klimat
oprawa audiowizualna
ruchy postaci
nuda i monotonia
za krótka
INFORMACJE
Gatunek: Przygodowe
Licencja: freeware
Data wydania: 2007
Pobrań: 905
Producent: Jonathan Lynch
Wymagania sprzętowe:
32 Mb RAM, Windows 95 (OSR2)/98/ME/2000/XP, DirectX 5 lub nowszy, karty graficzne i dźwiękowe zgodne z DirectX
32 Mb RAM, Windows 95 (OSR2)/98/ME/2000/XP, DirectX 5 lub nowszy, karty graficzne i dźwiękowe zgodne z DirectX
Dodatkowe opcje:
Rekordy online
Rekordy online
Język: Angielski
INNE Z TEMATU
Purgatorio
OCEŃ
Przygodówki to najbardziej, że tak powiem, rozciągliwy typ gier. Można za ich pomocą przedstawić praktycznie każdą książkę czy stworzyć egranizację niejednego filmu. Dlatego właśnie bardzo lubię ten, niestety powoli umierający, gatunek. Dzisiaj wpadła w moje ręce jedna z nich - Purgatorio, produkcja, która dzielnie zastąpiłaby przeciętnego thrillera.
Fabuła powinna być i jest, nikogo nie powinno to dziwić. Początek jest przedstawiony za pomocą komiksu. Frank O’Shea to jeden z wielu żołnierzy na misji pokojowej. Podczas jednej z akcji został postrzelony w rękę. Zemdlał. Gdy się obudził, leżał w rogu budynku, miał na sobie zupełnie inne ubranie niż wcześniej, a dawna rana została opatrzona, co nie oznacza, iż przestała boleć. Znalazł się w zupełnie nieznanym miejscu - pustym, pozbawionym jakiegokolwiek życia mieście. Nawet głupi zauważyłby, że coś jest tu nie tak, a jako, iż Frank wygląda na mądrego faceta, próbuje zaradzić jakimś sposobem wyjść z tej sytuacji. Muszę przyznać, że rozwiązanie całej zagadki jest naprawdę proste, ba, jest tuż pod nosem, nawet wtedy, gdy nikt weń nie grał. Oj, za dużo powiedziałem, mam nadzieję, że nie zinterpretujecie tego dobrze, wtedy przepadłaby wam radość z gry. A cóż takiego ona serwuje? Niezwykły, mroczny i wciągający klimat, dużo chodzenia, mało gadania i jeszcze mniej akcji. Nie jest to jeden z tych tytułów, w których rozmawiasz z każdym o niczym. Tak naprawdę znajdujące się tutaj postacie można policzyć na palcach jednej ręki, nie mówiąc już o ludziach z którymi można pogawędzić. Owszem, dialog jest tutaj ważny, nawet bardzo, lecz kluczową rolę odgrywa tutaj eksploracja. Nie stanowiłoby to żadnego problemu, gdyby nie fakt, że bohater wlecze się jak powóz na trasie szybkiego ruchu. Być może przesadzam, ale według mnie jest to najbardziej spartaczony element całości. Rozumiem - Frank ma ranę, nawet poważną, lecz nie oznacza to, iż nie może trochę przyśpieszyć. Miasto jest naprawdę duże, w przeciwieństwie do innych produkcji, składa się z dwóch części ulicy, a nie jednej. Zaraz, zaraz… uświadomiłem sobie w tym momencie pewną rzecz. Idąc ciągle na zachód czy wschód docieramy w końcu do tego samego miejsca gdzie byliśmy. Oczywiste jest więc, iż cały teren jest kolisty. Zapewne pytacie się “No i co z tego?”. To z tego, że nie ma tutaj żadnej ulicy prowadzącej na zewnątrz! Tak, z miasta dosłownie nie ma wyjścia! Jedyną drogą jest drewniany most, lecz udźwignie on jedynie ludzi. Skąd więc wziął się radiowóz? Czy policjanci doń wsiadają i gonią przestępcę w kółko po rondzie? To nie ma sensu! Co autor sobie myślał?! Przepraszam za zbytnie oburzenie, lecz nie mogę tego pojąć - jak można było przeoczyć coś takiego? Zrozumiałbym nawet pomysł z solidną naprawą dziur w asfalcie, lecz to przechodzi moje najśmielsze wyobrażenia. Nie dziwi mnie teraz brak pojazdów na ulicy. Wrócę jednak do tematu, gdyż zbytnio od niego odszedłem. Jak już wspomniałem, głównym założeniem Purgatorio jest szukanie. Niestety i z tym jest problem. Podam pewien przykład: w pewnym pomieszczeniu należy znaleźć zapalniczkę - przedmiot wymagany do przejścia dalej. Obiekt miga na podłodze przez króciutką chwilę, a następnie gaśnie. Problem w tym, że dół to jedna wielka czarna dziura, a zapalniczka jest wielkości kilku pikseli, co oznacza, iż nawet przy dostrzeżeniu błysku trudno ją odnaleźć.
Purgatorio, zarówno jak i inne przygodówki, dotyka klątwa nudy i monotonności. Istnieją momenty podwyższające ciśnienie, lecz przeważające smętne chodzenie i gadanie do szyb z nadzieją, iż ktoś odpowie jest męczące. Fakt, iż sprawnie (czytaj: wcześniej wygrana) przygoda może zająć około kwadrans jeszcze bardziej pogrąża tą grę. Jej metodą na pokonanie czasu jest wykorzystanie tego, że niektórzy gracze są zagubieni, bezradni - nie wiedzą co wykonać, by posunąć się do przodu. Rozeznanie całego miasta może zająć im nawet godzinę, o ile nie więcej. Jeśli zdobędą odpowiednią informację, rozgrywka będzie miała tempo spływu z wodospadu Niagara.
Grafika w Purgatorio wygląda wspaniale - postacie wyglądają jak żywe, a lokacje jak fotografie. Dźwięki również stoją na niezłym poziomie, muzyka stanowi bardzo dobre tło.
Ogólnie rzecz biorąc, Purgatorio to solidna, niezmiernie klimatyczna przygodówka z wieloma miejscami do zwiedzenia, lecz małą liczbą ludzi do pogadania. Jest też za krótka jak na swój gatunek i zbyt monotonna. Sądzę jednak, iż przyciągnie wielu żądnych tajemnic graczy.
Fabuła powinna być i jest, nikogo nie powinno to dziwić. Początek jest przedstawiony za pomocą komiksu. Frank O’Shea to jeden z wielu żołnierzy na misji pokojowej. Podczas jednej z akcji został postrzelony w rękę. Zemdlał. Gdy się obudził, leżał w rogu budynku, miał na sobie zupełnie inne ubranie niż wcześniej, a dawna rana została opatrzona, co nie oznacza, iż przestała boleć. Znalazł się w zupełnie nieznanym miejscu - pustym, pozbawionym jakiegokolwiek życia mieście. Nawet głupi zauważyłby, że coś jest tu nie tak, a jako, iż Frank wygląda na mądrego faceta, próbuje zaradzić jakimś sposobem wyjść z tej sytuacji. Muszę przyznać, że rozwiązanie całej zagadki jest naprawdę proste, ba, jest tuż pod nosem, nawet wtedy, gdy nikt weń nie grał. Oj, za dużo powiedziałem, mam nadzieję, że nie zinterpretujecie tego dobrze, wtedy przepadłaby wam radość z gry. A cóż takiego ona serwuje? Niezwykły, mroczny i wciągający klimat, dużo chodzenia, mało gadania i jeszcze mniej akcji. Nie jest to jeden z tych tytułów, w których rozmawiasz z każdym o niczym. Tak naprawdę znajdujące się tutaj postacie można policzyć na palcach jednej ręki, nie mówiąc już o ludziach z którymi można pogawędzić. Owszem, dialog jest tutaj ważny, nawet bardzo, lecz kluczową rolę odgrywa tutaj eksploracja. Nie stanowiłoby to żadnego problemu, gdyby nie fakt, że bohater wlecze się jak powóz na trasie szybkiego ruchu. Być może przesadzam, ale według mnie jest to najbardziej spartaczony element całości. Rozumiem - Frank ma ranę, nawet poważną, lecz nie oznacza to, iż nie może trochę przyśpieszyć. Miasto jest naprawdę duże, w przeciwieństwie do innych produkcji, składa się z dwóch części ulicy, a nie jednej. Zaraz, zaraz… uświadomiłem sobie w tym momencie pewną rzecz. Idąc ciągle na zachód czy wschód docieramy w końcu do tego samego miejsca gdzie byliśmy. Oczywiste jest więc, iż cały teren jest kolisty. Zapewne pytacie się “No i co z tego?”. To z tego, że nie ma tutaj żadnej ulicy prowadzącej na zewnątrz! Tak, z miasta dosłownie nie ma wyjścia! Jedyną drogą jest drewniany most, lecz udźwignie on jedynie ludzi. Skąd więc wziął się radiowóz? Czy policjanci doń wsiadają i gonią przestępcę w kółko po rondzie? To nie ma sensu! Co autor sobie myślał?! Przepraszam za zbytnie oburzenie, lecz nie mogę tego pojąć - jak można było przeoczyć coś takiego? Zrozumiałbym nawet pomysł z solidną naprawą dziur w asfalcie, lecz to przechodzi moje najśmielsze wyobrażenia. Nie dziwi mnie teraz brak pojazdów na ulicy. Wrócę jednak do tematu, gdyż zbytnio od niego odszedłem. Jak już wspomniałem, głównym założeniem Purgatorio jest szukanie. Niestety i z tym jest problem. Podam pewien przykład: w pewnym pomieszczeniu należy znaleźć zapalniczkę - przedmiot wymagany do przejścia dalej. Obiekt miga na podłodze przez króciutką chwilę, a następnie gaśnie. Problem w tym, że dół to jedna wielka czarna dziura, a zapalniczka jest wielkości kilku pikseli, co oznacza, iż nawet przy dostrzeżeniu błysku trudno ją odnaleźć.
Purgatorio, zarówno jak i inne przygodówki, dotyka klątwa nudy i monotonności. Istnieją momenty podwyższające ciśnienie, lecz przeważające smętne chodzenie i gadanie do szyb z nadzieją, iż ktoś odpowie jest męczące. Fakt, iż sprawnie (czytaj: wcześniej wygrana) przygoda może zająć około kwadrans jeszcze bardziej pogrąża tą grę. Jej metodą na pokonanie czasu jest wykorzystanie tego, że niektórzy gracze są zagubieni, bezradni - nie wiedzą co wykonać, by posunąć się do przodu. Rozeznanie całego miasta może zająć im nawet godzinę, o ile nie więcej. Jeśli zdobędą odpowiednią informację, rozgrywka będzie miała tempo spływu z wodospadu Niagara.
Grafika w Purgatorio wygląda wspaniale - postacie wyglądają jak żywe, a lokacje jak fotografie. Dźwięki również stoją na niezłym poziomie, muzyka stanowi bardzo dobre tło.
Ogólnie rzecz biorąc, Purgatorio to solidna, niezmiernie klimatyczna przygodówka z wieloma miejscami do zwiedzenia, lecz małą liczbą ludzi do pogadania. Jest też za krótka jak na swój gatunek i zbyt monotonna. Sądzę jednak, iż przyciągnie wielu żądnych tajemnic graczy.
KOMENTARZE
Gość
+0
2011-01-08 15:46:25
grafa zajebista hah!!nawet nie sciągnołem
Gość
+0
2009-12-18 12:18:53
'E tam głupie jak but lepszy jest UpShift Strike Racer'
lol?
lol?
Gość
--1
2008-03-25 07:55:27
E tam głupie jak but lepszy jest UpShift Strike Racer
Gość
+0
2008-03-09 14:40:20
Lokacje wyglądają jak fotografie, bo to są fotografie... :)
1