Rekordy online
Super Amazing Quest
Nie urodziłeś się wśród plebsu. Gdy wymawiasz swe szlacheckie imię, pobrzmiewa w nim honor, duma i odwaga, a wrogowie drżą w popłochu nawet przed twym cieniem. Oblicze masz surowe, ale serce czyste i przepełnione chęcią niesienia dobra. Choć oręż schowany w pochwie mógłby rozpłatać przeciwnika z taką łatwością, jak pies liże swe przyrodzenie, używasz go w jednym tylko celu. By ratować księżniczki w potrzebie.
To właśnie ty. Bohater Super Amazing Quest.
Ta niewielka produkcja sprawiła, że ten szary, posępny dzień z miejsca stał się lepszy. Większość produkcji niezależnych to twory, które ambicjami znacznie wyrastają ponad możliwości i talent twórców. W efekcie dostajemy gry albo niedokończone, albo zarobaczone jak moje mieszkanie, gdy zostawiłem je na dwa tygodnie, zapomniwszy o wcześniejszym schowaniu jogurtu do lodówwki. (Bez komentarza).
Tymczasem Super Amazing Quest to gra kompletna: żadna tam alfa, beta czy gamma. Fajny, niezobowiązujący tytuł, który da się ukończyć w kilkadziesiąt minut, ale na każdym kroku sprawia mnóstwo radości. Zarówno ze względu na dialogi, jak i rozgrywkę. Najwyraźniej skakanie po platformach i rąbanie złych stworów nigdy się człowiekowi nie znudzi.
Na uznanie zasługuje oprawa graficzna: to przyjemne połączenie pikseli i trójwymiaru. Coś na kształt Minecrafta, ale z własnym stylem – no a przy tym pełne uroku. Trudno się nie uśmiechąć, widząc, jak nasz dzielny rycerz łoi skorpiona czy inną mumię.
Mówiąc krótko: zagraj! Takie perełki nie trafiają się (niestety) codziennie, więc tym bardziej warto je wyłapywać. Poza tym: kto nie lubi tego momentu, gdy jasnowłosa księżniczka pragnie się odwdzięczyć za pomoc?