Rekordy online
Undertale
Czy Undertale rzeczywiście zasługuje na to, żeby nazywać ją jedną z najlepszych gier mijającego roku?
(Przeczytanie powyższego akapitu napełnia cię determinacją. Czy chcesz czytać dalej? ♥ Tak Nie).
Tak naprawdę to idiotyczne pytanie. Jeśli porównujemy Undertale z takimi grami jak Wiedźmin 3, Bloodborne, SOMA czy Metal Gear Solid V, równie dobrze moglibyśmy rozprawiać o wyższości pizzy pepperoni nad wizytą w kinie. Albo Ojca Chrzestnego nad skeczami Monty Pythona. Niektóre porównania po prostu nie mają sensu, choć z pozoru tyczą się rzeczy podobnych – sposobu spędzania piątkowego wieczoru albo kultowych filmów. Egzystujących obok siebie, ale trudnych w zestawianiu ze sobą bez popadania w śmieszność.
Ujmując to jeszcze prościej: Undertale jest grą, ale inną niż wszystkie. Wygląda jak moje pierwsze wprawki w Paincie, gdy na lekcjach informatyki robiłem mody do Icy Tower, ale i tak warstwa wizualna zaskakuje w niej najmniej. To prosty RPG z turowymi walkami… Ale nie trzeba tu nigdy walczyć, wystarczy dogadać się z oponentem, że przemoc nie jest rozwiązaniem, i rozstać się w zgodzie. Albo zostać przyjaciółmi. Historia jest lekka i zabawna… Ale to nieprawda. Wszystko toczy się liniowo i przewidywalnie… Dopóki nie zorientujesz się, że tak nie jest.
Właśnie dlatego zestawianie Undertale z typowymi hitami tego roku nie ma większego sensu. To tytuł jedyny w swoim rodzaju, który wymyka się pojmowaniu gier komputerowych, będąc jednocześnie silnie osadzony w podstawowych, znanych od lat mechanizmach. Wystarczy pierwszych 5 minut, żeby zacząć rozumieć, o co mi chodzi – i kilka godzin, żeby naprawdę zachwycić się tym dziełem stworzonym przez jednego człowieka.
Więcej nie piszę, żeby nie opowiedzieć za dużo, a jednocześnie, żeby nie nakręcić zbytnio spirali oczekiwań. Undertale prawdopodobnie nie zmieni twojego życia, ale zapamiętasz go na długie lata, a o ilu grach można z ręką na sercu powiedzieć to samo?