Jestem w lekkim szoku. Pierwszy raz w życiu widzę grę z MyPlayCity, której nie można porównać do zawartości śmietnika. Może dlatego, iż była ona współtworzona przez inną firmę? Mimo to należą się wyrazy uznania, gdyż po raz pierwszy pokazali, iż potrafią zrobić coś, co nie śmierdzi.  Sky Goofers to średniej jakości(jak na MPC - wysokiej) podniebna strzelanka, gdzie kierujemy samolotem podczas I Wojny Światowej. Do wyboru mamy oczywiście dwie strony konfliktu: wspaniałych Brytyjczyków i bardzo złych Niemców. Każda z nich posiada stosunkowo dużo misji do wykonania. Nie licz jednak, iż zadania po różnych stronach będą inne, ba, niektóre są wręcz identyczne! To nie ich jedyna wada, w niektórych, jeśli mamy wsparcie, wystarczy polatać sobie po okolicy, a komputer wykona za nas robotę, która i tak nie wymaga zbyt wiele umiejętności. Owszem, prócz ataku są również misje defensywne, nie zmienia to jednak faktu, iż ogromną część czasu przeznaczonego na grę spędzimy strzelając, bombardując i niszcząc wszystko, co wpadnie nam pod skrzydła. Jeśli mówimy już o skrzydłach, grzechem byłoby nie wspomnieć o rodzajach samolotów, jakimi możemy się posłużyć, by dokopać wrogowi. Każda strona ma ich dziesięć, nie wszystkie jednak są od razu dostępne. Należą do nich najsłynniejsze maszyny tamtej wojny, na przykład niemieckie płatowce. Niestety, w przeciwieństwie do ich rzeczywistych odpowiedników mają takie same parametry, co jest kompletnym absurdem.  Dosyć dużym, choć nie znaczącym wiele w ogólnej ocenie atutem Sky Goofers są mapy - każda z nich dzieje się o innej porze dnia i w innym miejscu, przez co całość trochę zyskuje na różnorodności. Strona graficzna nie jest zbyt dobra jak na tytuł w trzecim wymiarze - trochę kuleje, lecz przy wyższej rozdzielczości nie wypada źle. Efekty dźwiękowe mają wręcz ten sam problem, lecz oczywiście nie sfery trójwymiarowości, a jakości.  Sky Goofers to średni symulator, ale za to jednocześnie bardzo dobra produkcja MyPlayCity. Gdyby nie intro, nie uwierzyłbym w ich wkład, i głównie za to dam jej solidną trójkę, a nie dwójkę, jak myślałem podczas jej ściągania.