Rekordy online
Overwatch
Blizzard stworzył wspaniałą grę, do której będzie się wracać latami dla samej przyjemności grania.
Jednym z większych problemów gier jest ich ekskluzywność – rozumiana jednak nie jako dostępność na jednej platformie, ale przeznaczenie dla dość ograniczonej grupy. Jeśli jesteś graczem, prawdopodobnie interesujesz się grami od lat, bezbłędnie posługujesz się padem lub combo mysz/klawiatura, rozumiesz też dość specyficzny język, którym mówią do nas gry, a który dla przybysza z zewnątrz bywa trudny i nieprzyjazny. Spróbuj kogoś, kto gra mało albo nie gra w ogóle, zachęcić do spędzenia paru minut przy Call of Duty, Destiny czy nawet Wiedźminie. Mógłbym się założyć, że większość osób – nieprzygotowana – odbije się od takiego doświadczenia, i to dość boleśnie.
Overwatch to druga gra Blizzarda, po Hearthstone, która ma odczarować „trudny” gatunek i sprawić, by zainteresował się nim nie tylko „hardkor” z klatki obok, ale też twoja dziewczyna i kumpel, który przygodę z grami zakończył w okolicach lat 90. Overwatch jest przyjazny, ma proste i przejrzyste zasady, wybacza błędy, a przede wszystkim piekielnie wciąga. Nawet gdy ciągle przegrywasz, nie czujesz straconego czasu, a jedynie chęć, by następnym razem podrasować nieco taktykę lub wybrać innego bohatera.
Jednocześnie jest to jedna z najbardziej złożonych strzelanek, w jakie miałem okazje zagrać. Im jesteś lepszy, tym bardziej wymagająca staje się drużyna przeciwna. Zaczynasz dogłębnie poznawać umiejętności każdego z 21 świetnie zaprojektowanych bohaterów, z łatwością blokować ataki tych, którzy na początku wydawali się nie do pokonania (siema, Bastion!) i regularnie być wyróżnianym jako autor „Najlepszego zagrania meczu”. Kolejne mecze przebiegają tak płynnie i są tak satysfakcjonujące, że najchętniej w tej właśnie chwili przerwałbym pisanie i wrócił na Battle.net.
Cały proces rozwoju w grze jest kosmetyczny. Za zdobywane punkty doświadczenia otrzymujesz kolejne poziomy, a razem z nimi skrzynie z łupami, które odblokowują nowe kwestie dialogowe, skórki, animacje itd. Trochę szkoda, że większość z nich to tak naprawdę śmieci, a naprawdę fajne łupy trafiają się raz na kilka godzin. Można też odblokowywać nowe ramki portretów… I na ten moment to tyle. Liczę, że Blizzard w tej kwestii nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
Czy Overwatch, ze swoimi 4 trybami gry i 12 mapami, jest wart 200 złotych, które życzy sobie za niego Blizzard? Moim zdaniem tak: to niezwykle udana, grywalna strzelanka drużynowa, która przyciągnie do gatunku wiele nowych osób. Oczywiście, czy przetrwa próbę czasu, jeszcze się przekonamy, ale jestem dobrej myśli.