Tego typu produkcji również nie brak na rynku. Jednak Paradise Pet Salon posiada w sobie "to coś", co sprawia, że ma się ochotę na więcej i więcej, czyli zaraża chorobą "jeszcze jednego etapu". A że to całkiem przyjemna choroba to proponuję wziąć L4 i chorować ile się da.

 Grę zaczynamy jedynie z marzeniami w głowie i paroma tysiącami dolarów w kieszeni, które ledwo starczają na wynajęcie pierwszego lokalu i jego wyposażenie. Naszym celem jest stworzenie prawdziwego imperium salonów zabiegowych dla zwierząt domowych. Zasady są bardzo proste, do salonu przychodzą klienci, którzy życzą sobie, abyśmy wykąpali, ostrzygli czy np. uczesali ich milusińskich. To od gracza zależy, jak rozdysponuje maszynami i w jakiej kolejności obsłuży klientów, którzy cierpliwością nie grzeszą. Całość ogranicza się jedynie do szybkiego klikania myszką, ale bynajmniej nie jest to wadą. Pieniążki zarabia się oczywiście za wykonywane zlecenia, ale także za nabijanie licznika combo, czyli bardzo szybko podejmowane decyzje. Gotówkę można wydać na zakup nowego wyposażenia lub ulepszenia starego (wtedy czynności wykonywane są dużo szybciej). Czynnikami decydującymi o zwycięstwie są tu zręczność oraz umiejętność szybkiego planowania. Na pochwałę zasługuje bardzo dobra oprawa audiowizualna. Co prawda nie pokuszono się o trójwymiar, ale zaprezentowana w kreskówkowej tonacji grafika rekompensuje to z nawiązką.

 Dlaczego więc przyznałem Paradise Pet Salon złoto? Przyznaję, że może gra nie wyróżnia się nadzwyczajną innowacyjnością, ale poziom, jaki sobą reprezentuje jest z pewnością ponadprzeciętny. Wzorowa realizacja, ciekawy i wciągający gameplay nie pozwoliły mi się oderwać od komputera na długie godziny - a to rzadkość dla tego typu produkcji. Polecam, dzieciom się pewnie spodoba.