamy dzieci o skały.
"Gra nie zasługuje na znaczek 18+ bo trudno zaliczyć do przemocy uderzanie czarnego cienia w inne cienie. Szczególnie że odwzorowanie świata przedstawionego jest naprawdę nikłe".
Czego oczy wyraźnie nie widzą, tego nie ma? Ośmilatek domyśli się co zrzuca.
"Co do dzieci w beczce - oczywiście byłem oburzony. Ale to jest inna rzeczywistość - wirtualna".
To teraz czekam tylko na kontynuację. Najlepiej o jakimś równie niewinnym tytule "Kto raz się sparzy, na zimne dmucha", która będzie polegała na zabijaniu i gwałceniu wirtualnych matek małych dzieci (cień, żeby nie było). Najlepiej jak bonus będzie za złamanie z chrzęstem kręgosłupa, a slogan "Zabijać, gwałcić i rabować koniecznie w tej kolejności". Sądzę, że My First Skydiving Academy przegina przysłowiową pałę i nie ma znaczenia czy wirtualnie.
"Nie popieram mordowania nikogo, ale w Quake'a lubię czasem pograć. I wcale mi nie żal botów."
Postacie w Quake to żołnierze, a tu rzucamy bezbronnym niemowlakiem i jak rozumiem naszym celem jest go jak najbardziej zmaltretować, więc porównujemy jakby inne kategorie. Quake też lubiłem. Za samo robienie z niemowląt krwawego pulpeta "zjechałbym" ją jak ogłupiającego Sword Dance.
"Muzyka jest kradziona".
Bez komentarza.
"A gdyby usunąć dzieci z roli głównej a wstawić, dajmy na to zdalnie sterowane beczki [wiem głupi przykład] gra dalej byłaby tak samo interesująca".
Niestety w tej grze w roli głównej są niemowlęta, prawda?
Większość dzieciaków i tak ściągnie, ale podsumowując również przyłączam się do prośby o znaczek 18+. Dla spokoju sumienia i ostrzeżenia rodziców, jeśli sprawdzają w co ich dziecko gra przed komputerem. Oraz aby mogli ufać VG. Pierwszy sygnał już jest w pierwszym komentarzu. Ta gra ma niezły odchył od ogólnie przyjętych wartości ludzkich. Zasługuje na 18+.
Jeżeli gra jest na kilka minut to nie znaczy że nie ma nic do zaoferowania. Tak jak z jedzeniem - możesz się rozkoszować gługo kaczką po prowansalsku, ale od czasu do czasu przychodzi ochota żeby wrzucić na ruszt choćby snickersa. Tak samo z grami. W przerwie między oblivionem a neverwinter night's zrób sobie przerwę na jakiś mały przerywnik =)
Przyjemność sprawiało mi NIE mordowanie dzieci, ale własnie omijanie przeszkód, bo o to tu chodzi. Prywatnie jestem pacyfistą i muchy bym nie skrzywdził.
Pong? Pacman? Na upartego możesz porównać tą grę do prymitywnej ścigałki z pseudo-gameboyów sprzedawanych kiedyś na rynku po kilkanaście złotych. Wyposażoną dodatkowo w ciekawą grafikę i silnik fizyczny. No i ten nieszczęsny temat który jednego odrzuci drugiego odciągnie. Ale żeby robić takie wielkie halo? =]
Gra nie ma nic sensownego do zaoferowania i sam to zauważyłeś w pierwszych słowach recenzji pisząc, że gra jest na kilka minut. (Swoją drogą właśnie zauważyłem, że we wstępie stoi jak byk, że zabijanie dzieci w wirtualnej rzeczywistości sprawiło autorowi nadzwyczajną przyjemność. Mam nadzieję, że mieszkam daleko od niego ;))
Yhhh, kiedyś ludziom do szczęścia wystarczył pong albo inny pacman, a nie takie zboczenia.
(1) Poprzednia 1 2 3 Następna