Internet/LAN & Kilku graczy przy 1 komputerze, Edytor poziomów, Rekordy online
Torchlight II
Wysoki poziom Torchlight II ujawnił przede wszystkim słabość Blizzarda. Znacznie mniejsza ekipa z ograniczonym budżetem i w dużo krótszym czasie zdołała przygotować grę może nie o wiele lepszą od Diablo III, ale przynajmniej równie dobrą. I to bez całego hype'u, pompowania oczekiwań i kompromitujących problemów podczas premiery.
Na pierwszy rzut oka te dwa hack'n'slashe mają ze sobą bardzo wiele wspólnego: gdyby jakiemuś mało doświadczonemu graczowi pokazać dwa screeny: jeden z Diablo, drugi z Torchlighta, miałby równie duże problemy, co sąd z rozróżnieniem iPhone'a i Samsunga Galaxy. Jednak w warstwie mechaniki Torchlight jest dużo bardziej konserwatywny, co zresztą wychodzi mu na dobre.
Możemy więc dowolnie zwiększać statystyki postaci bez względu na wybraną klasę, a każdy z czarów / zdolności specjalnych ma aż 15 poziomów rozwoju. Od razu mamy też dostęp do wysokiego poziomu trudności, a levele wbija się znacznie szybciej niż w D3. Na plus zaliczam też fakt, że znalezienie legendarnego przedmiotu albo skompletowanie setu nie jest tu zjawiskiem równie rzadkim, co uśmiechnięta pani w dziekanacie. Przedmioty wypadają tonami – i dobrze, bo przynajmniej dzięki temu nie mamy potrzeby korzystania z domu aukcyjnego (którego tu zresztą w ogóle nie ma).
Dodatkowo, studio Runic Games na każdym kroku stara się urozmaicić siekanie stworów. Mamy więc, tak jak w poprzedniej części, minigrę w łowienie ryb, towarzyszącego nam zwierzaka, które nie tylko umie się bić, ale i robi za ciebie zakupy w mieście, a także całe mnóstwo zadań pobocznych i "eventów", podobnych do tych – wybaczcie za te ciągłe nawiązania – z Diablo III.
Możemy bawić się samotnie, po LAN-ie, jak i przechodzić kampanię w kooperacji w tradycyjnym multiplayerze. Jest ona stosunkowo długa – jej przejście zajmie ci ponad 20 godzin – a dodatkowo po ukończeniu głównego wątku odblokowany zostaje tryb New Game Plus. Dołączony edytor TorchED daje również gwarancję, że wkrótce strony fanowskie zapełnią się linkami do zupełnie nowych przygód.
Mógłbym jeszcze długo wymieniać zalety Torchlighta II (grafika! muzyka! system "charge"!) i pewnie znalazłoby się parę niedoróbek (związanych przede wszystkim z balansem rozgrywki), ale w zasadzie to i tak gra, w którą powinni zagrać wszyscy fani gatunku. Także ci, którym podoba się Diablo III, bo zamiast grindować przy Infernalnej Machinie, przyjemniej jednak doświadczyć czegoś nowego. Gorąco polecam!
1